Oryginalny tytuł: Drowned Cities
Autor: Paolo Bacigalupi
Ilość stron: 412
Wydawnictwo: Literackie
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: październik 2012
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 39,90 zł
Dostępna również: Księgarnia Gandalf
Ocena: 9/10
" - Kim jesteś?
- Zwykłym ścierwem wojny, które chce się stąd wydostać."
Paolo Bacigalupi jest jednym z najlepszych amerykańskich pisarzy fantastycznych młodego pokolenia. Jego debiutancka powieść "Nakręcona dziewczyna" została uznana przez Time Magazine za jedną z najlepszych powieści 2009 roku. Zdobyła też najważniejsze nagrody w dziedzinie literatury fantastycznej: Locus, Hugo i Nebula. Z kolei "Ship Breaker", powieść, której akcja toczy się w tym samym uniwersum co "Zatopione miasta", została laureatką nagród Locus oraz Michael L. Printz Award, a także znalazła się w finale National Book Award.
W zniszczonej przez liczne kataklizmy Ameryce władzę dzierżą terror i przemoc. Kiedyś olbrzymi kraj, teraz terytorium podzielone na obszary dobre i złe - na te, na których panuje Wolnomilicja, Armia Boga lub Zjednoczony Front Patriotów. Te wojska nieustannie ze sobą walczą pod pretekstem wzniosłych haseł walki o wolność. Jednak tak naprawdę każde z tych wojsk przyczynia się do coraz gorszej kondycji Zatopionych Miast - tego, co zostało z wielkiej Ameryki.
Mahlia i Mouse są wyrzutkami, ścierwami wojny, które przybyły z terytorium rozjemców - Chin. Nikt w małym miasteczku nie patrzy na tych dwoje przychylnym wzrokiem. Mahlia i Mouse dostali się pod skrzydła pewnego doktora, który pozwolił im mieszkać, pod warunkiem, że będą mu pomagać w pracach domowych. Mahlię dodatkowo nauczył swojego fachu - była jego małą pomocnicą, choć miała tylko jedną rękę. Prawą obcięła jej Armia Boga, gdy uciekała z Zatopionych Miast. Mahlia i Mouse postanawiają uciec daleko od swojej miejscowości i wyruszają wgłąb dżungli.
Na drodze jednak staje im pewna przeszkoda. Pewna bardzo duża i silna przeszkoda. Na bagnach spotykają Toola - który jest mieszanką człowieka, hieny, psa i tygrysa. Jest półczłowiekiem. Ulepszonym, który był najsilniejszą bronią w wojnie. Tool chce zabić Mouse'a, jednak Mahlia zawiera z nim układ - przyniesie mu lekarstwa, które są mu potrzebne do wyleczenia się po licznych bitwach, a on wypuści Mouse'a. Ucieka przerażona z powrotem do miasteczka, lecz na drodze spotyka ją armia ZFP (Zjednoczony Front Patriotów). Okazuje się, że jeden z żołnierzy jest ciężko ranny i Mahlia oraz doktor muszą mu pomóc. Stara się jak najszybciej uwinąć z pomocą owemu żołnierzowi, żeby móc ukraść lekarstwa i wyruszyć na ratunek Mouse'owi. Jednak żołnierze nie mają ochoty odejść z dziupli doktora. Mahlia wymyśla więc podstęp, który zaważy na całym jej dotychczasowym życiu...
" - Nazywasz mnie wyrzutkiem - syknęła Mahlia. - Chińską zakałą, wszystko jedno. - Amaya próbowała się odwrócić, ale Mahlia przygwoździła ją twardym wzrokiem. - Owszem, mój staruszek był rozjemcą. Za to moja mama urodziła się w Zatopionych Miastach. Chcesz wojny, to będziesz ją miała. - Uniosła pokryty bliznami kikut prawej ręki i przytknęła go do twarzy kobiety. - Może potnę cię tak, jak mnie pocięła Armia Boga? Zobaczymy, jak sobie poradzisz ze szczęśliwą lewą. Co ty na to?"
Przyznam, że na początku nie chciałam jakoś tak bardzo czytać tej książki, ale potem, gdy zobaczyłam ją w pewnym sklepie i przeczytałam to, że poleca ją Cassandra Clare i mistrz olimpijski - Tomasz Majewski to wiedziałam, że ta książka będzie świetna. Jeśli poleca ją sama Cassandra Clare to na pewno książka będzie wspaniała i przeczytam ją z wielką przyjemnością. I tak też było.
Na początek muszę wspomnieć o jednej rzeczy, która towarzyszyła mi przez prawie całą książkę. Nieodparta chęć ucieczki. Jak jestem osobą o silnych nerwach i nie przemawia do mnie rozlew krwi, tak w tej książce niektóre sceny czytałam przez palce dłoni. Książka jest najbardziej brutalną i pełnokrwistą antyutopią jaką kiedykolwiek czytałam. W prawie każdym rozdziale ktoś się mordował, zostawiając po sobie jeszcze więcej krwi na każdej kartce. Czasami czytając ją miałam wrażenie, jakbym sama była brudna od krwi i jednocześnie chciałam rzucić nią o ścianę, ale przez to, że była taka brutalna aż tak bardzo wciągała. Zdecydowanie najgorszymi momentami w tej publikacji, były chwile, gdy Tool - nasz półczłowiek - wyjadał serce swojej ofiary. Po antyutopie sięga teraz całe wielkie grono ludzi, a w szczególności młodzież, która pokochała "Igrzyska śmierci" bądź "Niezgodną". Przy "Zatopionych miastach" tamte książki to po prostu pikuś, bajeczka dla dzieci. Mimo tego, że może się wydawać, że jest to książka dla młodzieży, bo sami bohaterowie są nastolatkami, to naprawdę tak nie jest... Trzeba się uzbroić w niezwykłą cierpliwość i nieczułość na rozlew krwi, żeby dotrwać do końca tej książki.
Prawie wszyscy bohaterowie są nastolatkami. Czy to nie nadaje książce jeszcze większego dramatyzmu? Młodzi ludzie, których porwała fala wojny i nie mieli okazji przeżyć należycie swojego dzieciństwa, tylko już od najmłodszych lat ich zabawką był karabin maszynowy. Ale przez to nasza główna bohaterka jest tak bardzo zahartowana i dzielna. Mahlia bardzo zaimponowała mi swoimi wyczynami, swoim charakterem i poświęceniem wobec swojego przyjaciela - Mouse'a, wskoczyłaby za nim w ogień. I mimo tego, że była taka dzielna to miała chwile słabości i nie bała się tego okazywać. Sam Mouse do mnie nie przemówił, był zbyt rozmiękły, jak na chłopaka. Powinien zachowywać prawie jak dorosły mężczyzna, a nie płakać cały czas nad swoim losem. Natomiast z całego serca pokochałam Ocho i Toola. Ocho był żołnieżem ZFP, a jego pseudonim wziął się od tego, że podciął gardła nożem ośmiu, uzbrojonym w karabiny, ludzi. Czyż to nie fascynujące? Ale nie za to go tak bardzo polubiłam. Jako jedyny z całego wojska zachował jakieś cząstki człowieka i kochał chłopaków z oddziału jak własnych braci. O ile Tool na początku wydawał mi się okropną, bezwzględną i nieczułą bestią, tak w miarę jak bardziej zagłębiałam się w książkę coraz bardziej go polubiłam. Po tym, jak już przyłączył się do Mahlii stał się świetną osobą, chociaż był przecież maszyną do zabijania.
"Przy użyciu odpowiednich bodźców każdego da się zamienić w mordercę."
Mimo tego, że książka bardzo mi się podobała to ma kilka minusów. Przede wszystkim denerwowało mnie to, że właściwie nic się nie działo. No dobrze, nie mogę powiedzieć, że nic się nie działo, bo działo się naprawdę dużo, ale ten cały rozlew krwi jako główny wątek trochę zamieszał obraz całej fabuły. Pod tym względem mi czegoś brakowało. Mahlia poszła ratować swojego przyjaciela, ale najdziwniejsze z tego wszystkiego było to, że prawie nic nie stało im na przeszkodzie. Mówię prawie, bo mieli jedną napiętą sytuację i praktycznie potem przedostali się bezpiecznie do Zatopionych Miast. Troszkę zbyt szczęśliwy scenariusz.
Trochę nie widziałam sensu w tej książce. Oczywiście ludzie się cały czas zabijali, zjadali sobie serca lub ucinali palce, ale tak właściwie to w tym wszystkim nie było zbyt wielkiego sensu. Mahlia chciała uratować swojego przyjaciela - to jest zrozumiałe, ale właściwie cała książka jest o tym jak ona i Tool przechodzą przez dżunglę i przez miasto oraz jak Ocho ze swoim oddziałem dostają kolejne misje. Czegoś tutaj brakuje. Wiem, że to tylko moje marudzenie, ale szczerze mówiąc, gdyby autor nie skupił się na tak wielkiej ilości brutalnych scen i pomyślał więcej nad głównym wątkiem to książka byłaby nieco lepsza.
Oprócz tej fabuły nie mam książce nic do zarzucenia. Czytało mi się to bardzo szybko, chociaż kilka razy musiałam się zatrzymać i odetchnąć, bo niektóre sceny mogą wykończyć psychicznie. Zatopione Miasta zostały wykreowane w tak realistyczny sposób, że czytelnik zaczyna się zastanawiać nad tym czy to właśnie nie do tego zmierza nasz świat. Największy sukces książka zawdzięcza właśnie tej przejmującej wizji świata, stanowiącego gorzką refleksję nad życiem. Jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej książki w głowie siedziały mi przejmujące myśli i obrazy z tego świata.
"Zamknij to w sobie. Czuć będziesz później. Nie teraz."
Na początku książki miałam nadzieję, że autor stopniowo wprowadzi nas w świat Zatopionych Miast, ale on od razu wrzuca nas na głęboką wodę. Może takie orzeźwienie na początek jest potrzebne, bo potem już względnie przyzwyczajamy się do panujących tam warunków i nie wywołuje to na nas aż tak wielkiego wrażenia jak na początku. Realistyczny obraz całego państwa rozszarpywanego przez terror przyćmiewa lekko niedopracowaną fabułę. Oczywiście nie jest to książka stricte fantastyczna, bo dużą rolę odgrywa tam wątek wojenny. Szczerze mówiąc to odpowiada mi takie połączenie: fantastyka ze znaczną domieszką wojen. Do dodaje całej książce smaczku.
Zdecydowanie nie jest to książka dla osób o słabych nerwach. Przed zaczęciem "Zatopionych miast" trzeba się dobrze uzbroić w nieczułość na krew i inne obrzydliwości, żeby nie odrzucić książki w kąt. Jeśli jednak zaliczasz się do osób, które lubią taką jazdę bez trzymanki to zdecydowanie jest to książka dla Ciebie. Mnie się ona bardzo spodobała i spodobał mi się również styl pisania pana Paolo - język jest prosty, zrozumiały i dobitny. Jeśli wszystkie książki tego pana są tak dobre jak ta, to z pewnością stanie się on jednym z moich ulubionych autorów.
Warto zaryzykować kilkudniowego kaca książkowego, żeby przenieść się do Zatopionych Miast. Jeśli gustujecie w takich gatunkach to ta książka musi znaleźć się na Waszej półce. Przeczytajcie, a nie pożałujecie!
" - Na krew i rdzę! Będzie mnie cerować ta kaleka?
- Uważaj na słowa - burknęła Mahlia - bo ci zszyję flaki na supeł.
Doktor zachłysnął się powietrzem, ale pacjent rzucił jej tylko złośliwy uśmieszek.
- Ojoj, mocny w gębie ten wyrzutek.
- Nie w gębie, tylko w zszywaniu."
Za możliwość przeniesienia się do Zatopionych Miast z całego serca dziękuję księgarni Merlin!
Coraz bardziej przekonuję się do fantastyki i muszę ci powiedzieć, że zainteresowałaś mnie tą książką. Przed przeczytaniem twojej recenzji gdybym zobaczyła ją w empiku to zapewne nawet bym na nią nie spojrzała, jednak teraz... cóż, myślę, że to to czego szukam na jesienny wieczór! Dodatkowo przekonuje mnie ta brutalność, może uznasz, że jestem dziwna ale lubię takie "mocniejsze" książki ;)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod recenzją:) Zgadzam się - pierwsza moja myśl przy czytaniu była taka, że przy tej książce inne antyutopie to bajki dla dzieci.
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie intryguje. Z jednej strony antyutopia, więc moje obecne klimaty, z drugiej strony wszystkie te obrzydlistwa które są w niej opisane...
OdpowiedzUsuńNo, ale naszemu gatunkowi bliżej jednak w takich warunkach do obrzydlistwa.
Niestety.
Bije się z myślami i sama nie wiem czy ryzykować...
Muszę to przetrawić.
Antyutopie obecnie podbijają moje serce. A skoro uważasz ją za mocniejszą, lepszą od tych, które do tej pory powstały, to ja koniecznie muszę ja przeczytać.
OdpowiedzUsuńKolejna antyutopia :) Jeśli jest tak dobra jak piszesz to z chęcią po nią sięgnę, bo lubię takie książki.
OdpowiedzUsuńRynek czytelniczy zalewają książki antyutopijne widzę ;) Może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCzytałaś Kiki van Beethoven? Jeśli nie, to zapraszam Cię do mnie na konkurs urodzinowy. Zapisy przyjmuje do jutra. Może to twoja odpowiedź na pytanie będzie tą najlepszą? Zapraszam!
OdpowiedzUsuń:)
[http://www.dzosefinn.blogspot.com/2012/10/1-sze-urodziny-bloga.html]
Waham się nad tym, czy przeczytać, czy nie. Z jednej strony chcę, bo wydaje mi się naprawdę wartościową książką, a z drugiej nie, ze względu na te całe rozlewy krwi. Ledwo potrafię przebrnąć przez jeden rozdział po brzegi wypełniony morderstwami, okaleczaniami itd., więc nie wiem, jak bym sobie poradziła z całą książką.
OdpowiedzUsuńUwielbiam dystopie, ale w "Zatopionych miastach" mnie coś odrzucało, jednak Twoje recenzja zachęciła mnie na tyle, że w najbliższym czasie po prostu muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńNajnowsza Nowa Fantastyka zrobiła mi ogromną chrapkę na tego autora, muszę tę powieść dorwać ;)
OdpowiedzUsuńTo coś w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że książka by mi się spodobała.
Nic, trzeba będzie się za nią rozejrzeć :)
Nie, zdecydowanie nie dla mnie. Już kiedyś czytała książkę podobną, w sensie, że autor za bardzo skupiał się na rzeczach innych niż głównym wątku. Bardzo i to bardzo męczyłam się z tą powieścią i nie chcę chyba tej przygody powtórzyć. W tym przypadku wolę nie ryzykować.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze, a już mam kaca książkowego :O
OdpowiedzUsuńCo raz bardziej skłaniam się ku tej książce. Zwłaszcza, że zbiera naprawdę pozytywne recenzje, a i jej fabuła zapowiada się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTak, tak tak stanowcze duże tak, czyli muszę mieć!
OdpowiedzUsuńChyba jestem osobą o słabych nerwach, bo mam wrażenie, że książka nie jest dla mnie. W każdym razie ryzykować nie zamierzam - krew... brr! ;)
OdpowiedzUsuńAntyutopia i brutalność powiadasz...muszę sięgnąć!
OdpowiedzUsuńOoo widzę, że to coś dla mnie!
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam;)
Pozdrawiam!