Oryginalny tytuł: Starfish
Autor: Peter Watts
Ilość stron: 366
Wydawnictwo: ArsMachina
Kategoria: science-fiction
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 1999
Cena z okładki: 37,90 zł
Ocena: 7/10
Na grzbiecie Juan de Fuca znajduje się specjalna stacja badawcza, która pozyskuje energię geotermalną z głębin wody. Wszystko odbywa się przy zaawansowanej technologii i nowoczesnych maszynach, ale nawet najlepsze maszyny nie dadzą sobie rady tak samo jak człowiek. Dlatego do pracy w głębinach powoływani są ryfterzy, czyli osoby, które są odpowiedzialne za poprawne funkcjonowanie wszystkich maszyn. Jednak nie są to pierwsze lepsze osoby, są one poddawane licznym badaniom i modyfikacjom, dzięki którym mogą oddychać pod wodą. Do takiej pracy nie są również wybierani ludzie, którzy nie dają sobie rady ze stresem i strachem. Niestety, by być ryfterem to znaczy od razu odpisać na siebie wyrok na wielki stres i strach, który zawsze się ukazuje w ludziach, bo praca na skraju wulkanu nigdy nie jest zbyt przyjemna. A wulkan to nie wszystko, co ich spotyka. Oprócz tego ruchy sejsmiczne i nawet ogromne ryby, które tylko ostrzą sobie na nich zęby.
Ale to jeszcze nie wszystko. Czyhają na nich o wiele groźniejsze rzeczy, których nawet sobie nie wyobrażają. I tak właśnie na ryfterów zostają wybrani ludzie z naprawdę wielkim bagażem doświadczeń, którzy mieli wiele problemów w życiu i w prawdopodobnie nie znaleźliby pracy nigdzie indziej, jak właśnie pod wodą. Dzięki temu, że niosą ze sobą tyle mrocznych wspomnień jest niewiele rzeczy, które mogą ich złamać i sprawić, żeby przestali pracować. Są tak przyzwyczajeni do cielesnego bólu i wszechobecnego stresu, że pracę ryftera traktują jako pewien rodzaj postępu w swoim życiu. Kompletnie nie obchodzi ich satysfacja z pracy. To luksus, na który niestety nie mogą sobie pozwolić. W taki oto sposób pośród rowów grzbietu Juan de Fuca stają się niemal istotami z żelaza, nic nie może ich zniszczyć. Nie są świadomi tego, jak wielka odpowiedzialność jest w ich rękach, a kiedy wreszcie dowiadują się, jak wiele od nich zależy... Zaczynają się dziać niepokojące rzeczy.
Warto najpierw zauważyć, że powieść Petera Wattsa zawiera przedmowę skierowaną wyłącznie do polskich czytelników. Naprawdę można się uśmiechnąć przy czytaniu tego, co autor dla nas napisał, gdyż okazuje się, że to właśnie Polacy przejrzeli na oczy i są tolerancyjni, gdyż jako jedno z niewielu państw, Polska zechciała wydać tę powieść. Peter Watts spotkał się z odmowami m.in. w Rosji i Niemczech ze względu na to, iż stwierdzili, że książka jest zbyt mroczna. To chyba jednak coś znaczy, bo jeśli powieść jest zbyt mroczna dla Rosjan to raczej trzeba się bać. I faktycznie taka jest, ale to tylko wpływa pozytywnie na nią.
Jeszcze chyba nigdy nie miałam przyjemności czytać takiej ciężkiej science-fiction. Ale to nic dziwnego, bo zazwyczaj nie jestem przyzwyczajona do takich powieści. Dopiero zaczynam poznawać ten gatunek i im więcej takich książek czytam, tym bardziej mi się podobają i utwierdzam się w tym, że dobrze zrobiłam, sięgając po nie. Do tej pory widziałam science-fiction jednowymiarowo - jako futurystyczne przedstawienie świata pełnego zaawansowanej technologii, latających pojazdów i tym podobnym rzeczy. Peter Watts w swojej powieści Rozgwiazda rozszerzył moje horyzonty i pokazał, że science-fiction wcale nie jest taka ograniczona. Ogranicza ten gatunek jedynie ludzka wyobraźnia. I faktycznie zrozumiałam po przeczytaniu tej powieści w jak wielkim błędzie byłam. Dzięki za otwarcie mi oczu, Peterze Wattsie!
Dużym zaskoczeniem jest fakt, że akcja książki bezpośrednio dotyczy świata podwodnego. Trzeba przyznać, że jest on bardzo niewykorzystanym tematem. Wszyscy autorzy latają pośród chmur, a Peter Watts pokazał, że po drugiej stronie również może być ciekawie. Sama nie rozumiem dlaczego autorzy nie wykorzystują potencjału, jaki ma w sobie właśnie świat morski - jest on chyba nawet większy niż to, co mogliby wymyślić w powietrzu. Trzeba przyznać, że powieść rzeczywiście jest bardzo mroczna. Gdy czytelnik wyobraża sobie to, że nad postaciami znajduje się wiele litrów wody, która cały czas na nich napiera, to niemal rodzi się w nim klaustrofobiczne uczucia. Przynajmniej u mnie tak było. Nawet nie chciałam wyobrażać sobie tej całej masy wody, która cały czas naciska na bohaterów, a sama akcja książki była już całkowicie przerażająca. Zarówno w tym dobrym znaczeniu, jak i złym. Dzięki temu, że w powieści odczuwa się taką mroczną aurę, ona rzeczywiście może się udzielić czytelnikowi, ale to sprawia tylko, że Rozgwiazda jest jeszcze bardziej interesującą powieścią. Dziwię się, że dopiero teraz o niej usłyszałam, bo o tym, co stworzył Peter Watts powinno być naprawdę głośno. A tymczasem ja pierwszy raz o Rozgwieździe usłyszałam kilka tygodniu temu. Mam nadzieję, że zaufacie mi i przekonacie się, że powieść jest naprawdę godna polecenia i przeczytania.
Przyznam, że na początku miałam oporu z czytaniem Rozgwiazdy. Książka niestety kompletnie mi się nie spodobała i nawet nie chciałam jej czytać, ale w końcu się uparłam i absolutnie nie żałuję. Czytało mi się ją dosyć długo, ale dlatego jest taka charakterystyczna - akcja rozwija się bardzo powoli i idzie wręcz w żółwim tempie, ale wraz z upływem stron czytelnik do niej dorasta i po zamknięciu ostatniej kartki jest całkowicie inny niż przed jej przeczytaniem. Na początku faktycznie może być trudno przyzwyczaić się do sposobu pisania autora i do tego, że posługuje się wieloma fachowymi terminami. Peter Watts jest w końcu biologiem morskim i połączył swoje dwie pasje: biologię oraz pisanie powieści. Zgrabnie przeplata fachowe nazewnictwo i swoją wiedzę z akcją książki. Sami bohaterowie również zasługują na wielką uwagę. Ich kreacje są bardzo rozbudowane i psychologiczne. Czasami naprawdę trzeba się dobrze zastanowić, co sprawiło, że bohater postępuje w ten sposób. Czytelnik musi pamiętać, że ryfterzy mieli w cały czas w życiu pod górkę i wiele czynników ukształtowało ich na obecnych ludzi.
Jestem w szoku, bo książka zrobiła na mnie dosyć spore wrażenie. Nigdy nie spotkałam się z tak bardzo mrocznym i hard science-fiction, jakie zaserwował nam Peter Watts w Rozgwieździe. Zdecydowanie nie jest to powieść dla wszystkich, z pewnością trzeba mieć do niej wiele cierpliwości, bo akcja bardzo się wlecze, a poza tym dużo determinacji i odporności na nieco przerażające sceny. Jeśli jesteś taką osobą to ja z wielką przyjemnością polecam Ci tę powieść, gdyż naprawdę jest godna uwagi, jednak nie każdy w taki sposób ją odbierze. Ja jestem nią bardzo mile zaskoczona i mam nadzieję, że więcej osób sięgnie po Rozgwiazdę, bo naprawdę warto.
Rozgwiazda | Wir | Behemot
Za możliwość przeczytania Rozgwiazdy serdecznie dziękuję portalowi Sztukater!
Książka robi wrażenie po przeczytaniu Twojej recenzji! Sięgnę po nią ;D
OdpowiedzUsuńŚwiat podwodny? Hmm...tego jeszcze nie miałam okazji czytać (No może poza niegdyś Małą Syrenką xD ) więc tym bardziej chcę ! :D
Pozdrawiam :3
Coś innego, chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja mnie zaciekawiła i w najbliższym czasie będę musiała sięgnąć po "Rozgwiazdę" :)
OdpowiedzUsuńRecenzja sprawia, że książka mnie intryguje... Jeśli tylko będę mieć ochotę na science fiction, to pewnie sięgnę po tę pozycję! ;)
OdpowiedzUsuńDorwałam e-booka, więc na pewno przeczytam :D Intryguje mnie ta pozycja :D
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że trzeba przeczytać :)
OdpowiedzUsuń