Oryginalny tytuł: Monument 14. Savage Drift
Autorka: Emmy Laybourne
Ilość stron: 349
Wydawnictwo: Rebis
Kategoria: postapokalipsa
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2013
Cena z okładki: 33,90 zł
Ocena: 7/10
Dean z bratem, jak i prawie wszyscy, którzy przebywali w Greenwayu, dotarli w ostatniej chwili do obozu dla uchodźców w Kanadzie. Niektórzy z nich znaleźli tam swoje rodziny i nie mają zamiaru się stamtąd ruszać. Kiedy jednak okazuje się, że Astrid i jej ciąża są zagrożone, a Niko trafia na zdjęcie Josie, w głowach nastolatków formuje się plan ucieczki. Okazuje się, że Josie jednak żyje, ale znajduje się w miejscu dla ludzi z grupą krwi 0, która zmienia ich w obecności chemikaliów w śmiercionośne maszyny. Niko razem z przyjaciółmi postanawia ją odnaleźć i uratować. Nastolatkowie po raz kolejny zostają wystawieni na działanie chemikaliów i zdają sobie sprawę z tego, że ta wyprawa może nie skończyć się dla wszystkich dobrze.
Trylogia Monumentu 14 już od pierwszego tomu stała mi się bardzo bliska. Od samego początku wiedziałam, że to będzie jedna z tych serii, które na pewno pozostaną na długo w mojej pamięci i sercu. Rzeczywiście tak się stało. Właściwie nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bliska jest mi ta historia, dopóki nie przeczytałam ostatniego tomu i uświadomiłam sobie, że to już naprawdę koniec i więcej nie przeczytam o losach dzieciaków z Monumentu. Doszłam do wniosku, że wraz z upływem kolejnych tomów ta historia robi się coraz lepsza. Dla mnie dalej najlepszą z całej trylogii zostanie druga część, jednak jestem bardzo zadowolona z zakończenia jakie przedstawiła nam autorka we Wściekłym wietrze.
Nasi bohaterowie bardzo zmieniają się na przestrzeni tych trzech tomów. W związku z wydarzeniami, które się wokół nich działy, musieli nieco zmężnieć i uodpornić się na trudności. Byłam bardzo ciekawa tego, co autorka wymyśli dla czytelników w trzeciej części, gdyż dla mnie druga skończyła się na tyle ciekawie, że chętnie widziałabym dokładnie takie zakończenie całej trylogii. Jednak okazuje się, że autorka wprowadziła o wiele więcej wątków, które musiały zostać zakończone, a ja jestem naprawdę bardzo zadowolona z tej ostatniej części! Narracja jest prowadzona dwutorowo: z punktu widzeniu Deana i Josie, którzy znajdują się w całkowicie odrębnych częściach świata. Dean razem z przyjaciółmi ucieka z obozu w Kanadzie, a Josie pokazuje nam swoje losy w obozie dla osób z grupą krwi 0. Rzeczy, które dzieją się u tych bohaterów są naprawdę często przerażające i czytelnik naprawdę żałuje tego, w jakiej sytuacji się znaleźli. Podobało mi się również to, że wreszcie Dean nie jest pępkiem świata. Że cała narracja i wszystkie wydarzenia nie skupiają się wokół jego postaci, ale również widzimy sytuacje, które dzieją się w życiu innych ważnych bohaterów. Nareszcie wszyscy z nich stali się równie ważni i każdy podążał własną ścieżką. Och, naprawdę niesamowicie można zżyć się z ich losami!
Jedna rzecz jednak dalej nie daje mi spokoju. Wiemy dlaczego doszło do wydzielenia się chemikaliów, ale niestety autorka dalej nie wytłumaczyła tego, czemu właściwie NORAD pracował nad taką bronią oraz dlaczego doszło do katastrofy, która na zawsze zmieniła życie mieszkańców Ameryki. Miałam nadzieję, że chociaż w ostatniej części dowiemy się więcej na ten temat, ale niestety zostałam niemile zaskoczona i chyba już nigdy nie dowiem się tego, czego chciałam. Ale w tym tomie czytelnik mógł przyjrzeć się nieco pracy NORAD-u, gdyż jedna z postaci znalazła się w ich siedzibie, więc mieliśmy chociaż malutki wgląd w to, co tam właściwie robią. Mimo wszystko dalej jestem bardzo niezadowolona z tego, że Emmy Laybourne nie wytłumaczyła nam dlaczego pracowali nad takimi chemikaliami.
Tę ostatnią część czytałam powoli. Chciałam się nią delektować, bo wiedziałam, że już niestety więcej nie wrócę do świata, który wykreowała Emmy Laybourne i bardzo źle się czułam, gdy skończyłam czytać Wściekły wiatr. Trylogie trwają zdecydowanie zbyt krótko, a ja naprawdę bardzo zżyłam się ze wszystkimi postaciami. Seria Monument 14 ma to do siebie, że można pochłonąć ją w niesamowitym tempie. Gdy zaczniecie czytać pierwszy tom, to skończycie od razu na ostatnim z wielkimi łzami w oczach. Już dawno nie płakałam na żadnej książce, a jednak zakończenie tej serii było dla mnie na tyle wzruszające, że po prostu nie dało się czytać go inaczej. Brakowało mi książek post-apo, które byłyby na tyle lekkie i niezobowiązujące, że da się je pochłonąć w ciągu jednego dnia. Będę naprawdę tęsknić za tą trylogią!
Wściekły wiatr to bardzo dobre i wzruszające zakończenie świetnej serii, która podbiła moje serce od pierwszego tomu. Naprawdę gorąco polecam całą trylogię i wiem, że jeśli jesteście fanami książek postapokaliptycznych to z pewnością Monument 14 się Wam spodoba. Nie czekajcie już dłużej, biegnijcie do księgarni i zapoznajcie się książkami Emmy Laybourne!
Odcięci od świata | Niebo w ogniu | Wściekły wiatr
Za możliwość przeczytania Monument 14. Wściekły wiatr dziękuję wydawnictwu Rebis.
Kocham poprzednie dwa tomy, więc już nie mogę się doczekać Wściekłego Wiatru! Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zachęca:)
OdpowiedzUsuńP.S. Caroline, Chloe i Henry <3
Muszę się w końcu zabrać za tę trylogię :)
OdpowiedzUsuńJa też już po lekturze i jestem bardzo zadowolona, chociaż moim zdaniem dwójka to mistrzostwo świata :D
OdpowiedzUsuńTytuł odnotowałam już jakiś czas temu i muszę go wreszcie nadrobić :)
OdpowiedzUsuńWszyscy wciąż o Monumencie 14, MUSZĘ, MUSZĘ wreszcie go przeczytać!
OdpowiedzUsuń