Day 8: Most overrated book
Najbardziej przeceniana książka
Dla mnie jest to zdecydowanie Niezgodna. Aż się chwytam za głowę, gdy widzę, że dałam jej ocenę 6/10, bo na dzisiejszy dzień dałabym jej... może 2/10? Wspominam ją naprawdę bardzo źle i właściwie była mi ona na tyle obojętna i według mnie źle napisana, że nawet zapomniałam jak miała na imię główna bohaterka i o co w tej książce chodziło. Już wiedziałam po nawiązaniu do Igrzysk śmierci na okładce, że ta książka kompletnie mi się nie spodoba i właściwie tak było. Nie chcę się nawet za dużo nad nią zastanawiać, bo tylko przypominam sobie to, jak męczyłam się przy jej czytaniu. Mam zasadę, że usuwam z głowy nieprzyjemne wspomnienia, a pamiętam jedynie te szczęśliwe chwile, więc nic dziwnego, że nie pamiętam żadnej rzeczy o Niezgodnej, co nie zmienia faktu, że w moich oczach wypadła naprawdę kiepsko. Kompletnie nie rozumiem, co inni w niej widzą, naprawdę.
Day 9: A book you thought you wouldn't like but ended up loving
Książka, którą myślałeś, że nie polubisz, ale w końcu pokochałeś
O tak, to zdecydowanie Wybraniec. Po nieprzyjemnych wspomnieniach z Rebelianta byłam pewna, że drugą część Legendy równie mocno nie będę lubić, a jednak kompletnie się pomyliłam w stosunku do niej. Zazwyczaj jest tak, że kolejne tomy serii są gorsze od pierwszej części i byłam przekonana, że w tym wypadku również tak będzie, ale okazało się, że Wybraniec okazał się strzałem w dziesiątkę. Od tego momentu pokochałam tę serię i ostatnią część przeczytałam z równym uwielbieniem, chociaż i tak wydaje mi się, że Wybraniec był najlepszy z całej trylogii. Cieszę się, że na początku tak źle ją oceniłam, gdyż w ogólnym rozrachunku cieszyłam się lekturą jeszcze bardziej i absolutnie się nie zawiodłam.
Day 10: A book that reminds you of home
Książka, która przypomina ci o domu
Szczerze mówiąc, nie ma żadnej książki, która kojarzy mi się z domem. Dla mnie dom jest tam, gdzie są książki... A książki są tam, gdzie jest dom, więc nie mam jednej powieści, która zawsze mi się z nim kojarzy. Nie łączę też żadnej książki konkretnie z pojęciem domu, bo większość książek czytam w swoim mieszkaniu, dlatego pewnie musiałabym wymienić wszystkie, jakie do tej pory przeczytałam, a to raczej byłoby trudne. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: nie ma książki, która przypominałaby mi o domu.
Day 11: A book you hated
Książka, której nienawidzisz
"Nienawidzisz" to za dużo powiedziane. Dla mnie nie istnieje takie słowo, jak nienawiść... przynajmniej nie w połączeniu z książkami. Ja po prostu niektóre książki dażę wyjątkową niechęcią, jednak nie jest to coś w stylu tego, że chciałabym spalić wszystkie egzemplarze tej powieści, co to to nie. Jedną z takich książek, których wyjątkowo nie lubię, jest Nevermore. Właściwie to jest wiele powieści, które nie przypadły mi do gustu, ale Nevermore wyjątkowo zapadło mi w pamięci... oczywiście w negatywnie. Naprawdę bardzo nie rozumiem tego, jak można się zachwycać nią, gdyż ja osobiście nie znalazłam w niej nic szczególnego, ale wiadomo: o gustach się nie dyskutuje. Po prostu wiem, że chciałam się jej jak najszybciej pozbyć z półki i wcale mi za nią nie tęskno, na jej miejscu znajduje się już bardziej wartościowa pozycja.
Day 12: A book you love but hate at the same time
Książka, którą jednocześnie kochasz i nienawidzisz.
Absolutnie i bezapelacyjnie. Kiedy przeczytałam to zdanie, które jest zawarte w dwunastym dniu, od razu wiedziałam, że wstawię tutaj Mechaniczną księżniczkę. Jednocześnie uwielbiam tę książkę za samą fabułę, bohaterów, akcję i fakt, że jest taka cudowna, ale jednocześnie nienawidzę za to, że to ostatnia część, za te wszystkie pożegnania, za wylane łzy, za momenty smutku i za zakończenie, które było według mnie kompletnie bezsensowne i miałam ochotę rzucić powieścią w kąt po jej przeczytaniu. Nie tego oczekiwałam, nie tego chciałam i jestem naprawdę zła na autorkę za to, że tak zakończyła Diabelskie maszyny. Nie będę wdawać się w szczegóły, ale jedno jest pewne: takim zakończeniom mówię stanowcze "nie"! Nie zmienia to jednak faktu, że uwielbiam tę powieść i jest ona jedną z tych książek, przy których ciągle śmiałam się i płakałam jednocześnie.
Day 13: Your favorite autor
Twój ulubiony/a autor/ka
No oczywiście, że Cassie! Pewnie w tym momencie nikogo z Was nie zaskoczyłam, ale prawda jest taka, że Cassandra Clare jest moją mistrzynią. Dzięki jej książkom zaczęłam namiętnie czytać. Kocham obydwie serie, które napisała, pokocham kolejne dwie, które pisze i pewnie jeszcze milion innych (czego jej życzę). Uwielbiam ją za wykreowanie takich cudownych postaci jak Magnus Bane, William Herondale, Jem Carstairs, Jace Wayland i Alec Lightwood. Kocham za to, jak pisze i fakt, że jest jedyną autorką, której książki potrafią mnie rozśmieszyć. Ubóstwiam za to, że przy czytaniu jej powieści prawie zawsze płaczę, a zaraz potem się śmieję, znowu płaczę i cały schemat ciągle się powtarza. Zdecydowanie to moja ulubiona autorka.
Day 14: Book turned movie and completely desecrated
Zekranizowana książka, która została całkowicie zbeszczeszczona/zniszczona
Trudno wytłumaczyć tytuł tego dnia, więc powiedzmy, że brzmi on najgorsza ekranizacja książki. Zdecydowanie jest to dla mnie Intruz. Książka wywołała we mnie milion pozytywnych emocji i naprawdę bardzo mi się spodobała, więc pełna nadziei poszłam na film i... tak potężnie, potężnie się zawiodłam, że to aż bolało. Miałam ochotę krzyczeć w kinie, że to wcale tak nie było. A dodatkowo byłam niemożliwie wkurzona na reżysera za spłycenie uczuć między Wagabundą a Ianem. Okazało się, że tak naprawdę zakochali się w sobie poprzez podawanie sobie wody, uśmieszki i posyłanie tęsknych spojrzeń - miałam ochotę krzyczeć i siłą woli powtrzymywałam się, żeby nie wyjść z sali kinowej. Gdybym oglądała ten film w domu, to z pewnością już dawno bym go wyłączyła. Żałuję tych dwóch (?) godzin spędzonych na oglądaniu filmu... już nigdy nie dostanę ich z powrotem.
A jakie byłyby Wasze typy?
Uuu.. niedobrze - właśnie czytam "Niezgodną" ;) Mam nadzieję, że jednak nie będzie aż tak zła...
OdpowiedzUsuńNie wiem jakie by były moje, ale Twoje są bardzo ciekawie uzasadnione.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej zgadzam się, że ekranizacja "Intruza" była okropna.. Ogrom błędów i niezgodności z powieścią.
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać Niezgodną xD No może nie będzie aż tak zła xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Natalia Z :3
"Niezgodna" mi się podobała, nie była wielkim arcydziełem, ale przypadła mi do gustu :) "Legendę" polubiłam od początku, chociaż chyba masz rację, że "Wybraniec" jest lepszy od "Rebelianta" :) Cassie <3 Uwielbiam ją! Dzięki niej zaczęłam nałogowo czytać, więc na pewno nigdy o niej nie zapomnę. [jeżeli ktoś czyta ten komentarz, to może natknąć się na spojlery dot. "Mechanicznej księżniczki", czytasz na własną odpowiedzialność!]
OdpowiedzUsuńA co do "Mechanicznej księżniczki" to muszę się zgodzić! Kocham i nienawidzę jednocześnie! Jestem świeżo po przeczytaniu, więc jeszcze buzują we mnie emocje związane z zakończeniem. Takiego końca się nie spodziewałam i w sumie nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony cieszę się, że Cassie tak rozstrzygnęła sprawę z Jemem, ale z drugiej strony chciałabym, żeby cała historia skończyła się przed epilogiem, to był taki miły i uroczy moment... A przez epilog wylałam łzy, nadal chce mi się płakać, gdy pomyślę o tym wszystkim co tam się działo. Nie chciałam o tym czytać, chciałam zakończenie, w którym nie musiałabym czytać o śmierci bohaterów. A gdy przeczytałam datę w epilogu mocno się zdziwiłam, czar XIX wiecznej Anglii prysł, wiem, że Cassie chciała przez to pokazać, że miłość przetrwa upływ lat, ale jednak... nie mam pojęcia jak to ubrać w słowa. Wybacz za mój lekko chaotyczny komentarz, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, tyle emocji, że zaraz zacznę się trząść jak Chihuahua z ich nadmiaru. Ach ta Cassie, co ona robi z ludźmi!
Wiwat Cassandra Clare! Wiwat Jace Wayland i Will Herondale... (i wiwat Augustus Waters)!
OdpowiedzUsuńJeej! W końcu ktoś, kto nie darzy sympatią "Nevermore" - szczerze powiedziawszy, zastanawiałam się kiedyś czy nie mam wbudowanego czegoś dziwnego w mózgu, skoro nie lubię książki, za którą wszyscy szaleją, a tu proszę. :) "Wybrańca" też uwielbiam, i wypatruję okazji by nabyć "Patriotę"! :( Ale coś mi się zdaje, że Day... no cóż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Z "Nevermore" miałam podobnie i wciąż nie mogę wyrobić sobie zdania o tej książce.
OdpowiedzUsuń"Intruz" jako ekranizacja nie była tak zła, choć liczyłam na coś bardziej emocjonalnego. :)
Zgadzam się jeśli chodzi o "Intruza". To, co z nim zrobiono w kinie woła o pomstę do nieba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam