Oryginalny tytuł: Insignia
Autorka: S.J. Kincaid
Ilość stron: 472
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Kategoria: science-fiction
Wydanie polskie: 6 lutego 2013
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 39,99 zł
Dostępna również: Księgarnia Gandalf
Ocena: 8/10
"Twój kraj cię potrzebuje. Pozostaje tylko pytanie, czy masz dość ikry, żeby wygrać dla nas tę wojnę?"
S.J. Kincaid urodziła się w Alabamie, dorastała w Kalifornii, uczęszczała do szkoły w New Hampshire, ale dopiero mieszkając w mrocznej części Szkocji, uświadomiła sobie, że chce być pisarką. Insygnia. Wojny światów to jej debiut literacki. W przygotowaniu druga część cyklu.
Tom Rains nie ma łatwego życia. Nie ma na tyle pewnej pozycji, żeby wiedzieć czy danego dnia będzie miał dach na głową. Czy jego ojciec znowu przegra wszystkie pieniądze i będą musieli spędzić noc na ławce w parku albo na dworcu? Od dawna jego jedynymi przystankami i powiernikami były kasyna z grami wideo. Ojciec był hazardzistą, więc trwonił niemal cały majątek na liczne gry, natomiast w takich sytuacjach Tom uciekał do świata wirtualnej rzeczywistości i ogrywał swoich przeciwników, żeby zdobyć pieniądze chociaż na jakiekolwiek jedzenie.
Zawsze chciał być kimś wyjątkowym, a nie tylko pryszczatym chłopakiem, grającym w gry, który biegał od kasyna do kasyna ze swoim ojcem. Pewnego dnia jego dotychczasowy świat ulega absolutnej zmianie. Ktoś dostrzega jego osiągnięcia w wirtualnych grach i otrzymuje propozycję, którą wielu młodych chłopaków chciałoby dostać. Może zostać kadetem Sił Układu Słonecznego w Wieży Pentagonu. Dostanie się do elitarnej szkoły wojskowej i będzie mógł się szkolić, żeby znaleźć się w Kompanii Camelotu. Który nastolatek by tego nie pragnął? Wreszcie pozna cudownych przyjaciół i będzie mógł pomagać Indo-Ameryce w pokonaniu Ruso-Chińczyków w III wojnie światowej.
Tom Rains nie ma łatwego życia. Nie ma na tyle pewnej pozycji, żeby wiedzieć czy danego dnia będzie miał dach na głową. Czy jego ojciec znowu przegra wszystkie pieniądze i będą musieli spędzić noc na ławce w parku albo na dworcu? Od dawna jego jedynymi przystankami i powiernikami były kasyna z grami wideo. Ojciec był hazardzistą, więc trwonił niemal cały majątek na liczne gry, natomiast w takich sytuacjach Tom uciekał do świata wirtualnej rzeczywistości i ogrywał swoich przeciwników, żeby zdobyć pieniądze chociaż na jakiekolwiek jedzenie.
Zawsze chciał być kimś wyjątkowym, a nie tylko pryszczatym chłopakiem, grającym w gry, który biegał od kasyna do kasyna ze swoim ojcem. Pewnego dnia jego dotychczasowy świat ulega absolutnej zmianie. Ktoś dostrzega jego osiągnięcia w wirtualnych grach i otrzymuje propozycję, którą wielu młodych chłopaków chciałoby dostać. Może zostać kadetem Sił Układu Słonecznego w Wieży Pentagonu. Dostanie się do elitarnej szkoły wojskowej i będzie mógł się szkolić, żeby znaleźć się w Kompanii Camelotu. Który nastolatek by tego nie pragnął? Wreszcie pozna cudownych przyjaciół i będzie mógł pomagać Indo-Ameryce w pokonaniu Ruso-Chińczyków w III wojnie światowej.
"Teraz jednak zaczął rozumieć, od czego są przyjaciele: przypominają, że w gruncie rzeczy nie jest aż tak źle. Że trzeba umieć śmiać się z samego siebie".
Z ręką na sercu przyznam, że kompletnie nie wiedziałam czego mam się spodziewać po tej książce. Po tytule i okładce wnioskowałam, że może to być książka z pogranicza space opery lub science-fiction. Właściwie się nie pomyliłam. Mimo wszystko obawiałam się, czy ta historia wciągnie mnie tak mocno jak inne książki. Z science-fiction do tej pory nie miałam zbytnio dobrego kontaktu, jednak ta historia otworzyła mi nieco oczy i poszerzyła moje horyzonty na książki z tego gatunku. Czy warto było sięgnąć po taką niewiadomą, jaką były dla mnie Insygnia? Z czystym sumieniem mogę przyznać, że tak.
S.J. Kincaid wprowadziła na rynek powiew świeżości. Ostatnimi czasy namnożyło się książek o tematyce fantastycznej, które traktują sam ten gatunek raczej ogólnikowo, natomiast od dawna nie było takiej historii, która przedstawiałaby nam naprawdę dobre science-fiction. W Insygniach jest pełno nowych zaskakujących urządzeń, a sam świat został przedstawiony w bardzo ciekawy sposób. Wojny nie są już prowadzone na Ziemi, ale zostały przeniesione do kosmosu, żeby nie niszczyć naturalnego środowiska człowieka. Państwa nie walczą bezmyślnie między sobą, ale zawarły sojusze, tak że teraz możemy mówić o Indo-Ameryce i Ruso-Chinach, jako o dwóch połączonych jednostkach, a nie osobnych państwach. Chyba wielu autorów książek roztrząsa temat III wojny światowej i każdy ma jakąś własną wizję na temat tego wydarzenia. S.J. Kincaid wyszła nam naprzeciw ze swoim pomysłem, który tchnie w nas chociaż odrobinę nadziei. Raczej chcielibyśmy takiej rzeczywistości, w której III wojna światowa nie byłaby prowadzona na Ziemi, ale poza jej obszarem, tak żeby nie skrzywdzić żadnego człowieka. Może wizja autorki jest nieco podkoloryzowana, ale nie można jej zarzucić tego, że nie do spełnienia.
Bardzo szanuję sobie pisarzy, którzy dogłębnie przedstawiają nam problematykę zawartą w swojej powieści. S.J. Kincaid zbudowała świat książki od samych podstaw, stworzyła nową historię i wyczerpująco przedstawiła temat wojen galaktycznych. Wielu autorom można zarzucić, że mieli dobry pomysł, ale nie wiedzieli co z nim dalej zrobić, natomiast widać, że Insygnia zostały przemyślane od początku aż do samego końca. Nie pozostało miejsca na żadne niedomówienia, bo autorka starała się nam przedstawić nawet najtrudniejsze aspekty swojej wizji przyszłego świata, w jak najbardziej czytelny i prosty sposób. Widać, że ma naprawdę dużą wiedzę na temat programowania komputerów oraz szkolenia wojskowego, bo według mnie te tematy zostały bezbłędnie przedstawione i opisane.
" - (...) Miałem kiedyś fantastyczną bliznę nad okiem, która po operacji także zniknęła. Szkoda. Dzięki niej wyglądałem bardziej męsko.
- Nie wierzę.
- Naprawdę miałem bliznę. - Vik wskazał na swoją brew.
- Tak, w to wierzę. Po prostu nie mogę sobie wyobrazić, żebyś kiedykolwiek wyglądał męsko".
Bohaterom również nie mam niczego do zarzucenia. Postać Toma była według mnie naprawdę dobrze wykreowana - niedoceniany młody strateg, który otrzymuje swoje "pięć minut" od losu. Nie denerwował mnie swoimi decyzjami ani żadnymi innymi czynami i niemal zawsze zgadzałam się z jego postępowaniem. Jednak nie tylko postać Toma zasługuje na głośne oklaski, bo wszyscy bohaterowie w tej książce są barwni i sympatyczni. Można bardzo szybko się z nimi zaprzyjaźnić i są tak ciekawymi osobistościami, że zapadają w głowie na bardzo długo. Dodatkowym atutem jest fakt, że główny bohater jest chłopakiem. Ostatnio w wielu książkach pokazują się dziewczyny i już od dawna nie czytałam historii, w której to poznawalibyśmy świat z punktu widzenia mężczyzny. Ja sama jestem bardzo ciekawa, jak pisało się autorce tę książkę - jednak była kobietą, więc musiała zbadać zakątki umysłu przeciwnej płci, żeby móc myśleć w podobny sposób. Mimo tego, że S.J. Kincaid jest kobietą to nie doszło tutaj do "skobiecenia" głównej postaci. Tom był mężczyzną z krwi i kości. W żadnym stopniu nie posiadał leciutkich i subtelnych cech dziewczęcych (co się często zdarza w książkach z chłopakiem w roli głównej, które napisała kobieta), ale odznaczał się typowo męskim charakterem.
W tej historii można zatracić się już od pierwszych stron. Akcja niemal od razu nabiera szybkiego tempa i razem z Tomem możemy poznawać nowe otoczenie i ten nowy świat, w którym przyszło mu żyć. Przyznam szczerze, że ja na początku byłam nieco skonsternowana, bo jednak musiałam przystosować się do tych wszystkich rewelacji, które wymyśliła dla nas autorka. Tutaj wojny galaktyczne, tam procesory neutronowe - to wszystko było dla mnie nowe. Jednak jest jeszcze jedna cecha, którą odznacza się tak historia. Książka jest naprawdę bardzo zabawna i podchodzi z humorem do wielu sytuacji z codziennego życia. Mimo tego, że ta młodzież musiała iść od razu do wojska, to zachowała całą swoją beztroskę i poczucie humoru. Bohaterzy nie byli zrobieni na pokaz, ale przedstawiali cechy typowe dla młodych ludzi.
Cóż mogę powiedzieć? Mój umysł radował się przy czytaniu tej książki i bardzo prosi o jeszcze więcej. Nie mogę się już doczekać kolejnej części przygód Toma i jego przyjaciół, a jeszcze bardziej wyczekuję na ekranizację, którą podobno ma się zająć 20th Century Fox. Insygnia to książka, z którą jeszcze nigdy wcześniej się nie spotkaliście, a ja gwarantuję Wam, że będzie z tej znajomości naprawdę bardzo szczęśliwi. Ze swojej strony mogę ją z całego serca polecić wszystkim osobom, nie tylko tym zakochanym we wszelkiego rodzaju fantastyce. Książka z pewnością podbije serca wszystkich czytelników!
" - Nie ma już Doktora Śmierci?
- Nie, jest Doktor Śmierci, ten z Fantastycznej Czwórki. My będziemy w liczbie mnogiej, ze śmiercią w dopełniaczu. (...)
- Dobra, niech będzie. Mamy tytuły doktorskie w dziedzinie śmierć.
- Nie, nie. Jesteśmy doktorami medycyny. Widzisz, jako naukowcy musielibyśmy mieć też zajęcia na uczelni. Jako lekarze zajmowalibyśmy się medycyną.
- Dlaczego Doktorzy Śmierci mieliby zajmować się medycyną?
- Uprawialibyśmy diaboliczną medycynę. (...)
- Ale prowadząc zajęcia, moglibyśmy wychowywać sobie sługi. Diabelskich żołnierzy, stary".
Insygnia | Vortex
Za możliwość uczestniczenia w wojnach galaktycznych serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont!
słyszałam już wiele dobrego o tej książce, ale nie przepadam za utworami sci-fi.. tak więc chyba sobie odpuszczę, nawet mimo tak pozytywnej opinii.
OdpowiedzUsuńach! Świetna książka <3
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie nie podobała - nudziłam się przy niej xd
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam ją czytać. Mam nadzieję, że po tylu pozytywnych opiniach się nie zawiodę i też mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zapoznałabym się z tą pozycją :-)
OdpowiedzUsuńNo już chyba wszyscy to przeczytali tylko nie ja ;P A jestem jak najbardziej zainteresowany, dobrze, że książka wniosła trochę świeżości :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaskoczyła, a przy tym zachwyciła!
OdpowiedzUsuńOtrzymałem tę książkę do recenzji i właśnie ją zacząłem. Zgadzam się w stu procentach, że lektura wciąga od samego początku. Zastanawiam się tylko jak będzie dalej c:
OdpowiedzUsuńMam w planach i sporo oczekuję od tej książki, bo zbiera ona naprawdę dobre recenzje (takie jak twoja). Mam nadzieję, że się nie zawiodę. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że to nie moje klimaty to s-f. Niestety. Ale chociaż okładka ładna ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba musi być czarująca powieść! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na mej półce :) Póki co nie ciągnie mnie do lektury, ale w swoim czasie z pewnością to uczynię. Po to wszak ją sobie załatwiłam, żeby kiedyś po nią sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńCzeka na swoją kolej. Widzę same pozytywne recenzje :) Twoja jest genialna, jak zwykle, i zachęciłaby niemalże każdego.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, kiedy po nią sięgnę! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, zgadzam, zaskakująco dobra opowieść :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej powieści. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię science-fiction, a po Twojej recenzji wiem, że jest to pozycja idealna dla mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się książka, nie spodziewałam się tego:)
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię książek science-fiction ale ta książka jest super. Tylko nie wiem kiedy w Polsce będzie 2 cześć... A bardzo bym chciała ją przeczytać
OdpowiedzUsuńmoze ktos wie albo ktos widzial jakiej pogłoski czy w polsce w ogole bd 2 czesc tego bo jestem bardzo ciekaw dalszych losow Toma
OdpowiedzUsuń