Oryginalny tytuł: The Elite
Autorka: Kiera Cass
Ilość stron: 328
Wydawnictwo: Jaguar
Kategoria: literatura piękna
Wydanie polskie: 21 maja 2014
Wydanie oryginalne: 2013
Cena z okładki: 37,90 zł
Ocena: 3/10
Do pałacu przybyło z nadzieją trzydzieści pięć kandydatek na żonę księcia Maxona i przyszłą królową. Teraz zostało ich tylko sześć. America Singer jest jedną z nich. Początkowo darzyła księcia jedynie przyjacielskimi uczuciami, jednak im więcej czasu zaczęła spędzać w jego towarzystwie, tym stała mu się bliższa. Serce cały czas wygrywa z rozsądkiem, a Ami sama nie wie, co ma zrobić ze swoimi uczuciami. Wszystko byłoby prostsze, gdyby nie Aspen, który w dalszym ciągu jest obecny w jej życiu. Za każdym razem gdy dziewczyna go widzi, budzą się w niej stare uczucia i przypomina sobie przeszłość. Ami jest rozdarta między dwoma mężczyznami. Jeden z nich może dać jej cudowną przyszłość, natomiast z drugim wiąże ją duża część przeszłości i wydaje się, że to Aspen rozumie ją najlepiej. Rywalizacja między kandydatkami zaostrza się, a America będzie zmuszona do trudnych wyborów.
Rywalki były książką, która urzekła mnie swoją prostotą i baśniowym światem wykreowanym przez autorkę. Bardzo często zdarza się tak, że drugie części serii okazują się słabsze od poprzedniczki, być może przez duże oczekiwania czytelników po przeczytaniu pierwszego tomu. Z pewnością moje oczekiwania były bardzo duże, gdyż Rywalki okazały się bardzo przyjemną i niezobowiązującą lekturą, czego o Elicie niestety nie można powiedzieć, gdyż jest to książka, przez którą trudno przebrnąć.
Znacie to uczucie, gdy otwieracie książkę i zakochujecie się w niej od pierwszej strony? No cóż, tego nie doświadczycie tutaj. Jedyne, co możecie poczuć to niechęć. Powieść liczy sobie ponad 300 stron i można liczyć na to, że będzie się działo tu naprawdę wiele rzeczy, ale tymczasem jedyne, co otrzymujemy to słabo wykreowaną akcję. Elita to książka o wątpliwościach Ami i głupich decyzjach, które podejmuje. Niestety inaczej nie da się tego nazwać. W tej części dosłownie wszyscy potrafią zirytować czytelnika i sprawić, że ma ochotę na każdej stronie przewracać oczami i raz po raz odkładać książkę. Wszystko to, co autorka tak ładnie nakreśliła w Rywalkach, w Elicie umarło. Jak w pierwszym tomie pokochałam od samego początku Maxona, tak tutaj miałam ochotę zrobić mu krzywdę. Ami działała mi niesamowicie na nerwy swoimi przemyśleniami, a o Aspenie już całkowicie nie wspominam, bo to postać beznadziejnie wykreowana. Coraz częściej irytuje mnie model głupiutkiej bohaterki, którą każdy musi ratować i okazywać jej jak najwięcej uczuć, bo przecież jest taka biedna. Tu mamy dokładnie z tym samym do czynienia. America jest bardzo irytująca ze swoim jęczeniem na temat tego, że kocha ich obu, a dodatkowo zmienia zdanie dosłownie co stronę. Raz jest pewna swoich uczuć i mówi o wszystkim Maxonowi, a sekundę później widzi Aspena i biegnie w jego ramiona. Można naprawdę dostać szału.
Kolejnym mankamentem jest przewidywalność. Niby od samego początku serii można się domyśleć, co będzie działo się dalej, jednak w tej części jest to naprawdę szczególnie widoczne. Nie mówię już nawet o niedorobionym trójkącie miłosnym, ale o samej akcji książki, która jest tutaj znikoma. Od samego początku możemy domyśleć się wydarzeń, które się rozegrają, gdyż autorka ma brzydki zwyczaj do podsuwania czytelnikowi rozwiązań pod sam nos, zanim jeszcze dojdzie do ich odkrycia. Następnie można poskarżyć się na same Eliminacje. W poprzedniej części był jeden wielki pogrom. Wiele kandydatek zostało odesłanych do domu i naprawdę się coś działo, natomiast w Elicie w kwestii samych Eliminacji dzieje się niewiele. Odchodzi mało kandydatek (bodajże jedna lub dwie), a reszta uczy się historii kraju i stara się pomagać z nowymi pomysłami na państwo, co w większości wypadków im nie wychodzi. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że gdy wreszcie zaczyna się coś dziać złego związanego z Americą i jest nadzieja na to, że wreszcie jej się coś nie uda, za chwilę pojawia się wiadomość, że jednak dziewczyna nie zrobiła nic złego. Och, dajcie spokój. Miałam nadzieję, że autorka da jej nieco w kość w tej części, a tu okazuje się, że nasza Ami jest polukrowana niczym bożonarodzeniowy pierniczek. Błagam, niech w kolejnym tomie zacznie się coś dziać... Cokolwiek.
Jedynym pozytywnym aspektem jest to, że można szybko skończyć tę książkę, a uwierzcie mi, że naprawdę wyczekuje się tego momentu. Akcja jest kiepska, a właściwie dzieje się bardzo mało rzeczy. Główna bohaterka ogromnie irytuje, Maxona można znienawidzić za swoje głupie zachowania, a o Aspenie nie wspomnę nawet, bo jest beznadziejny. W tej książce dosłownie wszystko denerwuje. Nie myślałam, że można tak bardzo zniszczyć księcia Maxona, do którego ja miałam ogromną słabość, ale autorce się to idealnie udało. Teraz już nie interesuje mnie ani Maxon, ani Eliminacje, ani sama America. Z czystej przyzwoitości chcę zakończyć tę serię, żeby nie zostawić jej bez poznania końca.
Elita to książka o wątpliwościach, które targają Americą przy wyborze dwóch mężczyzn. Raz po raz czytamy o jej przemyśleniach i zmienności nastrojów, co może poważnie zdenerwować czytelnika. Mimo wszystko powieść czyta się szybko i jest ona raczej niezobowiązująca, a przy tym lekka. W końcu jak można inaczej nazwać powieść, w której praktycznie nic się nie dzieje? Biedne, zmarnowane 300 stron. Dlatego też nie polecam Elity. Miałam nadzieję, że po Rywalkach otrzymam coś chociaż trochę podobnego, natomiast przy czytaniu tej części odniosłam wrażenie, jakby Kiera Cass opisywała całkowicie innych bohaterów, gdyż zmiany, które w nich zaszły są ogromne. I niestety niekorzystne.
Rywalki | Elita | Jedyna
Za możliwość przeczytania Elity dziękuję wydawnictwu Jaguar.
Widzę, że dużo rzeczy poddałaś w tej książce ostrej krytyce. Z niektórymi się zgadzam, jednak generalnie to mi się ta książka spodobała - lekka, niewymagająca, ot takie przyjemne czytadło, by usiąść sobie wieczorkiem i poczytać przy piciu herbaty.
OdpowiedzUsuńCzytałam i zgadzam się całkowicie. Praktycznie całą "Elitę" odrzucałam głowę do tytułu i śmiałam się z naiwności i głupoty Americi. "Rywalki" mnie nie zachwyciły, ale były 100 razy lepsze. Dziwią mnie tylko pozytywne recenzje w blogosferze, bo choć gusta są różne, Elita była jedną z najsłabszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Ostatni tom przeczytam tylko dlatego, że jestem ciekawa, jak autorka wybrnie ze swojego beznadziejnego trójkątu miłosnego.
OdpowiedzUsuńWszyscy krytykują "Elitę", nie czytałam jeszcze chyba żadnej pozytywnej recenzji i aż się boję, bo zdążyłam ją kupić.
OdpowiedzUsuńOjej. Wpadłam, żeby popatrzyć na ocenę, bo my się często zgadzamy i mnie cholibka przestraszyłaś, że mi się nie spodoba. :C A tak polubiłam Americę i Maxona w pierwszym tomie!
OdpowiedzUsuńNie lubię zostawiać niedokończonych serii, dlatego po Twojej recenzji zastanowię się, czy aby na pewno warto sięgnąć po "Rywalki". Skoro kontynuacją nie jest tak dobra jak część pierwsza to chyba od razu zrezygnuję. Trochę szkoda, bo zapowiadała się bardzo dobra seria :/ Czekam na recenzję ostatniego tomu. Wtedy się zobaczy.
OdpowiedzUsuńMaxon był taki cudny w pierwszym tomie... Serio tak bardzo zaczyna irytować? ;_; Ojoj, nie wyszło coś Kierze Cass. Oby trzeci tom to nadrobił, a przynajmniej naprawił, co się da.
OdpowiedzUsuńCzytałam i również się rozczarowałam. Ostatnio dorwałam angielskiego ebooka "The One" i nawet miałam się za niego zabrać, ale ilekroć próbuję... po prostu się nie mogę zmusić. Boję się, że znów autorka wszystko obróci wobec niezdecydowania Americi, że Aspena znów będę miała ochotę zamordować, a Maxona całkowicie znienawidzę :( No, ale. Kiedyś się za nią wezmę. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Po Twojej recenzji nie ciągnie mnie już do tych książek tak bardzo. Jak złapię jakąś okazję - przeczytam, jednak chyba nie w najbliższej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części i teraz zastanawiam się czy w ogóle opłaca mi się zaczynać całą serię ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze się nad tym zastanowię :)
Pozdrawiam :D