Oryginalny tytuł: Unravel Me
Autorka: Tahereh Mafi
Ilość stron: 440
Wydawnictwo: Otwarte/Moondrive
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2013
Cena z okładki: 34,90 zł
Ocena: 8/10
Słowa żyją tak długo, jak długo ludzie je pamiętają.
Julia Ferrars. Dziewczyna ze śmiercionośnym dotykiem. Cały jej świat sprowadzał się do ciągłego unikania kontaktu fizycznego z ludźmi w obawie, że może ich zranić. Jednak pewnego dnia w jej życiu pojawił się Adam Kent, który, o dziwo, potrafi ją dotknąć i nie umiera. Jakby tego było mało, ujawnia się kolejna osoba, która nie czuje jej bólu - Warner. Dziewczyna jest tym zdezorientowana. Przez całe siedemnaście lat uciekała przed ludźmi, a teraz okazuje się, że aż dwie osoby potrafią ją dotykać. Niestety Julia musi uciec razem z Adamem. Znajdują schronienie w Punkcie Omega, który szykuje się do walki z Komitetem Odnowy. Dziewczyna wreszcie znajduje się z ludźmi takimi jak ona; ludźmi, którzy też posiadają pewne dary. Jednak nie ma tam czasu na beztroskie leniuchowanie. Wszyscy czegoś od niej oczekują. Dowódca Castle chce, żeby ciągle ćwiczyła swoje umiejętności i obserwowała postępy, a Kenji przypomina jej o obowiązkach panujących w Punkcie Omega. Julia przez dwa tygodnie, podczas, których przebywała w podziemnej bazie, nie nawiązała żadnych nowych znajomości. Wystarcza jej jedynie Adam i możliwość odczuwania jego dotyku na swojej skórze.
Zaczyna się robić coraz bardziej nerwowo. Punkt Omega wychwytuje sprzeczne sygnały, które pokazuje Komitet Odnowy, a cała podziemna baza pilnie szykuje się na bliską już walkę. Ludzie ćwiczą swoje moce intensywniej niż zazwyczaj, zbierają mnóstwo jedzenia oraz broni. Jednak Julia przeżywa swój prywatny dramat, gdy okazuje się, że nie tylko ona ukrywa pewien sekret, ale właściwie wszyscy z jej otoczenia. A największy Adam, na którym tak bardzo jej zależy. Teraz dziewczyna postanawia na jakiś czas odseparować się od chłopaka i skupić na testowaniu swoich mocy. Jednak nic nie jest takie proste, gdy w jej głowie ciągle pojawia się widok tego jednego chłopaka, a następnie na horyzoncie pojawia się kolejny - Warner, zabójczo przystojny, tak jak go zapamiętała.
Kończą mi się litery. Nie mam już ani słowa. Ktoś obrabował mnie z całego słownika. Wiem, że słowa potrafią ranić. Ale nie sądziłam, że mogą zabić.
Czekałam półtorej roku na przeczytanie tej powieści. Nie pytajcie mnie nawet, jak ja to zrobiłam, bo naprawdę tego nie wiem. Dotyk Julii całkowicie mną zawładnął, a tymczasem tak długo nosiłam się z zamiarem przeczytania kolejnej części. Ależ ja czasami jestem głupia. Życie podtyka mi pod sam nos takie świetne książki, a na tyle czasu czekam, żeby wreszcie móc pochłonąć je w jeden dzień. Dotyk Julii całkowicie mnie urzekł i od samego początku powtarzam, że ta seria jest jedną z moich ulubionych. Chyba właśnie dlatego nawet nie musiałam sięgać po Sekret Julii - po prostu wiedziałam, że dalej będę zakochana w bohaterach, w sposobie pisania autorki i w świecie jaki wykreowała. Oczywiście miałam rację i ani trochę się nie zawiodłam. Tahereh Mafi, chapeau bas!
Sięgnęłam po Sekret Julii i znowu zawładnął mną pewien ewangeliczny stan, w którym kompletnie nie mogłam poderwać się od lektury i chyba nic nie potrafiłoby mnie od niej odciągnąć. Niektóre powieści mają na mnie naprawdę dziwny wpływ, gdyż czuję się całkowicie urzeczona aurą, którą wokół siebie otaczają. Po wzięciu do ręki danej książki po prostu wie się, że po jej przeczytaniu nie będzie się takim samym człowiekiem, jak przedtem. Czytając tę serię, wpadałam w trans. Potrafiłam przesiedzieć cały dzień na łóżku z nosem w książce, robiąc malutkie przerwy na jedzenie, podczas których cały czas myślałam o bohaterach. W nocy śniły mi się wydarzenia, o których czytałam i budziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy, bo wiedziałam, że czekają mnie kolejne strony. I oczywiście to zdziwienie i smutek po przeczytaniu ostatniej strony... To naprawdę uczucie, jakby straciło się najlepszego przyjaciela. Jak do tej pory, cała seria wywarła na mnie piorunujące wręcz wrażenie, które utrzymywało się nawet po zamknięciu książki.
Sekret Julii to wyjątkowa powieść. Tak samo jak wyjątkową jest autorka, która ją napisała. Nieczęsto zdarza się, żeby autor potrafił pisać w tak piękny, poetycki, a zarazem lekki sposób i nie wypaść przy tym kiczowato bądź pseudo-poetycko. Zazwyczaj te "głębokie wynurzenia" autorów są bezpodstawne i tak naprawdę obrazują jedynie puste emocje. Tahereh Mafi jest całkowicie inna. Pisze w całkowicie idealny sposób, a ja wręcz nie mogę wyjść z podziwu nad tym, jak lekko przychodzą jej takie przemyślenia. Słyszałam wiele opinii, w których ludzie uzasadniali, że taki poetycki sposób pisania sprawił, że źle czytało im się książkę i nie mogli przez nią przebrnąć. Według mnie absolutnie nie jest to prawda. Wszystko zależy od gustu, jednak ja mogę zapewnić, że nic takiego nie przytrafiło mi się podczas czytania tych części, które według mnie są naprawdę świetne. Prawda jest taka: pióro Tahereh Mafi albo się pokocha od pierwszych stron, albo znienawidzi. Ale jeśli się je pokocha, to nie będzie chciało się już czytać innych książek.
Czasami fascynuje mnie klej. Nikomu nigdy nie przychodzi do głowy zapytać klej, jak się trzyma. Czy nie czuje się zmęczony sklejaniem różnych rzeczy albo czy się nie boi, że się rozpadną, albo czy się nie zastanawia, z czego zapłacić rachunki.
Nasza tytułowa Julia w tej części zaczyna wreszcie dorastać. Na samym początku jest jeszcze bardzo niepewna siebie, ale w miarę upływu stron dostrzegamy wyraźne zmiany, które w niej zachodzą. Zaczyna zdawać sobie sprawę z wielkości swoich umiejętności oraz z tego, jak wiele może zrobić. Nie może być przecież wiecznie zlęknioną dziewczynką, która boi się kogokolwiek dotknąć, bo może wyrządzić mu krzywdę. Odkąd pewien chłopak mieszkający w Punkcie Omega zrobił dla niej specjalny kostium, który zasłania niemal każdy centymetr jej ciała, a do tego takie same rękawiczki, Julia przestaje się tak bardzo bać. Oprócz tego ćwiczy swoje umiejętności i okazuje się, że posiada o wiele większe zdolności niż na początku jej się wydawało. Wreszcie dziewczyna przestaje patrzeć na swój talent, jak na przekleństwo, ale widzi, że to prawdziwy dar, który musi dobrze wykorzystać. Adam również zmienia się w tej części. Niestety dla mnie zrobił się zbyt miękki w stosunku do Julii i wiele stracił w moich oczach, jednak nie zmienia to faktu, że można zauważyć, jak wiele chce dla niej zrobić. Wytrzymuje naprawdę dużo nieznośnych rzeczy, byle tylko ułatwić swój kontakt z dziewczyną. No i jest jeszcze Warner. Dla mnie perfekcyjny, jak zawsze. Aż miałam ochotę wypisywać po książce serduszka przy każdym wspomnieniu jego imienia. Chłopak nie jest aż takim bad boy'em, jak w pierwszej części, ale jego natura również ulega zmianie. Jego zachowanie nieco się polepsza, jednak nadal drzemie w nim ta ukryta złośliwość, za którą go uwielbiam. Jest jeszcze Kenji, którego kocham miłością bezgraniczną. To chyba jedyna postać, która nadaje zabawny wymiar tej powieści.
Najfajniejsze w tej części jest to, że właściwie wszyscy mają swoje sekrety. Julia, Adam i Warner. Każdy z nich ma coś, o czym nie chce powiedzieć światu i wraz z ujawnieniem tych informacji, niektóre sprawy się naprawdę bardzo komplikują. Ach, no tak. I jeszcze poznajemy prawdziwe imię Warnera oraz dowiadujemy się (po części) dlaczego chłopcy mogą ją dotykać. Wydawało mi się, że autorka zostawi te informacje na sam koniec, jednak jestem zadowolona z tego, że ujawniła to już tutaj. Trzeci tom pewnie w dużej części będzie się skupiał na walce Punktu Omega z Komitetem Odnowy. Swoją drogą, jestem bardzo ciekawa, którego chłopaka Julka wybierze. Zazwyczaj nie mogę znieść trójkątów miłosnych w książkach, ale tym razem ten jeden jest wprost idealny. Niestety u mnie Adam naprawdę wiele stracił, bo cały czas latał za główną bohaterką i wykrzykiwał miłosne wyznania. Za dużo było wpadania w ramiona i uciekania z nich w duecie Julki i Adama. Co innego z Warnerem. Osoby, które wolą tego chłopaka będą tutaj naprawdę zadowolone, chociaż ja na miejscu głównej bohaterki zrobiłabym wszystko, o co by mnie prosił. Tu nie ma czegoś takiego jak teamy, to nie Zmierzch... Ale gdyby były to jestem calutkim sercem za Warnerem!
Muszę przyznać, że na samym początku trudno było mi wbić się w rytm czytania tej powieści. Duża część akcji książki skupia się wokół codziennego życia Julii, a mnie to na początku bardzo nudziło. Po pewnym czasie jednak przestałam już zawracać na to uwagi, bo byłam całkowicie urzeczona tym, co otrzymałam w książce. Bardzo martwiłam się o to, że mi się ta część nie spodoba. Naprawdę bardzo. Dotyk Julii czytałam półtorej roku temu, kiedy jeszcze nie miałam wyrobionego gustu czytelniczego i wtedy właściwie wszystko mi się podobało. Teraz się nieco pod tym względem zmieniłam, ale okazuje się, że moje uwielbienie do tej serii kompletnie nie uległo zmianie! Dla mnie dalej jest ona jedną z najlepszych powieści, jakie dane mi było przeczytać. Uwielbiam w niej dosłownie wszystko.
Sekret Julii jest tak samo dobry jak poprzednia część. Tak, wiem. Dotykowi dałam maksimum punktów, ale jeśli miałabym oceniać go teraz to dałabym tyle samo, ile tej części. Ta seria jest jedną z ciekawszych, jakie możemy znaleźć na rynku wydawniczym. To nie opowieść o dziewczynie, która posiadała nadprzyrodzone zdolności. To historia o przezwyciężaniu własnego lęku, wychodzeniu z kokonu poczwarki i stawaniu się pięknym motylem oraz o dorastaniu do tego, co życie dla nas przygotowało. Uwielbiam Tahereh Mafi za to, że stworzyła tę powieść i kocham jej styl pisania. Czekam z niecierpliwością na kolejną część i wprost gryzę z niecierpliwości paznokcie na samą myśl o tym, co tam dostanę. A to już bardzo niedługo, bo już w kwietniu. To już ostatnia część trylogii, a mi już serce się kraje. Jak ja przeżyję rozłąkę z tymi bohaterami? Będzie naprawdę bardzo ciężko. Chyba nie muszę wspominać, że polecam tę książkę, jak i całą serię? To się rozumie samo przez się. Jedna z najlepszych serii młodzieżowych.
Nie mam szafy pełnej hmmów i wielokropków, które wystarczy wstawić na początku i na końcu zdania. Nie umiem być czasownikiem ani przysłówkiem. Jestem na wskroś rzeczownikiem. Nafaszerowanym ludźmi, miejscami, rzeczami i myślami, których nie potrafię uwolnić ze swojej głowy. Nie umiem rozmawiać. Chciałabym komuś zaufać, ale na myśl o tym ogarnia mnie paniczny strach.
Dotyk Julii | Sekret Julii | Ignite Me
Najlepszy klip obrazujący tę serię:
Dotyk Julii | Sekret Julii | Ignite Me
Najlepszy klip obrazujący tę serię:
Chyba muszę w końcu sięgnąć po tę serię...
OdpowiedzUsuńMnie również oczarowała ta seria. Z niecierpliwością czekam na trzecią część i chociaż mam jeszcze mnóstwo pozycji na "must read" wiem, że przy pojawieniu się "Ignite me" po polsku, rzucę wszystkie czytane książki i zabiorę się za tą :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, sama bym tego lepiej nie ujęła :)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
Co prawda "Dotyk Julii" nie spodobał mi się tak jak tego oczekiwałam (nadal nie potrafię zrozumieć fenomenu tej powieści) to z pewnością sięgnę po część drugą, bo naprawdę zżyłam się z bohaterami i nie mogę się doczekać, aż poznam ich dalsze losy. Cudowna recenzja, potrafisz świetnie opisywać wszystkie uczucia jakie żywisz do książki tak, jakby była prawdziwą osobą. Pozdrawiam :***
OdpowiedzUsuńhttp://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/
Pierwszy tom mnie zachwycił. Genialna genialność <3 Drugi tom mam od jakiegoś czasu na półce, ale nie mam czasu się za niego zabrać. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie jednak Dotyk był nieco lepszy od Sekretu - w drugiej części niezdecydowanie i dramatyzowanie Julii zaczyna drażnić :)
OdpowiedzUsuńMam pierwszą część na czytniku, ale jakoś nie mogę się do niej zabrać. Zobaczymy jak mi pójdzie na feriach :)
OdpowiedzUsuńNo uwielbiam tą serię :D Jak dla mnie Sekret troszkę lepszy :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Blog Award:) Zapraszam: http://zakochana-w-ksiazkach-i-w-czekoladzie.blogspot.com/2014/02/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszą część i bardzo mi się podobała, więc pewnie niedługo zabiorę się za drugą ; )
OdpowiedzUsuńPierwsza część mnie nie porwała, więc jeśli w ogóle kiedyś sięgnę po kontynuację to prędzej z nudów, póki co nie spieszy mi się do przeczytania.
OdpowiedzUsuńKocham tą serię, po prostu kocham! Byłam do niej nastawiona negatywnie, a, o dziwo, dotyk julii bardzo przypadł mi do gustu. A teraz udalo mi się zdobyć II tom :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat ta seria bardziej odpycha niż przyciąga, chyba więc nie jestem podatna na przemyślenia autorki, a sam pomysł z pokreślonymi zdaniami... Niezbyt to do mnie przemawia. Acz może kiedyś dokończę tę serię, choć póki co nie mam kompletnie ochoty :)
OdpowiedzUsuń"Sekret Julii" ostatnio wypatrzyłam w bibliotece i z niecierpliowścią czekam na ferie, aby móc się zapoznać z losami Julii, Adama, Warnera i reszty postaci. Wnioskując po Twojej recenzji, nie jest to kolejny romansik trójkątny. Oby :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja, zapraszam do siebie :)
Pierwszy tom mnie nie zachwycił, ale dam szansę kontynuacji
OdpowiedzUsuńCzasami tak już jest, że pierwszy tom jakiejś serii bardzo nam się podoba, ale zwlekamy długo z przeczytaniem kontynuacji. Ja tak miałam z sagą Wybrani.
OdpowiedzUsuńCo do reszty recenzji, w pełni się pod nią podpisuję :)
Pierwsza część tak bardzo mi się spodobała, że na pewno zabiorę się za drugą! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać "Dotyk Julii" ("Sekret..." to już swoją drogą), ale na pewno nie skuszę się na jej kupno, a przynajmniej nie za własne pieniądze (ale to chamsko zabrzmiało). Może uda mi się kogoś namówić na kupno mi tej książki "z okazji bez okazji", a jak nie, to pewnie poszperam w bibliotece, ale jakieś mam dziwne przeczucie, żeby nie wydawać na tę powieść pieniędzy, bo może mi się to nie opłacić...
OdpowiedzUsuńHigh five! Ja też kocham Warnera, mój ulubiony psychopata ♥ Chociaż był tutaj zbyt ludzki, mam na myśli bardziej niż w poprzedniej części.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci przeczytanie Destroy Me
No i chyba kupię na Amazonie "Ignite me" bo nie mogę się doczekać już, żeby poczytać o Warnerze ^^
Mi niestety ta część nie przypadła do gustu. Lecz sięgnę po następny tom :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Tyle razy już widziałam tę serię w księgarni, ale zawsze po przeczytaniu opisu z tyłu książki odkładałam ją z powrotem na półkę. Po przeczytaniu Twoich opinii, następnym razem wezmę ją ze sobą do domu :)
OdpowiedzUsuń