Oryginalny tytuł: Boy 7
Autorka: Mirjam Mous
Ilość stron: 247
Wydawnictwo: Dreams
Kategoria: thriller
Wydanie polskie: 2012
Wydanie oryginalne: 2009
Cena z okładki: 34,90 zł
Ocena: 6/10
Chłopak budzi się na łące, niemal gotując się z gorąca. Nie ma zielonego pojęcia kim jest, skąd się wziął i co właściwie tutaj robi. Nie ma żadnego dokumentu tożsamości bądź czegokolwiek, co mogłoby mu przywrócić pamięć. Jedyną rzeczą jest nagrana na telefonie wiadomość przez osobę, którą okazuje się on sam. "Cokolwiek się stanie, pod żadnym pozorem nie dzwoń na policję", tak brzmi jego jedyna poszlaka, która ma pomóc mu w odnalezieniu własnej tożsamości i dowiedzeniu się, dlaczego znalazł się na tej wypalonej łące. Na wszystkich metkach w jego ubraniach wyszyte jest jedyne "Boy 7", więc chłopak zaczyna sam do siebie tak mówić, nie będąc pewnym czy rzeczywiście się tak nie nazywa. Jest zdeterminowany, by poznać swoje losy, ale okazuje się, że przeszłość, z którą dane będzie mu się zmierzyć jest trudna do uwierzenia.
Twórczość Mirjam Mous poznałam poprzez czytanie książki Password, która niestety nie wywołała we mnie żadnych pozytywnych emocji. Niemal żałuję, że nie zaczęłam od Boy 7. Pełna obaw sięgałam po kolejną powieść tej autorki, mając nadzieję, że tym razem uda mi się nie rozczarować, gdyż kolejnych szans nie chciałabym jej dawać. Mimo tego, że oczekiwałam czegoś lepszego to nie uważam czasu, który spędziłam podczas czytania Boy 7 za stracony. Tyle słyszałam zachwytu ze strony znajomych blogerów, że mimowolnie uległam i chciałam dowiedzieć się o co tyle szumu. Niestety nie otrzymałam stu procentowej odpowiedzi, jednak trzeba przyznać, że ta książka miała w sobie "to coś".
Na pochwałę zasługuje z pewnością sposób wykreowania całej fabuły i generalnie pomysł na nią. Razem z głównym bohaterem, który okazuje się, że ma na imię Sam, znajdujemy się na łące, nie zdając sobie kompletnie sprawy z tego, jak wszystko się potoczy. Pierwsze kilka rozdziałów są naprawdę arcydziełem, gdyż czytelnikowi udziela się aura tajemniczości i napięcia spowodowanego nagłemu pojawieniu się w tak dziwnym miejscu. Dzięki takiemu zabiegowi wczuwamy się w sytuację głównego bohatera i razem z nim niecierpliwie przeglądamy całą zawartość zostawionego obok niego plecaka w poszukawniu poszlak, które mogłyby ułożyć się w naszej głowie w pasującą układankę, tak żebyśmy w końcu mogli dowiedzieć się kim byliśmy i dlaczego się tam znaleźliśmy. Naprawdę niesamowicie wciągające i zapadające w pamięć, a dodatkowo pierwszoosobowa narracja robi swoje w tej powieści. Niestety potem w książce coś się rozstroiło i nie mogłam już czytać jej z takim zachwytem, jak to było w przypadku kilku pierwszych rozdziałów. Przede wszystkim irytowały mnie krótkie i urywane zdania. Wiem, że to nieco bezsensowny argument, jednak po prostu nie mogłam zagłębić się w czytaniu dalszej części książki, gdy zdania tak szybko się kończyły. Nie zdążyłam nawet się nad nim zastanowić, a już pojawiała się kropka. Przez to myśli bohatera wydawały mi się zbyt urywane i chaotyczne. Tak samo odniosłam wrażenie, że Sam nieco szybko odnalazł poszlaki, które zaprowadziły go do źródła, z którego mógł dowiedzieć się prawdy. Coś mi tu nie grało.
Gdy zaczynaliśmy dowiadywać się, co działo się w życiu Sama przed pojawieniem się na łące książka znowu zyskała na atrakcyjności. Ten poziom utrzymywał się dosyć długo, jednak nie był na tyle wysoki, żeby czytać powieść z zapartym tchem. Po jakimś czasie dało się w pewien sposób przewidzieć, co wydarzy się w życiu głównego bohatera, a niestety przewidywalności bardzo nie lubię. Potem zakończenie wydało mi się niesamowicie fascynujące, ale pod sam koniec znowu poczułam ślad rozczarowania, gdyż dalej wiele pytań kołatało w mojej głowie. Sytuacja dotycząca książki Boy 7 przedstawia się w następujący sposób: genialny początek, w sumie interesujący środek i ciekawe zakończenie, jednak z nutą rozczarowania. Nie da się jednak tej powieści odmówić oryginalności i faktu, że można szybko dotrzeć do końca. Czyta się ją bardzo szybko (to chyba przez te krótkie zdania) i daje nieco do myślenia.
Boy 7 nieco mnie rozczarował, jednak w ogólnym rozrachunku jestem zadowolona z możliwości przeczytania tej powieści. Z pewnością jest lepsza od Password, gdyż dzieją się tutaj naprawdę tajemnicze i niepokojące rzeczy, które sprawiają, iż powieść czyta się szybko. Jest z pewnością dobra na jeden, dwa dni, jednak nie należy do tych "lekkich" książek. Może nie ma w niej natłoku bardzo mądrych wydarzeń, nad którymi trzeba się zastanawiać, jednak całokształt daje czytelnikowi do myślenia. Nie jest to powieść, która będzie należeć do moich ulubionych, jednak polecam ją wszystkim, którzy lubią czytać młodzieżowe thrillery. Z pewnością się nie zawiedziecie. Jednak osoby, które wolą inny gatunek książek mogą czuć niedosyt i lekkie niezadowolenie, więc jeśli taka tematyka jest Wam obca i nie czytaliście niczego podobnego, to lepiej weźcie się za inną książkę, przy której macie pewność, że na pewno Wam się spodoba.
Za możliwość przeczytania Boy 7 dziękuję wydawnictwu Dreams.
Bardzo miło wspominam tę książkę. Zdecydowanie lepiej, niż Password, do którego jakoś nie mogłam się przekonać.:)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę wiosną i rozczarowałam się, okładka, tytuł i gatunek nastawiły mnie na coś bardziej pasjonującego i przerażającego.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przeczytam, choć pewnie nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńJestem tak rozdarta jeśli chodzi o tą książkę... Ta skrajne opinie... Z jednej strony, ludzie zachwycają się nad oryginalnością, z drugiej krytykują, a ja nie wiem co myśleć. Raczej, jak na tą chwilę - powieść sobie odpuszczam, choć może kiedyś dam jej szansę. :) Ciekawi mnie przede wszystkim ten fakt, iż bohater nie przypomina sobie kim jest. Strasznie mi się to kojarzy z "Więźniem Labiryntu". :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja również nie lubię przewidywalnych książek. Teraz staram się wybierać takie, które wydają mi się mało przewidywalne, więc raczej tę sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, kilka razy chciałam ja przeczytać, ale dalej nie mogę się przekonać ;)
OdpowiedzUsuń