Oryginalny tytuł: Original Sin
Autorka: Lisa Desrochers
Ilość stron: 359
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Kategoria: paranormal romance
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2011
Cena z okładki: 32 zł
Ocena: 2/10
„Możesz zabrać diabła z Piekła, ale Piekła z diabła nie wytrzebisz”.
Frannie do niedawna była normalną dziewczyną, która martwiła się o zwykłe przyziemne rzeczy, jakie każda nastolatka ma na głowie. Teraz nie może sobie wyobrazić jak jeszcze do niedawna jej największym zmartwieniem mogły być takie płytkie wydarzenia. Przecież ma na głowie całe piekło i niebo, które nadal się nią interesuje. Od teraz jest jednak przeznaczona dla nieba, więc piekło nie powinno nic złego jej zrobić. Jeśli nie jej skrzywdzić to może jej ukochanego?
Luc zerwał swoją więź z piekłem specjalnie dla Frannie, jednak teraz całe podziemie zaczęło się nim interesować. Oprócz piekła, które chce go zniszczyć za to, że wyrzekł się swojego pana, ma na głowie kolejne zmartwienie: Gabe ciągle czuje coś do Frannie. Anioł nie potrafi sobie z tym poradzić, więc postanawia oddalić się od dziewczyny, żeby nie stracić skrzydeł. Jednak Luc jest coraz bardziej niepokojony przez swoich byłych pobratymców, więc chcąc nie chcąc, musi poprosić o pomoc, a w tym samego Gabe, swojego konkurenta o serce Frannie.
Luc zerwał swoją więź z piekłem specjalnie dla Frannie, jednak teraz całe podziemie zaczęło się nim interesować. Oprócz piekła, które chce go zniszczyć za to, że wyrzekł się swojego pana, ma na głowie kolejne zmartwienie: Gabe ciągle czuje coś do Frannie. Anioł nie potrafi sobie z tym poradzić, więc postanawia oddalić się od dziewczyny, żeby nie stracić skrzydeł. Jednak Luc jest coraz bardziej niepokojony przez swoich byłych pobratymców, więc chcąc nie chcąc, musi poprosić o pomoc, a w tym samego Gabe, swojego konkurenta o serce Frannie.
„Wyleczenie złamanego serca zajmuje trochę więcej czasu, ale kiedyś się udaje”.
Ile razy to ja mówiłam, że ta książka będzie już na pewno ostatnią? Że nigdy więcej nie sięgnę po żaden paranormal romance? A mimo tego ciągle działałam na przekór sobie i sięgałam po kolejną powieść, bo miałam nadzieję, że może tym razem coś mnie w niej zaskoczy i chociaż raz nie będę żałowała tego, że sięgnęłam po tę książkę. Tym razem znowu się przejechałam, więc nie będzie żadnych „następnych szans” dla tego gatunku, a szczególnie dla tej serii.
Jeśli mam być szczera to w tej książce jest jeszcze gorzej niż w poprzedniej. Pokusę udało mi się całkiem dobrze przełknąć i dobrnąć do samego końca bez zbytniego skrzywienia się, natomiast przy Grzechu pierworodnym myślałam, że oszaleję. Naprawdę. Po 50 stronach miałam ochotę odrzucić tę książkę i siłą zmuszałam się do dalszego czytania, a kolejne strony utwierdzały mnie tylko w tym, że lepiej byłoby się jej szybko pozbyć. Cały czas odkładałam ją na bok i zaklinałam siebie, by przeczytać kolejny rozdział i następny, a przy okazji nie zrobić krzywdy książce.
Przedstawiona historia jest tak banalna i nużąca, że aż nie ma co się o niej za wiele opisywać. Jest cudowna dziewczyna, która nagle odkrywa, że istnieje piekło i niebo, a potem nagle anioł oraz demon zaczynają się nią interesować. Pytanie tylko: Co ta Frannie ma w sobie takiego, że aż przyciągnęła uwagę samego nieba i piekła? Dla mnie ta postać jest po prostu bezbarwna i nie widzę w niej żadnej większej wartości poza całą swoją upartością i zaciętością, która sprawiała, że czasami zachowywała się naprawdę głupio. O ile jeszcze w poprzedniej części mogłam znieść jej zachowanie i postępowanie, tak w Grzechu pierworodnym przyprawiało mnie to o zawroty głowy, a wiadomo, że nie można mile czytać książki, kiedy główna bohaterka nas irytuje. To samo tyczy się Luca. W Pokusie całkiem mi się spodobał jako ten „bad boy”, który zawsze ma swoje zdanie i nie liczy się z nikim innym. Natomiast w tej części gdzieś po drodze zgubił swoją pewność siebie, męskość i stanowczość tylko po to, żeby stać się posłusznym pieskiem Frannie - co tylko powie, on to wykona z wielką przyjemnością! Autorka nie ingerowała jedynie w charakter Gabe'a, który mimo wszystko pozostał tym samym aniołem, którego polubiłam w poprzedniej części, i za to jestem jej niezmiernie wdzięczna. On jako jedyny podejmował jasne decyzje i zachowywał się o wiele bardziej normalnie niż Frannie i Luc. Podsumowując, dla mnie bohaterowie są zdecydowanie mankamentem tej powieści - są zbyt „papierowi” i nie przejawiają zbyt wielu ludzkich cech, dzięki którym mogliby zyskać sympatię czytelnika.
W tej części trochę rzeczy zaczyna się dziać i widać, że autorka chciała wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń i nie pozwolić mu odpuścić czytania tej pozycji. Według mnie było to lepiej zaplanowane niż pierwsza część, gdyż pojawiało się więcej zwrotów akcji i wpadek głównych bohaterów, jednak ciągle nie widziałam w tym „tego czegoś”. Cały czas brakowało mi kilku innych elementów, dzięki którym lepiej zrozumiałabym to, co autorka miała na myśli. Zresztą sam fakt, że wybrała tak prosty temat jakim jest odwieczna walka dobra ze złem przemawia na jej niekorzyść. Gdzie teraz nie można tego znaleźć? Niemal w każdej książce z gatunku paranormal romance możemy się z czymś takim spotkać, jednak widać, że Lisa Desrochers starała się przebić ten mur stereotypów na temat tego typu książek. Niestety z marnym skutkiem, gdyż wyszło coś całkowicie odwrotnego.
Grzech pierworodny w moich oczach wypadł naprawdę kiepsko i już wiem, że to zdecydowanie będzie mój koniec z tą serią. Postanowiłam również definitywnie rzucić książki z gatunku paranormal romance, bo zauważyłam, że bardziej mnie one denerwują niż cieszą, a przecież czytanie powinno zadowalać czytelnika, a nie sprawiać, że zaczyna zastanawiać się po co właściwie sięga po taką literaturę. Jeśli czytaliście poprzedni tom to pewnie macie ochotę zapoznać się i z drugą częścią przygód tych bohaterów - ja Wam nie będę tego zabraniać, jednak mogę Was ostrzec, że możecie się bardzo zawieść na kontynuacji. Natomiast jeżeli ktoś nie zapoznał się jeszcze z tą serią to według mnie powinien sięgnąć po coś lepszego i ambitniejszego niż kolejny nużący paranormal romance.
„Świat jest Piekłem. Zagubiłam się w ciemnościach”.
Za możliwość poznania dalszych przygód Frannie, Gabe'a i Luca dziękuję grupie wydawniczej Publicat!
Szkoda, że ta część wypada tak kiepsko bo w sumie chciałam po nią sięgnąć. Cóż, mam już część pierwszą więc pewnie przekonam się na własnej skórze jaki jest 'grzech pierworodny'.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; )
Nawet wcześniej nie słyszałam o tej serii - jak się okazuje, nie był to wielki błąd :) Nie wszystkie paranormale są złe, ale naprawdę ciężko znaleźć coś fajnego. :)
OdpowiedzUsuńNie przeczytałam nawet pierwszej części w całości, bo była okropnie nudna i denerwująca. Lubię czasami poczytać paranormal romance, ale musi to być książka na w miare wysokim poziomie :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam pierwszą część i mi wystarczy do końca życia dzieł tej pisarki :-)
OdpowiedzUsuńSłyszę same negatywne opinie na temat tej serii, więc sobie ją odpuszczę, po co się męczyć;)
OdpowiedzUsuńW takim razie na pewno po nią nie sięgnę !
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej seri, a po tej recenzji jej na pewno nie przeczytam :D
OdpowiedzUsuńA to słabo wypadło... Jakoś nie ciągnęło mnie do tej książki, ale ta ocena to mnie zaskoczyła. Teraz to już na pewno sobie odpuszczam.
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Ja w sumie nic do tej serii nie mam, łatwa, prosta i lekka - odmóżdżacż, którego czasami potrzebuję.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Libster Blog Award na Books Reviews.
OdpowiedzUsuńWięcej tutaj; http://bookreviewsforyouandme.blogspot.com/2013/07/troche-o-sophie-carmen-czyli-libster.html
Pozdrawiam,
Sophie Carmen.
Teraz wiem, że na pewno po nią nie sięgnę. Niesamowite, że książka na pozór ciekawa może się okazać tak kiepska...
OdpowiedzUsuńNiestety już dawno przekreśliłem ten gatunek na straty :C Nie mój cyrk nie moje małpy :D Lecz gdy tylko będzie coś wartego uwagi, to czemu nie?
OdpowiedzUsuńSpasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam pierwszą część, ale nie przypadła mi do gustu c:
OdpowiedzUsuń