265. Złodzieje snów - Maggie Stiefvater

Polski tytuł: Złodzieje snów
Oryginalny tytuł: The Dream Thieves
Autorka: Maggie Stiefvater
Ilość stron: 479
Wydawnictwo: Uroboros
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2013
Cena z okładki: 39,99 zł
Ocena: 6/10


Ronan posiada sekret, do którego nikomu się nie przyznaje. Czasem ukrywa go nawet przed samym sobą, gdy jest on zbyt mroczny, by móc się z nim zmierzyć. Chłopak potrafi wykradać przedmioty ze snów. Od zawsze tak było, jednak teraz, gdy linia mocy dookoła Cabeswater została przebudzona, jego zdolności jedynie się wzmacniają. A tymczasem do miasta przyjeżdża tajemniczy mężczyzna, który wpada na trop czwórki przyjaciół. Blue, Gansey, Ronan i Adam będą musieli sobie poradzić z tym, co szykuje dla nich los. Czy wreszcie uda im się znaleźć trop prowadzący do legendarnego Glendowera?

Na tę książkę czekałam naprawdę bardzo długo i jestem niesamowicie szczęśliwa, że wreszcie udało mi się po nią sięgnąć. Król Kruków pozostawił po sobie bardzo przyjemne wspomnienia, a ja z niecierpliwością czekałam na kontynuację losów głównych bohaterów w Złodziejach snów. Sięgając po tę książkę, nie wiedziałam na co mam się szykować, a Maggie Stiefvater udało się mnie zaskoczyć.

Przez praktycznie całą książkę czułam się nieco zagubiona. Autorka pisze w bardzo specyficzny sposob przez co czasami łatwo było mi się pogubić w historii, którą kreuje przed czytelnikiem. W niektórych momentach miałam wrażenie, że czytam właściwie o niczym, a wydarzenia, które się rozgrywają kompletnie nie mają nic wspólnego z poszukiwaniami Glendowera. W tej części Maggie Stiefvater zepchnęła ten wątek nieco na ubocze i wyciągnęła na pierwszy plan zdolności Ronana, co było naprawdę ciekawym tematem, jednak czułam, że nasi bohaterowie nie robią praktycznie niczego w kierunku odnalezienia legendarnego Króla Kruków, trochę tak, jakby chodzili w miejscu. I właśnie tak czuję się po przeczytaniu Złodziei snów - jakby akcja po prostu utknęła w pewnym punkcie, a autorka skupiła się przez całe czterysta stron tylko na nim. Jednak wydaje mi się, że to tylko cisza przed burzą.

Trzeba przyznać, że właściwa akcja Złodziei snów rozkręca się właściwie pod sam koniec. Na początku nasi bohaterowie coś robią, ale sami właściwie nie wiedzą co i dopiero sama końcówka zaostrza czytelnikowi apetyt. Akcja nabiera tempa po ponad trzystu stronach, jednak jestem skłonna wybaczyć to autorce, gdyż kolejne części zapowiadają się bardzo obiecująco. W Złodziejach snów muszę przyznać, że nie zaciekawiłam się żadną z postaci. Wszyscy tworzyli paczkę, ale praktycznie każdy robił coś innego, a autorka zbyt szybko przeskakiwała wątkami w innym kierunku, przez co czytelnik czuł się zagubiony. Wydaje mi się, że gdyby Maggie Stiefvater postanowiła zatrzymać się na dłużej przy jednym konkretnym wątku, to nie wyszłoby z tego coś tak bardzo chaotycznego.

Mimo wszystko nie przekreślam tej książki. Czuję, że Złodzieje snów to był pewien przestój dla bohaterów i jedyna możliwość dla nich do nabrania oddechu. Tutaj musieli się przygotować na to, co autorka postanowiła dla nich przygotować w kolejnych częściach. Już sama końcówka jest zapowiedzią niesamowitej przygody, a ten cliffhanger, który zafundowała nam Stiefvater aż ścina krew w żyłach. Dlatego wiem, że gdy zostanie wydana Blue Lily, Lily Blue będę musiała mieć ją jak najszybciej w swoich rękach.

Ta część jest niestety słabsza od swojej poprzedniczki, jednak nie można powiedzieć, że jest zła. Autorka wprowadziła nieco nowych postaci i ciekawych wątków, które mam nadzieję, że zostaną lepiej przedstawione i dopracowane w kolejnych częściach. Złodzieje snów to tylko cisza przed burzą i założę się, że Maggie Stiefvater zafunduje nam prawdziwą jazdę bez trzymanki, gdy poznamy dalsze losy głównych bohaterów!


Za możliwość przeczytania Złodziei snów dziękuję grupie wydawniczej Foksal.

10 komentarze:

  1. Czytałam dawno temu inne książki tej autorki, więc pewnie i po te sięgnę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Wyścig śmierci", ale jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Mimo wszystko chciałabym sięgnąc po inna ksiązke tej autorki, a szczerze powiedziawszy "Król kruków" i "Złodzieje snów" bardziej zachęcają niż "Wilkołaki z Mercy Falls".

    OdpowiedzUsuń
  3. Cała ta seria ma dobre opinie, więc bardzo chciałabym ją poznać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię Stiefvater z "Drżenia", bo chociaż tematyka typowo młodzieżowa, jakoś nie uciekła mi z pamięci, nie było nudno czy naiwnie. "Króla kruków" mam i już się cieszę na nową historię. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Obiecałam sobie, że przeczytam tę serię i kiedyś na pewno to zrobię. Te książki wydają mi się przeznaczone, więc nie mam wyboru ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O serii kiedyś słyszałam, jednak jeszcze nie miałam okazji jej poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawie kupiłam tę książkę w oryginale, gdy był na nią szał na booktubie. Przedtem jednak przeczytałam Drżenie i styl pisarski autorki w ogóle mi się nie spodobał i jakoś mi się kupna odechciało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przede mną ciągle tom pierwszy :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Tę serię tak czy inaczej chcę przeczyta c :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię tę autorkę, więc pewnie sięgnę kiedyś po pierwszą część :)

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive