323. Rzymski poranek - Virginia Baily

Polski tytuł: Rzymski poranek
Oryginalny tytuł: Early One Morning
Autorka: Virginia Baily
Ilość stron: 396
Wydawnictwo: Czarna Owca
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydanie polskie: 2016
Wydanie oryginalne: 2015
Cena z okładki: 36,90 zł
Ocena: 7/10


Rzym, rok 1943. Dwie obce dla siebie kobiety przez sekundę wymieniają ze sobą spojrzenia, które zmienią ich dalsze życie. Chiara Ravello ucieka z okupowanego miasta, a druga kobieta wraz z mężem i dziećmi ma zostać zapędzona na ciężarówkę przewożącą Żydów do obozu zagłady. W mgnieniu oka Chiara prosi żołnierzy o uwolnienie małego chłopca z transportu. Jakież jest jej zdziwienie, gdy udaje się jej uratować dziecku życie. Trzydzieści lat później Chiara jest już opanowana i niezależna. Czasami do jej głowy wkradają się myśli o pewnym żydowskim chłopcu, którego ocaliła. Wszystko układa się spokojnie do czasu aż kobieta odbiera telefon, który ponownie zmienia jej całe życie.

O tej książce słyszałam dużo dobrego już od czasu, gdy zobaczyłam ją na półkach za granicą. Od razu chciałam po nią sięgnąć i dowiedzieć się, co w sobie skrywa. Dlatego z wielką przyjemnością po nią sięgnęłam i o ile nie była dokładnie tym, czego się po niej spodziewałam to jednak naprawdę dobrze mi się ją czytało i z pewnością historia głównych bohaterów zostanie w mojej pamięci na dłużej.

Historia wydaje się wręcz nieprawdopodobna - kobiecie udaje się uchronić żydowskiego chłopca przed zesłaniem do obozu śmierci, o czymś takim zdecydowanie chce się czytać, gdyż posyła to cząstkę nadziei w kierunku czytelnika. Jestem naprawdę mile zaskoczona tym, jak Virginia Baily oddała czasy II wojny światowej i jak ukazała codzienną walkę głównych bohaterów. Wydarzenia, które dzieją się w okolicach roku 1943 są zdecydowanie moimi ulubionymi momentami w tej książce, jednak również te wydarzenia, które dzieją się trzydzieści lat później dobrze mi się czytało. Zaskoczyło mnie jedynie to jak autorka wszystko przedstawiła. Myślałam, że osnuje całą historię jeszcze większą tajemnicą, a jednak praktycznie od razu przerzuca nas do tego, co działo się w 1973 roku. Pokazuje czytelnikowi wydarzenia w trakcie II wojny światowej i niemieckiej okupacji w Rzymie, ale również to, co dzieje się później. Wydaje mi się, że gdyby te dwie linie czasowe nie zostały ze sobą tak bardzo zmieszane to książka wyszłaby autorce jeszcze lepiej. Poznajemy zaledwie wycinek tego, co działo się z bohaterami między 1943 a 1973 rokiem, a ja mam wrażenie, że gdyby autorka przedstawiła losy Chiary i Daniele chronologicznie to powieść wypadałaby jeszcze lepiej. Nie twierdzę przez to, że powieść jest beznadziejna - jestem od tego naprawdę daleka, ale to jeden mankament, który wyraźnie zauważyłam.

Naprawdę uwielbiam sposób pisania Virginii Baily. Autorka bardzo dużą uwagę przywiązuje do krajobrazów, pokazania zwykłych czynności bohaterów czy nawet do zaparzania kawy i potrafi to przedstawić w niesamowity sposób. Lubię, gdy autorzy potrafią sprawić, że czytelnik po przeczytaniu ich książki we wszystkich zwyczajnych rzeczach będzie widział coś niezwykłego, a właśnie tak jest po przeczytaniu Rzymskiego poranka. Virginia Baily snuje przed czytelnikiem słodko-gorzką historię o tym, co musieli przejść w swoim życiu główni bohaterowie, a nas od samego początku wciąga w to, co się dzieje. Jestem również zakochana w tym jak przedstawiła Rzym - to jeden z tych sposobów kreacji realiów, że aż czytelnik ma ochotę kupić bilet do opisywanego miejsca i jak najszybciej się tam znaleźć, żeby zobaczyć to, co pokazał autor. Dzięki Virginie Baily mam dodatkowy punkt do zwiedzenia na swojej mapie i już nie mogę się tego doczekać.

W całą historię niezmiernie się wciągnęłam. Żyłam losami głównych bohaterów i chciałam, żeby wszystko w ich życiu wyszło dobrze. Uwielbiam to, co autorka tutaj pokazała i że stworzyła taką historię, która daje czytelnikowi nadzieję. Chiara uwolniła małego chłopca od zesłania do obozu śmierci, co od razu uderza w czytelnika - dzięki temu Daniele nie musiał przeżywać tych męczarni, które nie oszczędziły innych ludzi. Naprawdę jestem wdzięczna autorce za tę książkę i bardzo się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać. Samo zakończenie wycisnęło mi też z oczu kilka łez i ciężko było mi się pożegnać z naszymi głównymi bohaterami.

Rzymski poranek to naprawdę dobra historia dająca czytelnikowi nadzieję. Virginia Baily w świetny sposób przedstawiła tutaj Rzym - zarówno ten pod okupacją niemiecką jak i wyzwolony po trzydziestu latach. Uwielbiam to, że sprawiła, że od razu mam ochotę zobaczyć wszystkie przedstawione tutaj miejsca i jestem przekonana, że tak samo będziecie mieli, gdy ją przeczytacie. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć i dać się wciągnąć w losy głównych bohaterów, które mogą czasami łamać serce. Gorąco polecam!


Za możliwość przeczytania Rzymskiego poranka dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.

4 komentarze:

  1. Faktycznie, warto poświęcić tej książce uwagę. Ja wielbię wszystkie, które w jakikolwiek sposób nawiązują do historii. Muszę ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Możliwe, że warto zatrzymać się na chwilę i ją przeczytać.
    Temat wojny każdego łapie za serce, a zwłaszcza gdy chodzi o małe dziecko, które ma zostać zabite. Rozmawiamy o tym ostatnio na lekcjach i do śmiechu nam nie jest.
    Tematykę wojenną rozpocznę od Syberiady, ale Rzymski Poranek również może być ciekawą pozycją, prawda?
    Świetna recenzja!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na recenzję "Ognia i wody",
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodziewałam się, czego innego po tej książce, więc Twoja recenzja mile mnie zaskoczyła i jestem pewna, że poświęcę trochę czasu na jej przeczytanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też spodziewałam się czegoś innego po tej książce, ale myślę,że wielu osobom, zwłaszcza kobietom, się spodoba :) Zapraszam na swoją recenzję: http://pozycjeobowiazkowe.blogspot.com/2016/03/idealny-prezent-na-dzien-kobiet-rzymski.html

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive