108. Złomiarz - Paolo Bacigalupi

Polski tytuł: Złomiarz
Oryginalny tytuł: Ship Breaker
Autor: Paolo Bacigalupi
Ilość stron: 286
Wydawnictwo: MAG
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 6 marca 2013
Wydanie oryginalne: 2010
Cena z okładki: 29 zł
Dostępna również: Księgarnia Gandalf
Ocena: 7/10

"To ludzka natura, mordować się nawzajem".

Paolo Bacigalupi jest jednym z najlepszych amerykańskich pisarzy fantastycznych młodego pokolenia. Jego debiutancka powieść Nakręcona dziewczyna została uznana przez Time Magazine za jedną z najlepszych powieści 2009 roku. Zdobyła też najważniejsze nagrody w dziedzinie literatury fantastycznej: Locus, Hugo i Nebula. Z kolei Złomiarz został laureatem nagród Locus oraz Michael L. Printz Award, a także znalazł się w finale National Book Award.

Nailer pracuje na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, gdzie wydobywa ze statków miedziane kable. To właśnie tam stare tankowce są cięte i sprzedawane na złom. Chłopak pracuje w lekkiej ekipie, a jego życie polega tylko na wyrabianiu dziennej normy. Razem ze swoją grupą żyje jak z prawdziwą rodziną, której nigdy nie miał. Po śmierci matki jego ojciec zaczął pić i brać przeróżne narkotyki przez co stał się bardzo brutalny. Nailer boi się wracać do domu, żeby znowu nie zostać przez niego pobitym, a jedynym miejscem, w którym czuje się bezpiecznie jest dom jego przyjaciółki Pimy.

Pewnego dnia, po nadejściu niszczyciela miast, Nailer razem z Pimą znajduje na wybrzeżu wyspy rozbity przepiękny kliper. Jednak chłopak ma szczęście, nie bez przyczyny nazywają go Szczęściarzem. Od razu wie, że odnalezienie takiego statku oznacza życie w bogactwie, bo każdą rzecz z pokładu mogą sprzedać i zarobić dużo pieniędzy. Wydawało im się, że nikt nie mógł przeżyć takiego tsunami, które nawiedziło ich wyspę, więc naprawdę zdziwili się, gdy znaleźli na statku żywą dziewczynę. Najpiękniejszą i najbogatszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek Nailer widział. Czy uratuje ją od pewnej śmierci? A może tylko obrabuje statek i zostawi ją na pastwę losu?


"Zabijanie nie jest za darmo. Za każdym razem, kiedy to robisz, coś z ciebie zabiera. Ty zabierasz komuś życie, a ten ktoś tobie kawałeczek duszy. Zawsze coś za coś".

Z twórczością tego autora miałam wielką przyjemność zapoznać się poprzez Zatopione miasta, które zapadły mi w pamięć i leżą teraz na półce z moimi ulubionymi pozycjami. Od samego początku moją uwagę przykuł styl pisania autora oraz wizja świata, którą wykreował dla czytelnika, dlatego wiedziałam, że ta książka również mi się spodoba. Nie pomyliłam się.

Zacznę od tego, że jestem trochę skonsternowana wydaniem Zatopionych miast i Złomiarza. To właśnie recenzowana przeze mnie książka została wydana jako pierwsza część tej serii, jednak w Polsce jako pierwsze ukazały się Zatopione miasta. Może to trochę zamieszać w głowie ze względu na to, że obydwie pozycje należą do tego samego cyklu, ale jedna książka została wydana przez Wydawnictwo Literackie, a druga przez Wydawnictwo MAG. Nie rozumiem skąd ta rozbieżność. Co prawda, Zatopione miasta dzieją się w tym samym uniwersum, co Złomiarz, jednak historie nie są ze sobą w jakikolwiek sposób połączone ani nie nawiązują do poprzedniej części, więc szczerze mówiąc, nie ma różnicy czy zaczniecie przygodę z autorstwem Paolo Bacigalupi od Złomiarza czy Zatopionych miast - ważne, żebyście ją w ogóle zaczęli.

Świat, który wykreował Bacigalupi jest wręcz niesamowity i zapierający dech w piersiach. Nie jest to przyszłość, którą można mocno przekoloryzować i sprawić, by była niemożliwa do zaistnienia. Ta, którą pokazał nam autor można jak najbardziej sobie wyobrazić i jest całkiem możliwe, żeby właśnie w tym kierunku poszła nasza cywilizacja - oczywiście pomijając tutaj półludzi, których raczej nie sposób będzie spotkać w przyszłości, chociaż kto wie? Bardzo możliwe, że nasz świat nawiedzą straszne kataklizmy, które zniszczą i zaleją wiele miast, a ludzie podzielą się na dwie, diametralnie różniące się od siebie, klasy: nieprzyzwoicie bogatych i zwykłych biedaków. Nie będzie żadnego "pomiędzy" między tymi dwoma stanami: albo pływamy w pieniądzach, albo musimy wydobywać kable miedzi z wraków statków. 

Nailer to postać, do której na początku miałam mieszane uczucia. Z jednej strony go lubiłam, jednak z drugiej denerwował mnie swoimi słowami i zachowaniem, jednak moje nastawienie zmieniło się, gdy zobaczyłam, jak trudna jest jego sytuacja w domu i jak ciężko musi pracować całymi dniami. Mimo tego, że był młody, bo miał około piętnastu lub czternastu lat (sam nawet dobrze nie wiedział), to musiał dbać o siebie i wyrobić w sobie nawyk poznawania humorów innych ludzi, a szczególnie swojego ojca, którego znał tak dobrze, że wiedział kiedy ma go unikać, żeby nie doszło do spięć. Jednak nie tylko postać Nailera zasługuje na uwagę, reszta bohaterów jest równie interesująca, a każdy z nich ma swoją historię i czasami mroczną przeszłość. Mnie urzekły postacie Richarda Lopeza, czyli ojca Nailera, Pimy, Nity i Młota, więc wydaje mi się, że ci bohaterowie pozostaną w mojej pamięci na długie czasy. Każda postać jest dobrze wykreowana, barwna i nienużąca. Nie podejmują błahych decyzji i kierują się rozumem w swoim postępowaniu, czego niestety nie można powiedzieć o niektórych bohaterach z innych książek.


Po Zatopionych miastach miałam niesamowitego kaca książkowego, który wywołany był wielką ilością brutalnych scen. Cieszę się, że tutaj autor trochę "odpoczął" od tego i zaserwował nam coś bardziej łatwego w odbiorze i lekkostrawnego, gdyż naprawdę obawiałam się o stan swojego mózgu po przeczytaniu kolejnej książki tego autora. Znowu myślałam, że będzie krew na każdym kroku, a jednak się przeliczyłam - i bardzo się z tego cieszę, bo nie wiem czy zniosłabym jeszcze raz taką dawkę przemocy. Co prawda, Złomiarz nie obył się bez kilku krwistych scen, ale można je znieść i czasami możemy ich nawet nie zauważyć.

Co jest najlepsze w Złomiarzu? Że dzieje się niewiele rzeczy, a akcja toczy się raczej powoli, jednak mimo tego tę pozycję czyta się z zafascynowaniem i nie da się jej nie polubić. To naprawdę dobra książka na odpoczynek, bo mimo tego, że zalicza się do fantastyki to ma w sobie wiele z najzwyklejszej historii o wyprawie kilku przyjaciół na niezbadane terytoria. Nie ma tutaj całej masy nowych gadżetów, które błyszczą nam w oczy i odciągają uwagę od fabuły, ale jest to ten zdrowy rodzaj fantastyki - nie przesadzony, a bardzo fascynujący.

W przypadku Zatopionych miast ostrzegałam, że jest to książka tylko dla osób o silnych nerwach, jednak tutaj nie muszę nic takiego mówić. W porównaniu z poprzednio wymienioną książką, Złomiarz jest miłą lekturą, jednak troszkę słabszą od Zatopionych miast. Mimo to z pewnością jest to historia godna polecenia i jestem przekonana, że spodoba się wszystkim fanom fantastyki z dużą dozą przygód. Paolo Bacigalupi to jeden z najlepszych pisarzy i nawet nie ma takiej możliwości, żebyście nie poznali jego powieści. Wiem, że jeśli zdecydujecie się poznać twórczość tego autora to nie pożałujecie, a jedynie zyskacie kilka ulubionych książek.


"Więzy krwi to nic. Liczą się sami ludzie. Jeśli stoją za tobą, a ty za nimi, to być może można to nazwać rodziną. Wszystko inne to tylko kłamstwo i mydlenie oczu".


Za możliwość poznania Nailera i jego ekipy serdecznie dziękuję portalowi Sztukater!

6 komentarze:

  1. Eee, myślałam, że "Nakręcana dziewczyna" to pierwsza część, co mi się pomieszało:P Ale po oczach na okładce widać, że to jednak to. "Zatopione miasta" mi się podobały, ale nie miałam ochoty na "Złomiarza", bo bałam się jednak tej krwi, ostatnio nie mam ochoty na makabry:P Skoro mówisz, że nie ma, to może jednak ponownie to przemyślę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę się wreszcie za niego zabrać, już od paru ładnych tygodni stoi na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nigdy nie słyszałam o serii i jeśli mam być szczera, to nie jestem jeszcze doń przekonana. piszę nawiązując do wspomnianych przez Ciebie krwistych scen - nie tyle co tu, ile w "Zatopionych miastach". ja nie przepadam za takimi scenami, ale jeśli są niezbędne do otrzymania zmierzonego efektu - np. w dreszczowcach , wtedy je akceptuję. zazwyczaj jednak wolę unikania ich, bo nie należę do właścicieli najmocniejszych nerwów :3. wiem jednak, że krwiste sceny w książkach są zazwyczaj bardziej "wyrafinowane" niż w filmach, gdzie (niemal zawsze, choć są wyjątki) środkiem do przestraszenia (czy też obrzydzenia) widza w horrorach.

    pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zatopione Miasta" czytała moja Mama. Miałam i ja, ale zobaczyłam, że to tylko dla osób o mocnych nerwach. Cieszę się, że tu jest trochę lżej, bo zapowiada się intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm.. wstyd sie przyznac, ale nie slyszalam o tej ksiazce, az do dzisiaj. Zapowiada sie fajnie, ciekawie i interesujaco. 7/10 to nie byle co, dlatego mysle, ze siegne. Recenzja zachecajaca :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie "Złomiarz" to przede wszystkim skarbnica opisów świata slumsów. Bardzo udanych, dobrych opisów.

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive