121. Baśniobór - Brandon Mull

Polski tytuł: Baśniobór
Oryginalny tytuł: Fablehaven
Autor: Brandon Mull
Ilość stron: 342
Wydawnictwo: W.A.B
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2011
Wydanie oryginalne: 2006
Cena z okładki: 29,90 zł
Ocena: 8/10


Nikt, kto tu wchodzi, nie wyjdzie niezmieniony. Nieuprawnionym wstęp wzbroniony pod karą obrócenia w kamień.

Brandon Mull imał się różnych zajęć, był m.in. aktorem komediowym, archiwistą i copywriterem. Baśniobór, jego debiut powieściowy, szybko znalazł się na listach bestsellerów. Mull jest ponadto autorem powieści Pingo The Candy Shop War oraz pracuje nad cyklem Pozaświatowcy. Mieszka w amerykańskim stanie Utah z żoną i trójką dzieci.

Kendra i Seth mają spędzić dwa tygodnie ze swoich wakacji u dziadków Sorensonów, gdyż ich rodzice wybierają się na rejs dookoła Skandynawii, na który pieniądze przeznaczyli dziadkowie ze strony mamy w swoim testamencie. Chcieli, żeby wszyscy synowie i córki, oraz ich żony i mężowie, wybrali się na taką wycieczkę, jednak nie uwzględnili w testamencie wnuków. Dlatego właśnie Kendra i Seth muszą spędzić wolny czas u dziadków Sorensonów. Nie są z tego zadowoleni, bowiem wcześniej nie byli z nimi zbyt blisko związani, a zwykłe siedzenie w ich domu wydaje się po prostu nudne. Bardzo chcieliby pojechać razem z rodzicami, jednak niestety nie mogą. Dziadek Sorenson również nie jest szczęśliwy, że wnukowie przyjeżdżają, jednak po nakłonieniach mamy Kendry i Setha, przyjmuje ich do swojego domu. Okazuje się, że Sorensonowie wcale nie są aż tacy nudni, a Kendrę i Setha czeka masa atrakcji.

Już po wypakowaniu swoich rzeczy dziadek przedstawia im listę kilku zasad, które bezsprzecznie muszą zaakceptować, bo jeśli je złamią to nie będą mogli wychodzić z mieszkania aż do końca pobytu. Na liście zakazów figurują dwa najważniejsze: nie wolno wchodzić do lasu oraz zaglądać do stodoły. Seth, mały odkrywca, jednak nie ma zamiaru słuchać dziadka i postanawia wyruszyć na wyprawę wgłąb lasu. Kendra nie jest aż tak ciekawa i postanawia zostać w domu, jednak dowiaduje się od Setha ciekawych informacji o ukrytym świecie w lesie. W między czasie zajmuje się również odnalezieniem rozwiązania do zagadki dziadka, który przekazał jej małe klucze i powiedział, żeby znalazła do nich pasujące zamki. Niedługo potem okazuje się, że dziadek nie jest tylko zwykłym starszym mężczyzną, ale pełni o wiele ważniejszą funkcję - jest bowiem strażnikiem tajemniczej krainy pełnej magicznych stworzeń, zwanej Baśnioborem. To właśnie w jego lesie mieszkają chochliki, wróżki, ogry, najady, satyry, wiedźmy i wiele innych niezwykłych istot. Jednak Kendra i Seth nie mają możliwości oswojenia się z tymi nowinami, bo zło nigdy nie śpi i już czyha na to, żeby w odpowiednim momencie się ukazać.

Zaspokajanie potrzeb to brzemię biedaków. Bogaci i potężni mogą sobie pozwolić na uleganie pokusom i zachciankom.

W zeszłym roku widziałam trzecią część Baśnioboru na półce w księgarni i przyznam szczerze, że gdy zobaczyłam okładkę i przeczytałam tytuł to zaczęłam się śmiać. Po prostu książka wydawała mi się zbyt dziwna, żeby ktokolwiek chciał ją przeczytać. Sama myślałam, że to będzie pozycja z grona bardzo słabej fantastyki, więc nawet nie myślałam o tym, żeby ją przeczytać. Po jakimś czasie (w miarę jak znajomi mnie przekonywali) postanowiłam jednak dać tej książce szansę, tym bardziej, że słyszałam wiele bardzo pozytywnych opinii. 

Na początku wydawało mi się, że jest to lektura typowo dla dzieci, gdyż na kartkach książki przy każdym rozdziale jest rysunek domu i co jakiś czas możemy znaleźć duże obrazki na całą stronę. Dlatego właśnie myślałam, że będzie to lektura typowo dla dzieci, a może raczej dla nastolatków z naciskiem na 11-12 lat. Nigdy nie jestem pewna tego czy chcę przeczytać daną książkę, bo boję się, że nie sprosta moim wymaganiom i właśnie tego obawiałam się przy Baśnioborze. Przyznam jednak, że naprawdę bardzo mi się podobała i już dawno nie byłam aż tak pozytywnie zaskoczona książką, o której za pierwszym razem nawet nie chciałam słyszeć. Teraz już wiem jak wielki błąd popełniałam przez ten cały czas i żałuję, że nie odkryłam wcześniej Baśnioboru.

Kendra i Seth czasami mnie bardzo denerwowali, jednak to wcale nie wpłynęło na moją ocenę tych postaci. Mimo tego, że podejmowali wielokrotnie nierozsądne decyzje to i tak wybaczałam im wszystko, bo cieszyłam się z dalszych przygód. Niestety mnie naprawdę denerwowało to, gdy Seth sprzeciwiał się zakazom dziadka i wybiegał do lasu, uzbrojony tylko w swoje pudełko po płatkach, w którym trzymał zestaw potrzebny do przetrwania, ale to może dlatego, że jestem osobą, która nie będzie łamała zasad, jeśli wie, że to może być niebezpieczne. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że gdyby nie to eksplorowanie lasu przez Setha, to pewnie nigdy nie dowiedzieliby się o Baśnioborze i spędzili nudne wakacje. Kendra też często działała mi na nerwy, jednak były to znikome sytuacje. Najbardziej podobają mi się u bohaterów ich zdrowe relacje. Zazwyczaj w książkach jest przedstawione rodzeństwo, które ciągle się kłóci i nienawidzi się, natomiast w Baśnioborze Kendra i Seth mogą czasami sobie podokuczać, ale też wzajemnie się wspierają i są dla siebie jak przyjaciele. Właśnie takie rodzeństwa lubię najbardziej - nie chodzi im tylko o to, żeby sobie utrudnić życie, ale potrafią działać razem.

Jestem po prostu zauroczona tym w jaki sposób Mull kreuje świat Baśnioboru. Wszystkie obrazy są plastyczne i tak niesamowite, że czytelnikowi aż zapiera dech w piersiach. Razem z Kendrą i Sethem możemy odkrywać ten nowy i niepoznany świat, a im więcej widzimy, tym bardziej się to nam podoba. Autor nie ogranicza się tylko do pokazania nam kilku wróżek, które nazywa całym Baśnioborem. Mamy tutaj do czynienia z całą masą interesujących istot, takich jak satyry, ogry, wiedźmy, chochliki, diabliki i wieloma innymi magicznymi stworzeniami. To naprawdę imponujące, że Mull ma tak nieograniczoną wyobraźnię, którą puszcza we wszystkie możliwe strony i składa wiele elementów w tak pasującą do siebie całość, że wszystko ze sobą idealnie współgra i jeszcze daje tak niesamowity efekt. Ja już w tym momencie stałam się kolejną wielbicielką pióra Brandona Mulla i wiem, że będę musiała przeczytać wszystkie jego powieści, które zostaną wydane w Polsce.

Uwielbiam książki, które pochłaniają mnie bez końca, tak bardzo, że nie mogę się od nich uwolnić, a dodatkowo czyta się je tak szybko, że od razu zaczyna mi brakować bohaterów i świata stworzonego przez autora. Właśnie tak działał na mnie Baśniobór. Przeczytałam tę pozycję w zawrotnym tempie, bo spodobała mi się tak bardzo, że potrafiłam gotować sobie obiad i nawet wtedy nie odpuściłam przeczytania kolejnych stron tej historii. Zabrałam nawet tę książkę do szkoły i potajemnie czytałam ją pod ławką lub na przerwach, żeby tylko dowiedzieć się tego, co dalej się działo. Mimo tego, że Baśniobór nie jest jakimś cudownym arcydziełem to i tak stwierdziłam, że jest to książka naprawdę godna uwagi. Czyta się ją niezwykle szybko i od razu po skończeniu pragnie się więcej.

Baśniobór skradł moje serce już od pierwszych stron, a Brandon Mull chyba niedługo stanie się jednym z moich ulubionych autorów. Wprost nie mogę się doczekać tego, żeby przeczytać kolejną część i wreszcie dowiedzieć się, co dzieje się dalej z Kendrą i Sethem oraz całym Baśnioborem. Muszę wspomnieć jeszcze, że w stu procentach popieram Christophera Paoliniego, autora Eragona, który powiedział, iż żałuje tego, że nie mógł przeczytać Baśnioboru, kiedy był dzieckiem. Sama bardzo chciałabym, żebym mogła natknąć się na tę historię, gdy byłam dzieckiem, bo jestem pewna tego, że już wtedy zakochałabym się w czytaniu i w książkach Mulla. Chciałabym również widzieć tę książkę jako lekturę obowiązkową w szkole podstawowej, bo jestem przekonana, iż rozkochałaby serca wielu osób. Od siebie mogę dodać już tylko tyle, że jest to naprawdę bardzo dobra książka i z niecierpliwością czekam na jej kontynuację, a Wam mogę ją jedynie polecić i zapewnić, że nie będziecie się przy niej nudzić.

 - Co robisz? (...)
- Ćwiczę przed występem w wariatkowie.
- Na pewno wygrasz główną nagrodę - zadrwił chłopiec.
- Chyba że zobaczą, jak wyglądasz - zripostowała Kendra.


Baśniobór | Gwiazda Wieczorna wschodzi | Plaga cieni | Tajemnice smoczego azylu | Klucze do więzienia demonów


Recenzję dedykuję kochanemu Kubie, bo gdyby nie on to nie poznałabym tej cudownej książki! ;*

9 komentarze:

  1. Jakoś nie byłam przekonana do tej książki, jednak zmieniłaś dzisiaj moje nastawienie do tej pozycji:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam na półce jego książkę pt. "Pozaświatowcy. Świat bez bohaterów". Jeżeli mi się spodoba to sięgnę i po "Baśniobór".

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto było mnie posłuchać?! Warto! :D Książkę połyka się bez zawahania. Mam nadzieję, że kolejne części i Pozaświatowcy ci się spodobają ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie lubię książek o takiej tematyce... Ale kto wie, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę przeczytać :D Autora poznałam w Pozaświatowcach i jak na razie bardzo mi się jego styl podoba :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio koleżanka narobiła mi ochoty na tę książkę, a do tego teraz ta recenzja. Teraz będzie ta książka za mną chodziła.

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam Twoje recenzje jednym tchem :P
    Nigdy nie przepadałam za czytaniem blogów i zawsze zajmuje mi to dłużej niż na papierze. Świetnie :)
    Kolejna książka do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Już dawno przeczytałam całą serię. Jest super. Czytałam też wojnę cukierkową, pozaświatowców
    i z niecierpliwościa czekam na kolejne części Zwierzoduchów. Zaczajam sie też na jego nowa serię - Pięć Królestw. Dzisiaj poprosiliśmy babcię, by kupiła nam ją, oraz nowy tom Zwierzoduchów - Więzy krwi. Zresztą wszystkie jeko książki są OK. Ale mi bardziej podobaja się książki Johna Flanagana np. Zwiadowcy. Ta seria jest po prostu EXTRA, najlepsza pod słońcem. Oczywiście moja ulubiona.

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive