177. Rywalki - Kiera Cass

Polski tytuł: Rywalki
Oryginalny tytuł: Selection
Autorka: Kiera Cass
Ilość stron: 333
Wydawnictwo: Jaguar
Kategoria: literatura piękna
Wydanie polskie: 5 lutego 2014
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 37,90 zł
Ocena: 7/10

Eliminacje czas zacząć! Zwyciężczyni tego konkursu zostanie żoną przyszłego króla Illei oraz razem z nim będzie zarządzać państwem. Z całego kraju zostaje wybranych 35 dziewczyn, które w ciągu następnych kilku miesięcy będą rywalizować między sobą o względy księcia. Jednak dla wielu osób Eliminacje nie są wyłącznie konkursem czysto związanym z miłością do przyszłego króla i zdobyciem korony. Dzięki temu konkursowi dziewczyny mogą poprawić stan swojego życia i zyskać nadzieję na awans społeczny. Wszystkie rywalki są bacznie śledzone przez gazety, radio i telewizję, więc nawet bez zostania żoną księcia mają okazję wyjść za wysoko postawionych ludzi. Tylko które dziewczyny naprawdę pragną poślubić księcia dla niego samego, a które tylko dla korony?

America jest Piątką i należy do kasty artystów. Cała jej rodzina jest dobra w malowaniu bądź śpiewaniu oprócz najmłodszego członka, czyli Geralda, który jeszcze nie odnalazł swojego powołania. Ami często śpiewa na wydarzeniach okolicznościowych u sąsiadów wyżej postawionych w hierarchii. Matka dziewczyny cały czas namawia ją do udziału w Eliminacjach i wreszcie Ami po bardzo długim biciu się z myślami postanawia zgłosić się do konkursu. Nawet nie myślała, że może zostać wybrana. Stojąc na placu i żegnając swoją rodzinę, Ami czuje się jedyną kandydatką na przyszłą królową, która nie ma ochoty nią zostać. Dla niej to istna tortura, gdyż w swojej rodzinnej Karolinie zostawia ukochanego Aspena. To właśnie o nim myślała, jako o swoim przyszłym księciu z bajki, a teraz musi wyjechać na dwór królewski i brać udział w dziwnym konkursie, który sam w sobie jest dla niej niedorzeczny. Podejście Ami ulega jednak zmianie, kiedy poznaje księcia Maxona. Do tej pory była święcie przekonana, że jest on po prostu nudny, ale okazuje się, że chłopak zachowuje się jak prawdziwy książę z bajki. America coraz częściej zastanawia się nad tym, czy dalej jest tak bardzo zdeterminowana, by opuścić jak najszybciej pałac.

O Rywalkach słyszałam już za czasów amerykańskiej premiery i wtedy po prostu wiedziałam, że muszę zobaczyć jej wydanie w Polsce. To chyba jedna z niewielu książek, która zyskała tak wielki rozgłos, dzięki swojej magicznej okładce, która jest po prostu fantastyczna. Niestety często bywa tak, że piękna okładka jedynie stara się ukryć nudną historię, którą znajdziemy w środku. Byłam naprawdę bardzo zaniepokojona, że ta książka okaże się jedną z tego typu lektur, bo właściwie sama nie wiedziałam, czego mam się po niej spodziewać. Zaczęłam czytać z niecierpliwością i... całkowicie przepadłam. Na amen. Dokładnie tego oczekiwałam i dostałam powieść równie świetną, co jej oprawa graficzna.

Rywalki to połączenie niemal disnejowskiej baśni z reality show. Niemożliwe, by z tego wyszło coś dobrego? A jednak Kiera Cass zaserwowała nam mieszankę wybuchową, która okazuje się połączeniem całkowicie sprzecznych rzeczy w idealną całość. Na pierwszy rzut oka w Rywalkach znajdziemy jedynie przebieranki w sukienki, udawanie księżniczek, cudowny pałac i tego idealnego księcia z bajki, ale warto też zauważyć, że nie tylko o tym rozpisuje się autorka. Dlaczego nasza główna bohaterka postanowiła wziąć udział w Eliminacjach? Głównie ze względu na to, by zapewnić lepsze życie swojej rodzinie. America była Piątką i często zdarzało się, że chodziła głodna, gdyż zwyczajnie nie miała czego jeść. Jej rodzice bardzo ciężko pracowali, starsze rodzeństwo się ich wyparło, a Ami jako już teraz najstarsza musiała opiekować się wszystkimi i pracować niemal tak ciężko, jak rodzice. Gdyby nie zgłoszenie się do Eliminacji, to dziewczyna prawdopodobnie zapracowywałaby się dla swojej rodziny. Tak więc Rywalki traktują również o podziale kastowym, który jest na terenie całego państwa. Illea jest podzielona na osiem kast, z czego im niżej się znajdujesz, tym masz o wiele gorzej w życiu. Eliminacje dla wielu osób były po prostu nadzieją na awans społeczny i na poprawienie się sytuacji w domu. Naszej bohaterce się to udało i dzięki temu, o czym rozmawiała z księciem Maxonem, reszcie kraju może się również lepiej żyć.

Książka sama w sobie nie jest wielkim arcydziełem, gdyż jest mocno przewidywalna (wystarczy popatrzeć na tytuły kolejnych tomów, a wiadomo, co się będzie działo), jednak to taka lektura, na którą od dawna czekałam. Mimo swojej przewidywalności jest całkowicie olśniewająca i ciekawa. Czytałam ją naprawdę z zapartym tchem i nie mogłam nadziwić się temu, jak bardzo mi się spodobała. Potrafiłam podczas nauki myśleć o wydarzeniach, które rozgrywały się w Rywalkach, a to jednak dowód na to, że ta książka całkowicie zawładnęła moimi myślami. Przyznam szczerze, że właśnie takiej powieści od dawna mi brakowało: wszędzie piękne suknie, życie na dworze i spotykanie księcia z bajki, a dodatkowo ukryte dno Eliminacji i system kastowy na terenie całego państwa. Mimo tego, że pomysł na książkę nie jest absolutnie niczym nowatorskim, z czym nie mieliśmy okazji spotkać się wcześniej, to ma w sobie "to coś", czynnik, który sprawia, że nie można się od niej oderwać i przestać myśleć. Taki czynnik, który każe czytelnikowi przesiedzieć całą noc, byle tylko przeczytać tę powieść do końca. To nie jest tak, że nie zauważam żadnych wad w tej historii, wręcz przeciwnie - widzę je, lecz nie są dla mnie istotne w całkowitym rozrachunku, gdyż całokształt książki mnie całkowicie olśnił i zachwycił, dlatego Rywalki zdecydowanie wędrują na moją listę ulubionych powieści.

Wiem, wiem, to nie Zmierzch i nie ma tu żadnych "teamów", ale chyba każda osoba, która przeczyta Rywalki zgodzi się, że... Maxon jest cudowny. Byłam absolutnie zakochana w sposobie, w jaki Kiera Cass wykreowała jego postać i relacje wiążące go z Ami. Opisała piękne uczucie, które zrodziło się z przyjaźni w zdecydowanie coś więcej. Maxon był maksymalnie uroczy w swojej nieporadności z kobietami oraz z tym, że nie wiedział, jak ma się zachowywać, kiedy np. płaczą. Zresztą pierwsze spotkanie głównych bohaterów było wręcz epickie. Ami nawyrzucała mu i nawymyślała, a mnie wręcz chciało się śmiać, gdy to czytałam. Dlatego byłam ogromnie zdziwiona, czytając o tak świetnie wykreowanym uczuciu między Ami i Maxonem, gdy wcześniej poznałam relację między główną bohaterką a Aspenem. Do tej pory jestem święcie przekonana, że jedna osoba nie jest w stanie napisać najpierw czegoś okropnego, a potem tak pięknego. Relacja z Maxonem była nieśmiała, nieporadna i można było wyczuć, że to ta "prawdziwa miłość", natomiast Ami z Aspenem... Poniżej krytyki, naprawdę. Dziewczyna całkowicie miotała się w swoich uczuciach do Aspena, a przecież... Och, Maxon był zaraz koło niej! Wybór był wręcz oczywisty! Dlatego ciągle jestem w szoku, że Kiera Cass z jednej strony potrafiła wykreować tak idealną chemię między bohaterami, a z drugiej niemal czystą fizykę i jak dla mnie całkowity brak jakichkolwiek głębszych uczuć.

Trzeba przyznać, że akcja całej książki jest bardzo płynna, a przy tym niesamowicie spójna. Autorka oprócz przedstawienia cudownego życia księżniczki, pokazała czytelnikom również konflikty o znaczeniu historycznym i terytorialnym dla całej Illei. Na dwór napadają rebelianci, którzy niejako wytrącają czytelnika z tego cudownego świata pełnego milionów pięknych sukien, wystawnych kolacji, dworu i księcia. Jestem naprawdę zachwycona Rywalkami i aż żałuję, że przeczytałam je tak szybko, gdyż mam wielką ochotę zrobić to jeszcze raz. Z niecierpliwością wyczekuję również kolejnej części, czyli Elity. Do Kiery Cass mam wielki szacunek za to, że świetnie zakończyła tę część. Nie było żadnych wielkich rewelacji, fajerwerków ani nic w tym stylu, ale po prostu pozostawiła nas pod ciągłym wpływem tej powieści, tak że chce się przeczytać następną część zaraz po odłożeniu pierwszego tomu. Już nie mogę się doczekać Elity!

Rywalki to mieszanina wybuchowa, która, o dziwo, okazuje się świetnym połączeniem całkowicie sprzecznych czynników, w tym wypadku baśni i reality show, lecz mimo wszystko wysadza nasz rozum i serce, a już po tym całkowicie niekontrolowanym wybuchu pozostawia w błogim stanie upojenia lekturą, który utrzymuje się przez nieprzyzwoicie długi czas. To taka typowo "dziewczyńska" książka, w której możemy zachwycać się życiem niczym z bajki, połączonym z brutalną rzeczywistością, która wtarga z brudnymi buciorami w życie kandydatek na księżniczki. Mimo przewidywalności jestem nią całkowicie zachwycona i odurzona, a mój apetyt na Elitę jest wręcz niepohamowany. Nawet nie wyobrażacie sobie mojej euforii, kiedy przeczytałam na samym końcu książki, że premiera kolejnej części jest planowana na czerwiec tego roku! Chyba nie wytrzymam do tego czasu. Prawda jest taka, że Rywalki w głównym wątku nie pokazują niczego, czego byśmy do tej pory nie znali, jednak są napisane w tak świetny sposób, że potrafią owinąć sobie czytelnika wokół palca. Zaczęłam scepytycznie, a skończyłam całkowicie zakochana. Ach książko, cóżeś ty ze mną uczyniła?


Rywalki | Elita | The One


Za możliwość przeczytania Rywalek serdecznie dziękuję wydawnictwu Jaguar!

20 komentarze:

  1. Jejku, jejku, m u s z ę przeczytać. ♥ Trafia na listę priorytetową, czekam aż pojawi się w bibliotece :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę przeczytać :) Muszę po nią sięgnąć.

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach tą książkę, wiec może w najbliższym czasie uda mi się po nią sięgnąć

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam, oj tam... Może nie ma teamów, ale ja i tak będę Team Maxon :D Zgadzam się 100%, że to wybór oczywisty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio ciągle gdzieś widziałem, że ktoś chce albo właśnie kupił te książkę. O co te całe halo, myślę sobie ;-) Teraz już mniej więcej wiem. Tak czy siak, raczej nie dla mnie takie historię. Raczej, bo pewności nie mam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam baśnie. I tak oto mam zamiar wybrać się jutro o księgarni i kupić Rywalki. Co z tego, że przeleżą na mojej półce aż do maja? Przynajmniej będę mogła zachwycać się pięknem okładki, która rzeczywiście jest fantastyczna!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele już o niej czytałam, czas się wreszcie zabrać, bo brzmi naprawdę ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle osób chwali ten tytuł, jedni bardziej inni mniej, ale ja wciąż nie jestem przekonana. To chyba jednak nie jest literatura dla mnie.

    PS Zmieniłam adres bloga, oto nowy: tirindeth.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O jak super! Muszę ją przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  10. M u s z ę m i e ć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja książkę już mam i zamierzam ja przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli będę miała okazję to na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszy mnie Twoja recenzja, bo książka już do mnie "leci"

    OdpowiedzUsuń
  14. To już wiem co przy najbliższej okazji sobie kupię w księgarni :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, więc mam nadzieję, że wpadnie kiedyś w moje ręce ; )

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam wielką ochotę na tę książkę. I takie piękne okładki ma ta seria. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. 'disneyowska baśń' i słowa 'mieszanka wybuchowa' brzmi jak opis książki dla mnie. Nie ma to jak nastolatka marząca o wszystkim naraz... A jeśli fabuła spełnia wymagania, to czemu nie! Osobiście wolę nieco krótsze recenzje, są bardziej przejrzyste, ale wiem jak to jest... Czasem ciężko się powstrzymać i nawet po postawieniu ostatniej kropki ma się wrażenie, że nie oddało się całych emocji, które wywołała u nas dana pozycja :D

    OdpowiedzUsuń
  18. ja też ogólnie to nigdy nie lubiłam czytać książek i tą kupiłam przypadkowo bo miała ładną okładkę XD ale tak mnie wciągnęła że w 3 dni ją przeczytałam ;* zakochałam się w tej książce jest niesamowita ten czas do czerwca tak mi się dłuży . :c

    OdpowiedzUsuń
  19. Team Maxon forever :D
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive