Oryginalny tytuł: Monument 14
Autorka: Emmy Laybourne
Ilość stron: 342
Wydawnictwo: Rebis
Kategoria: postapokalipsa
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 33,90 zł
Ocena: 7/10
Dean wybierał się autobusem do szkoły, gdy w jednej chwili z nieba zaczęły spadać ogromne kule gradu, całkowicie niszcząc pojazd, w którym się znajdował. To cud, że udało mu się przeżyć, a w wyniku dalszych dziwnych zbiegów okoliczności razem z grupką innych osób został zamknięty w supermarkecie. Na zewnątrz szaleje burza, a w tym momencie najlepszą opcją będzie pozostanie w sklepie i zapewnienie sobie jak najwięcej możliwego komfortu. Okazuje się, że jednak będą musieli spędzić tam więcej czasu niż początkowo przypuszczali. Szóstka licealistów, dwójka gimnazjalistów i szóstka dzieci z podstawówki. Tak zapowiada się towarzystwo w obliczu apokalipsy. Grupka zaczyna organizować sobie życie w supermarkecie, dzielą się obowiązkami i ustalają przywódcę. Robią wszystko, byle tylko przetrwać i znaleźć wyjście z tej beznadziejnej sytuacji.
Postapokaliptyczna wizja świata to jedna z tych, która nigdy nie znudzi mi się w książkach. Każdy autor ma inny pomysł na ten temat, jednak nie zawsze udaje im się to dobrze przedstawić. W związku z tym, że bardzo interesuję się zachowaniem ludzi w stresujących sytuacjach, organizacją czasu i zasobów rzeczy niezbędnych do przeżycia w wypadku sytuacji, w której jesteśmy niemal odcięci od świata, mam bardzo duże wymagania odnośnie książek traktujących o takiej tematyce. Muszę jednak przyznać, że Monument 14 spełnił je w całości, a ja mogłam cieszyć się z kolejnych stron powieści. W końcu rzadko czyta się w książkach o grupie dzieci zamkniętej w supermarkecie i zdanej tylko na siebie nawzajem. Pomysł na powieść wydaje się niesztampowy i ciekawy, a ja dałam się całkowicie wciągnąć tej historii.
Autorka podeszła do książki bardzo profesjonalnie. Widać, że ogromną uwagę poświęciła na przedstawienie całego świata po przetoczeniu się fali nieszczęść nad całym krajem, a dodatkowo wykazała się dużą znajomością zasad postępowania w chwili zagrożenia. Umieszczenie grupki dzieci w supermarkecie w obliczu nadchodzącej apokalipsy wydaje się rozwiązaniem banalnym, jednak w pewien sposób genialnym. Może faktycznie Emmy Laybourne poszła na łatwiznę, gdyż dzięki przedstawieniu bohaterów w zamkniętym sklepie miała bardzo ułatwione zadanie, bo mają tam dostęp do dosłownie wszystkiego. Nie muszą się martwić o to, co będą jedli, gdzie będą spali i czy za chwilę zza rogu nie wyskoczy jakiś mężczyzna i nie zacznie im grozić z nożem w ręce. Znaleźli się w najbezpieczniejszej sytuacji, w jakiej tylko mogli, jednak nie uważam tego w żaden sposób za mankament książki. W końcu i tak okazało się, że takie zamknięcie wcale dobrze nie oddziałuje na ludzi i można zrobić sobie krzywdę bez wychodzenia na zewnątrz. Niemniej jednak sam pomysł wydaje mi się naprawdę świetny i cieszę się, że mogłam przeczytać taką powieść.
Pomysł jest, jednak wykonanie okazało się nieco słabsze. Przede wszystkim w książce jest bardzo dużo oczekiwania i zapychania czasu. Bohaterowie muszą najpierw poczuć się bezpiecznie w supermarkecie i ja to bardzo dobrze rozumiem, jednak nie robili nic ponad kolejne przygotowywanie jedzenia i liczenie zasobów. Niemal do końca książki wydawało się, że cała grupka zostanie tam już na zawsze, gdyż nie spieszyło im się do odnalezienia jakiejkolwiek drogi do wyjścia z supermarketu i znalezienia jeszcze bardziej bezpiecznego miejsca. Przecież nie mogli zostać tam do końca życia, gdyż to było po prostu niemożliwe. Cała akcja trwa 12 dni, a ja trochę zawiodłam się na tym, że biernie przyjęli tę sytuację i postanowili zostać w supermarkecie do samego końca. Fakt faktem, że zakończenie powieści trochę zniweczyło te plany, jednak cieszę się, że wreszcie zaczęło się więcej dziać i jest nadzieja na to, że druga część będzie jeszcze lepsza od pierwszej. Jednak mimo tego, że przez jakiś czas nasi bohaterowie znajdowali sobie kolejne zajęcia w supermarkecie książka kompletnie mi się nie dłużyła, a czytało mi się ją bardzo przyjemnie. Mimo tego, że mieliśmy tutaj do czynienia z wieloma bohaterami autorce udało się stworzyć indywidualne i charakterystyczne osobowości, co przy czternastce postaci nie jest łatwym zadaniem.
Emmy Laybourne potrafiła również pokazać nam fakt, że ludzie reagują w bardzo odmienny sposób na tak stresujące sytuacje. Niektórzy kompletnie się załamują, a w innych odzywa się instynkt przywódcy i od razu potrafią zapanować nad chaosem. Nasi bohaterowie przedstawiali kompletne spektrum tych wszystkich zachowań, co według mnie było świetne, gdyż książka przez cały czas nie traciła na atrakcyjności w oczach czytelnika. Gdy wydawało się, że już nie da się pomóc postaciom, wtedy okazywało się, że inna osoba chwytała pałeczkę i potrafiła doprowadzić grupę do porządku. Zresztą mimo początkowych spięć okazało się, że potrafią się dobrze ze sobą dogadać i stworzyć zgraną małą społeczność. Ujawniło się również wiele sympatii szkolnych i ukrywanych uczuć bądź tych, które dopiero co się narodziły i to sprawia, że książka jest o wiele bardziej realna niż mogłoby się wydawać.
Pierwsza część Monumentu 14 znalazła bezpieczne schronienie w mojej pamięci, sprawiając, że chcę poznać dalsze losy głównych bohaterów. Nie obyło się bez minusów, jednak mimo tego książka okazała się być naprawdę przyjemną lekturą, z którą można spędzić miły dzień lub dwa. Głównym atutem jest to, że naprawdę wciąga i można zagłębić się w historii, jakby uczestniczyło się we wszystkich rozgrywających się wydarzeniach. Jestem naprawdę mile zaskoczona tą powieścią i mam nadzieję, że kolejna część mnie nie zawiedzie, ale okaże się jeszcze lepsza od swojej poprzedniczki. Jeśli lubicie powieści w klimatach postapokaliptycznych to Monument 14 jest serią stworzoną dla Was.
Odcięci od świata | Niebo w ogniu | Savage Drift
Za możliwość przeczytania Monumentu 14 dziękuję wydawnictwu Rebis.
Katastrofalna i postapokaliptyczna wizja świata to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą czytałam recenzje tej pozycji i bardzo mnie zaciekawiła, a Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że muszę ją przeczytać ^^
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam kilka recenzji tej książki i wszystkie były podobne do Twojej, w sensie, że recenzentkom przypadły do gustu. Nasuwa mi się skojarzenie z kilkoma innymi powieściami, jednak tę też chciałabym móc przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńChętnie ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele fajnych recenzji na jej temat i wydaje się być ciekawą lekturą. Chętnie bym przeczytała, lubię takie klimaty. :)
OdpowiedzUsuńNo, zaciekawiłaś mnie :) Lubię takie postapokaliptyczne książki!
OdpowiedzUsuńWygląda naprawdę fajnie. Widziałem sporo porównań do GONE, więc najpierw przeczytam książkę Granta, a później zabiorę się za Monument 14. Nie wiem, kiedy to będzie, ale kiedyś na pewno. :)
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na tę książkę. Koniecznie muszę ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Luna
Podpisuję się pod twoją opinią i mogę nawet przybić pieczątkę. :) Mnie w tej pozycji doskwierał, oprócz tego na co ty zwróciłaś uwagę, czyli nikła chęć na wydostanie się z supermarketu, fakt, iż autorka nie pokusiła się o udzielenie odpowiedzi na pytanie "dlaczego?". Dlaczego wybuch wulkanu wywołał tsunami i tak dalej, i tak dalej. Dlaczego broń chemiczna uwolniła się, choć nie powinna. Dlaczego została w ogóle stworzona? Prawdopodobnie pani Emmy spróbuje odpowiedzieć na przynajmniej kilka z tych pytań, ale to niezaangażowanie czytelnika w wydarzenia - strasznie mnie irytował. :/
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak, "Niebo w ogniu" ma tak przepiękną okładkę... EKHEM. I oczywiście zapowiada się fajnie również z treści :) Także czekam.
Pozdrawiam,
Sherry
O, no popatrz! Ja dziś też dodałam recenzję tej książki u siebie! Jestem podobnego zdania co Ty! Racja z tym zapychaniem czasu. Na początku myślałam, że będzie to książka z większą ilością akcji i emocji,a tu nic takiego nie miało miejsca, niestety. Dopiero na samym końcu, dokładnie tak jak piszesz. :)
OdpowiedzUsuń