Oryginalny tytuł: The Miniaturist
Autorka: Jessie Burton
Ilość stron: 463
Wydawnictwo: Literackie
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydanie polskie: 6 listopada 2014
Wydanie oryginalne: 2014
Cena z okładki: 48 zł
Ocena: 8/10
Osiemnastoletnia Petronella Oortman staje na progu ogromnego domu w jednej z najbogatszych dzielnic w Amsterdamie. Dziewczyna miesiąc wcześniej poślubiła bogatego kupca, Johannesa Brandta, i teraz przyjechała po to, by się do niego wprowadzić. Jednak zamiast męża w domu wita ją ponura i niemiła Marin, siostra Johannesa, która nie cieszy się z wizyty Nelli. Gdy jednak Johannes pojawia się w domu, nie poświęca dziewczynie wiele czasu, a Petronella czuje się przez niego pomijana i niedoceniona. Po pewnym czasie mąż przynosi do domu prezent ślubny: drewnianą replikę domu, w którym mieszkają. Nella jest zachwycona i od razu chce się zabrać za umeblowanie domu, a do tego potrzebna jej będzie pomoc pewnej miniaturzystki. Dziewczyna jest oczarowana rzeczami, które przekazuje jej miniaturzystka, jednak szybko zachwyt zastępuje przerażenie, gdy Nella zdaję sobie sprawę, że figurki domowników oraz meble nie są tylko wykonane z niesamowitą starannością i dokładnością, ale odkrywają przed widzem okrutne wydarzenia, które wkrótce stają się ich udziałem. Jak wiele tajemnic skrywa dom Brandtów? I skąd miniaturzystka zna ich lepiej niż oni sami siebie?
Miniaturzystka to pierwsza powieść z akcją w Amsterdamie, którą przeczytałam. Od dawna chciałam sięgnąć po literaturę, której wydarzenia działyby się w tym miejscu, jednak jestem bardzo zadowolona z tego, że to właśnie książka Jessie Burton była tą pierwszą. Autorka przenosi czytelnika do XVII-wiecznego Amsterdamu, w którym na każdym kroku czają się tajemnice i intrygi. Czułam się oczarowana przez tę fabułę już od pierwszych stron i nie zdziwiłam się, gdy pod sam koniec powieści okazało się, że jest ona jedną z lepszych książek, jaką miałam okazję przeczytać. Bardzo cieszę się z tego, że miałam okazję ją przeczytać, gdyż mało powieści potrafiło mnie tak zauroczyć jak ta.
Już sam pomysł na fabułę jest według mnie genialny i byłam ciekawa jak wyjdzie autorce z wykonaniem. Okazało się jednak, że nie miałam się czego obawiać, gdyż Jessie Burton posługuje się tak barwnym i płynnym językiem, że aż chce się czytać wszystko to, co napisze. Zachłannie połyka się każde kolejne słowo z nadzieją na jeszcze więcej. Autorka musiała bardzo dogłębnie przemyśleć fabułę i to, co chce zawrzeć w swojej książce, gdyż widać, że jest ona dopracowana pod każdym względem. Tu nie ma chwili na pomyłki bądź nieistotne informacje. Wszystko to, co pisze Jessie Burton ma ogromne znaczenie w dalszej części powieści, a ja wprost uwielbiam tego typu książki. Czytelnik czuje się przy nich niczym detektyw, który musi odszyfrować tajemnicę. Jednak uwierzcie mi, że tego, co zaserwowała dla nas autorka nie da się przewidzieć. Rodzina Brandtów na każdym kroku ma jakiś sekret, o którym domownicy nie wiedzą i dopiero gdy Nella pojawia się w ich życiu, udaje się wydobyć je na jaw. Na każdej stronie byłam zaskakiwana przez tę powieść i naprawdę bardzo żałuję tego, że nie była ona o wiele dłuższa. Miniaturzystka to jedna z tych książek, których nie chce się skończyć czytać.
Postacie Nelli, Johannesa, Marin, Cornelii, Ottona, a nawet Agnes i Fransa Meermans są niesamowicie dobrze wykreowane. Każdy kolejny bohater ma swoje charakterystyczne cechy i zachowania, nie ma tu mowy o dwóch podobnych postaciach, wszyscy są od siebie różni, ale przez to idealnie splatają się w całość. Dodatkowo praktycznie wszyscy posiadają tajemnice, o których nikt wolałby nie usłyszeć. Jeśli chodzi o miniaturzystkę, która zasiała zamęt w życiu zarówno Brandtów jak i Meermansów, to bardzo podoba mi się jej postać. Kobieta niby nie jest nigdy przedstawiona dokładnie, ale zawsze gdzieś się czai i wszystko obserwuje, przez co nawet czytelnik czuje gęsią skórkę, a potem utrwala to wszystko na figurkach bądź w meblach, które wysyła Petronelli. Dziewczyna w pewnym momencie orientuje się, że to wszystko jest raczej przerażające niż zachwycające, jednak dalej stara się uzyskać od miniaturzystki informacje skąd o tym wszystkim wie. Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem całej fabuły, języka, którym posługuje się autorka oraz sposobem wykreowania postaci. Takie książki powinno się pisać!
Mimo tego, że Miniaturzystkę czyta się raczej powoli to nie da się odmówić jej niesamowitego klimatu i świetnie wykreowanej wizji XVII-wiecznego Amsterdamu. Czytelnik niemal czuje się, jakby sam tam przebywał i widział wszystko na własne oczy, a nie tylko czytał. Jessie Burton ma bardzo plastyczny język, dzięki któremu potrafimy wyobrazić sobie wszystko to, co dla nas stworzyła. Miniaturzystka jest wciągająca i można spędzić z nią bardzo dużo miłych chwil, a ja naprawdę gorąco chciałabym zapoznać się z nią ponownie i móc znowu przeżywać wszystkie wydarzenia oraz dowiadywać się o kolejnych tajemnicach zamieszkujących kąty domu Brandtów. Po prostu czuję, że ta książka będzie sukcesem, gdyż jest warta tego, żeby każdy ją przeczytał.
Miniaturzystka to powieść, która oczarowała mnie jak żadna inna. Nie brak w niej akcji trzymającej w napięciu, wyrazistych postaci oraz zachwycających opisów XVII-wiecznego Amsterdamu. Wciągnięcie się w nią jest wręcz nieuniknione, jednak potem możecie mieć naprawdę wielki problem z powrotem do rzeczywistości. Dla mnie jest to jedna z najlepszych powieści tego roku i jej wspomnienie na pewno będę ciepło trzymać w moim sercu. Naprawdę gorąco ją polecam. Dajcie się porwać do Amsterdamu i sami odkryjcie sekrety, które skrywa rodzina Brandtów.
Za możliwość przeczytania Miniaturzystki dziękuję wydawnictwu Literackie.
"Miniaturzystka" jest jedną z tych książek, na które w listopadzie czekam najbardziej :)
OdpowiedzUsuńWszyscy tak ją wychwalają... zaczynam się zastanawiać, czy nie sprezentować jej mamie na gwiazdkę...
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco
OdpowiedzUsuńO, w takim razie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńTa książka miała świetną akcję promocyjną. Brawa dla wydawnictwa. Fajnie, że pokrywa się to z przyjemnością z czytania. Będę polować na tę pozycję.
OdpowiedzUsuńMam niesamowitą ochotę na tę książkę. Zaintrygowała mnie swoją okładką, która jest po prostu magiczna! Coś czuję, że klimat tej książki też jest wyjątkowy. Co tu dużo mówić - zdecydowane must have!
OdpowiedzUsuńTaką wyprawę do Amsterdamu mogłabym sobie zafundować!
OdpowiedzUsuńSzalenie mnie intryguje ta książka. Myślę, że prędzej czy później się w nią zaopatrzę :))
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że pierwszy raz słyszę o tej książce, ale Twoją recenzję przeczytałam zaintrygowana ciekawą okładką. Chętnie przeczytałabym tę powieść ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się intrygująca lektura. Lubię takie klimatyczne powieści, więc z pewnością się za nią rozejrzę. ;)
OdpowiedzUsuń