Oryginalny tytuł: Obsidian
Autorka: Jennifer L. Armentrout
Ilość stron: 442
Wydawnictwo: Filia
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2011
Cena z okładki: 39,90 zł
Ocena: 6/10
Katy przeprowadziła się do Zachodniej Wirginii, z czego nie jest do końca zadowolona. Wolała Florydę, jednak w tamtym mieszkaniu zbyt wiele rzeczy przypominało jej o zmarłym tacie. Wydaje się jej, że jednym z największych problemów jest słabe łącze internetowe, które doprowadza dziewczynę do szału, gdy chce publikować posty na swoim recenzenckim blogu. Jednak niedługo po wprowadzeniu się do nowego mieszkania, Katy postanawia nawiązać znajomość z sąsiadami z naprzeciwka. Okazuje się, że mieszka tam rodzeństwo, bliźniaki Black. Obydwoje niesamowicie piękni, ale pod względem charakteru różni jak dwie krople wody - Dee jest sympatyczna, pełna energii i przyjacielska, a Daemon arogancki, wyniosły i zrozumiały. Katy zaczyna przyjaźnić się z Dee, co nie podoba się jej bratu, który bardzo denerwowuje dziewczynę. Po pewnym czasie zaczyna zauważać dziwne rzeczy, które dzieją się z rodzeństwem i sama znajduje się w niebezpieczeństwie, a jedyną szansą, by być bezpieczną jest pozostawanie blisko Daemona.
Czasami po prostu się wie, że któraś książka się nam spodoba. Tak właśnie było w moim przypadku i pierwszej części serii Lux, czyli Obsydianem. Mimo tego, że okładka raczej odstrasza od lektury niż zachęca, wiedziałam, że mi się spodoba. I oczywiście się nie pomyliłam. Faktem jest jednak to, że książka ma w sobie kilka minusów, które mogą zaważyć na dobrym odebraniu całej serii. Niestety muszę przyznać, że jest ona podobna pod pewnymi względami do Zmierzchu. Tylko to taki Zmierzch z obcymi, co jest lepszą opcją niż wampiry. Dziewczyna nowa, tajemniczy chłopak, który ukrywa ogromny sekret, dziwne wydarzenia, które wydarzają się w mieście... Wszystko to brzmi schematycznie i podczas czytania książki w pełni zdawałam sobie z tego sprawę, ale czasami potrzeba takich nieco naiwnych książek, przy których można się odprężyć. A Obsydian świetnie spełnia to zadanie.
Główna bohaterka jest mi raczej obojętna. Nie zżyłam się specjalnie z jej losami, a zdarzyło się, że kilkukrotnie mnie denerwowała swoim zachowaniem. Jedną z rzeczy, która wyjątkowo mi się spodobała, to fakt, że Katy prowadziła bloga recenzenckiego. Tak, recenzowała książki. Czuję, że pod tym względem nadajemy na tych samych falach. Trochę szkoda, że ten wątek nie był bardziej wyeksponowany przez autorkę, jednak trzeba przyznać, że to ciekawe urozmaicenie wśród innych schematycznych bohaterek książek. Początkowo do Daemona również nie miałam jakichkolwiek głębszych uczuć. Irytował mnie swoim zachowaniem i tym, że był taki arogancki wobec Katy. Zresztą sam fakt, że denerwował się o to, że dziewczyna przyjaźniła się z jego siostrą był po prostu niedorzeczny i chciało mi się z tego śmiać. Z czasem jednak dostrzegłam niesamowicie dużo ciekawych cech w Daemonie. Zrozumiałam dlaczego troszczył się o rodzinę i okazało się, że jednak potrafi być czasami miły. O moim skrytym uczuciu do bohatera świadczyło szczególnie to, że gdy pojawiał się w każdej scenie miałam... motyle w brzuchu? Jeśli to tak można nazwać. Po prostu niesamowicie cieszyłam się z tego, że coś się dzieje z nim w roli głównej. Katy z grzecznej dziewczynki, siedzącej w książkach i prowadzącej bloga, zmieniła się w wyszczekaną zołzę, która potrafi dokopać ludziom, którzy zajdą jej za skórę. Z jednej strony to dobrze, że uzbroiła się w sarkazm i riposty, bo to jej jedyna tarcza obronna przed idiotami, ale z drugiej... To dziwne, że tak bardzo potrafiła się zmienić przez jednego chłopaka.
Obsydian to książka, w której dużą rolę odgrywa wątek miłosny. To taki romans paranormalny, który, o dziwo, można jakoś przełknąć. Trochę jednak przeważa nad fabułą książki, co już nie jest w porządku. Katy dowiaduje się wszystkiego o Daemonie i jest w niebezpieczeństwie, jednak cała sytuacja związana z jej zagrożeniem rozwija się dopiero pod koniec książki. Na początku ciągle bohaterowie znajdują kolejne powody, by się do siebie zbliżyć, jak na przykład sytuacja z wyjściem nad jezioro, kluczykami i punktami bonusowymi, co było dla mnie po prostu głupie. Ale czasami trzeba przeczytać coś "odmóżdżającego", a właśnie tego teraz potrzebowałam. Jednak zdecydowanie najgorszą rzeczą, jaką autorka zrobiła tej książce to denerwujące myśli Katy. Po prostu nie mogłam czytać kolejnego "Och, Słodkie Dzieciątko Jezus" lub "Och, na miłość wszystkich dzieci". W tych momentach myślałam, że zrobię krzywdę książce.
Jednak było również wiele pozytywnych rzeczy w Obsydianie. Głównym atutem jest to, że jest bardzo wciągająca. Można przesiedzieć z nią calutki dzień i zapomnieć o świecie, udając się na podróż do Wirginii Zachodniej. Tak jak ja to zrobiłam. Ja jej nie przeczytałam. Ja ją pochłonęłam w ciągu kilku godzin, bo po prostu nie mogłam się oderwać. Mimo minusów chce się dalej czytać tę książkę i dowiedzieć się tego, co wydarzy się w kolejnych rozdziałach. Przez większą część Obsydianu uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdyż było wiele zabawnych sytuacji, z których po prostu nie dało się nie śmiać. Zresztą nie mogłam uwierzyć, że w tak szybkim tempie dotarłam do końca. Kiedy przeczytałam "koniec" wypisane wielkimi literami, byłam w niesamowitym szoku. Na szczęście autorka zadbała o czytelników i przewidziała ten głód na kolejną część, gdyż pod sam koniec możemy przeczytać trzy rozdziały z punktu widzenia Daemona oraz pierwsze dwa rozdziały drugiej części serii, czyli Onyksu. Ach, chcę już kolejną część. Mimo wszystko. Książka mi się podobała, co jednak nie zmienia faktu, że nie jestem ślepa na wszystkie błędy i słabe momenty.
Obsydian to pierwsza część dobrze zapowiadającej się serii. Nie jest książką bez wad, jednak muszę przyznać, że czyta się ją niesamowicie szybko i płynnie, z niecierpliwością czekając na kolejne wydarzenia. Jedyne co mogę o niej powiedzieć to tyle, że chcę już drugą część. Mimo swoich wad jest warta tego, żeby ją przeczytać i spędzić miły dzień w towarzystwie ciekawego Daemona. Poza tym główna bohaterka prowadzi bloga recenzenckiego, to przecież trzeba przeczytać! Mam jednak wielką nadzieję, że kolejne części okażą się lepsze i będę mogła zaliczyć tę serię do grona moich ulubionych, gdyż zapowiada się obiecująco.
Czasami po prostu się wie, że któraś książka się nam spodoba. Tak właśnie było w moim przypadku i pierwszej części serii Lux, czyli Obsydianem. Mimo tego, że okładka raczej odstrasza od lektury niż zachęca, wiedziałam, że mi się spodoba. I oczywiście się nie pomyliłam. Faktem jest jednak to, że książka ma w sobie kilka minusów, które mogą zaważyć na dobrym odebraniu całej serii. Niestety muszę przyznać, że jest ona podobna pod pewnymi względami do Zmierzchu. Tylko to taki Zmierzch z obcymi, co jest lepszą opcją niż wampiry. Dziewczyna nowa, tajemniczy chłopak, który ukrywa ogromny sekret, dziwne wydarzenia, które wydarzają się w mieście... Wszystko to brzmi schematycznie i podczas czytania książki w pełni zdawałam sobie z tego sprawę, ale czasami potrzeba takich nieco naiwnych książek, przy których można się odprężyć. A Obsydian świetnie spełnia to zadanie.
Główna bohaterka jest mi raczej obojętna. Nie zżyłam się specjalnie z jej losami, a zdarzyło się, że kilkukrotnie mnie denerwowała swoim zachowaniem. Jedną z rzeczy, która wyjątkowo mi się spodobała, to fakt, że Katy prowadziła bloga recenzenckiego. Tak, recenzowała książki. Czuję, że pod tym względem nadajemy na tych samych falach. Trochę szkoda, że ten wątek nie był bardziej wyeksponowany przez autorkę, jednak trzeba przyznać, że to ciekawe urozmaicenie wśród innych schematycznych bohaterek książek. Początkowo do Daemona również nie miałam jakichkolwiek głębszych uczuć. Irytował mnie swoim zachowaniem i tym, że był taki arogancki wobec Katy. Zresztą sam fakt, że denerwował się o to, że dziewczyna przyjaźniła się z jego siostrą był po prostu niedorzeczny i chciało mi się z tego śmiać. Z czasem jednak dostrzegłam niesamowicie dużo ciekawych cech w Daemonie. Zrozumiałam dlaczego troszczył się o rodzinę i okazało się, że jednak potrafi być czasami miły. O moim skrytym uczuciu do bohatera świadczyło szczególnie to, że gdy pojawiał się w każdej scenie miałam... motyle w brzuchu? Jeśli to tak można nazwać. Po prostu niesamowicie cieszyłam się z tego, że coś się dzieje z nim w roli głównej. Katy z grzecznej dziewczynki, siedzącej w książkach i prowadzącej bloga, zmieniła się w wyszczekaną zołzę, która potrafi dokopać ludziom, którzy zajdą jej za skórę. Z jednej strony to dobrze, że uzbroiła się w sarkazm i riposty, bo to jej jedyna tarcza obronna przed idiotami, ale z drugiej... To dziwne, że tak bardzo potrafiła się zmienić przez jednego chłopaka.
Obsydian to książka, w której dużą rolę odgrywa wątek miłosny. To taki romans paranormalny, który, o dziwo, można jakoś przełknąć. Trochę jednak przeważa nad fabułą książki, co już nie jest w porządku. Katy dowiaduje się wszystkiego o Daemonie i jest w niebezpieczeństwie, jednak cała sytuacja związana z jej zagrożeniem rozwija się dopiero pod koniec książki. Na początku ciągle bohaterowie znajdują kolejne powody, by się do siebie zbliżyć, jak na przykład sytuacja z wyjściem nad jezioro, kluczykami i punktami bonusowymi, co było dla mnie po prostu głupie. Ale czasami trzeba przeczytać coś "odmóżdżającego", a właśnie tego teraz potrzebowałam. Jednak zdecydowanie najgorszą rzeczą, jaką autorka zrobiła tej książce to denerwujące myśli Katy. Po prostu nie mogłam czytać kolejnego "Och, Słodkie Dzieciątko Jezus" lub "Och, na miłość wszystkich dzieci". W tych momentach myślałam, że zrobię krzywdę książce.
Jednak było również wiele pozytywnych rzeczy w Obsydianie. Głównym atutem jest to, że jest bardzo wciągająca. Można przesiedzieć z nią calutki dzień i zapomnieć o świecie, udając się na podróż do Wirginii Zachodniej. Tak jak ja to zrobiłam. Ja jej nie przeczytałam. Ja ją pochłonęłam w ciągu kilku godzin, bo po prostu nie mogłam się oderwać. Mimo minusów chce się dalej czytać tę książkę i dowiedzieć się tego, co wydarzy się w kolejnych rozdziałach. Przez większą część Obsydianu uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdyż było wiele zabawnych sytuacji, z których po prostu nie dało się nie śmiać. Zresztą nie mogłam uwierzyć, że w tak szybkim tempie dotarłam do końca. Kiedy przeczytałam "koniec" wypisane wielkimi literami, byłam w niesamowitym szoku. Na szczęście autorka zadbała o czytelników i przewidziała ten głód na kolejną część, gdyż pod sam koniec możemy przeczytać trzy rozdziały z punktu widzenia Daemona oraz pierwsze dwa rozdziały drugiej części serii, czyli Onyksu. Ach, chcę już kolejną część. Mimo wszystko. Książka mi się podobała, co jednak nie zmienia faktu, że nie jestem ślepa na wszystkie błędy i słabe momenty.
Obsydian to pierwsza część dobrze zapowiadającej się serii. Nie jest książką bez wad, jednak muszę przyznać, że czyta się ją niesamowicie szybko i płynnie, z niecierpliwością czekając na kolejne wydarzenia. Jedyne co mogę o niej powiedzieć to tyle, że chcę już drugą część. Mimo swoich wad jest warta tego, żeby ją przeczytać i spędzić miły dzień w towarzystwie ciekawego Daemona. Poza tym główna bohaterka prowadzi bloga recenzenckiego, to przecież trzeba przeczytać! Mam jednak wielką nadzieję, że kolejne części okażą się lepsze i będę mogła zaliczyć tę serię do grona moich ulubionych, gdyż zapowiada się obiecująco.
Obsydian | Onyks | Opal | Origin | Opposition
Czytałam w oryginale już jakiś czas temu i w gruncie rzeczy mi się podobała, choć przysłowiowego szału nie robi. Zobaczymy, co będzie się działo w kolejnych częściach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Och, już nie mogę się doczekać, kiedy poznam tę książkę! Odstrasza mnie trochę podobieństwo do Zmierzchu, ale udało Ci się mnie przekonać:)
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką tego typu książek, dlatego nie zamierzam sięgać. Skoro wiem, że się nie spodoba to lepiej poświęcić czas na coś innego, co przypadnie do gustu. :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę przeczytać tą książkę, ponieważ wydaje mi się, że spodobałaby mi się :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie lubię tego gatunku i nawet się do niego nie zbliżam, a tu o! Obsydian od dawna mnie intryguje.
OdpowiedzUsuńJa się zżyłam z bohaterką, w końcu też ma bloga o książkach.
OdpowiedzUsuńJa oceniam trochę lepiej tą książkę.
NIe jest to pierwsza pozycja na mojej liście TBR, ale jeśli kiedyś będę miała okazję to,zapewne, ją przeczytam, jako taki przerywnik od poważniejszych lektur.
OdpowiedzUsuńFakt, książka jest nieco schematyczna, ale i tak miło się ją czytało. Kto wie, może kiedyś w przyszłości kosmici będą tak popularni jak dzisiaj wampiry... ;)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Miałam zamiar jej nie czytać, odstraszyła mnie okładka, po której spodziewałam się taniego romansu, ale zamieszałaś mi w głowie :) Mam teraz mieszane uczucia, ale przeważają te negatywne, bohaterka jakoś do mnie nie przemawia, więc chyba ją sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńCiągle widuję te książki na zagranicznych blogach, więc muszę się zabrać za tą serię jak najprędzej. :)
OdpowiedzUsuńPodobnie oceniłam tę książkę , ma sporo wad , ale pomimo ich ;bardzo dobrze się ją czyta ;)
OdpowiedzUsuńJa tam uwielbiam tą książkę, mimo że owszem - zdaję sobie sprawę z minusów. Ale po prostu są takie pozycje, które tak mocno mi się spodobają swoją prostotą, że nie ma szans, żebym je krytykowała. A "Obsydian" jest jedną z nich. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
To chyba pierwsza książka, w której schematyczność i przewidywalność mi nie przeszkadzały. Faktyczine czyta się szybko i lekko. A Daemon coś w sobie ma :)
OdpowiedzUsuńOo byłam dziś w księgarni i zastanawiałam się nad kupnem tej książki, jednak ostatecznie wybrałam "Lawendowy Pokój". "Obsydian" mam zamiar nabyć przy najbliższej okazji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam : recenzje-sophie.blogspot.com
Słyszałam o niej, ale nie przekonała mnie do rozpoczęcia poszukiwań ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam zamiar zabrać się za lekturę tej powieści już w najbliższym czasie :) Po cichu liczę, że mi również przypadnie do gustu pomimo niedociągnięć :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać do tej książki, przede wszystkim dlatego że jest o kosmitacj, których króko mówiąc nie trawię.
OdpowiedzUsuńChociaż po twojej recenzji zastanawiam się nad wypożyczeniem.
http://thousand-magic-lifes.blogspot.com/
Jestem zaciekawiona :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się sposób w jaki recenzujesz książki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam