179. Złoty kryształ - Kinga Kozieł


Tytuł: Złoty kryształ
Autorka: Kinga Kozieł
Liczba stron: 472
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Kategoria: fantastyka
Data wydania: 2013
Cena z okładki: 44,90 zł
Ocena: 5/10


Lily Foster jest uczennicą liceum, której właściwie cały świat kręci się wokół nauki, świadectwa z paskiem i otrzymywania jak najlepszych stopni. Całe swoje życie wiodła do tej pory, trzymając się rzeczy, które można pojąć rozumem, a nagle do jej życia wtargnęła magia. Pewnego dnia po powrocie do domu Lily poznała wróżkę Mgiełkę, która opowiedziała jej o tym, że tak naprawdę przeznaczeniem dziewczyny jest używać magii. Okazuje się, że Lily jest jedną z dwunastu walecznych walkirii, które mają strzec księżniczki świata czterech gwiazd. Lily otrzymuje również swój kryształ oraz zapewnienie, że niedługo ujawnią się jej specjalne moce.

Wraz z upływem czasu Lily poznaje kolejne walkirie i ich talenty. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że tak szybko wciągnęła się do świata pełnego magii i wkrótce zaczyna nim żyć, jakby takie rzeczy przydarzały się dosłownie każdej osobie. Niestety nowe życie sprawia wiele kłopotów, o których nawet nie wiedziała. Okazuje się, że używanie magii wcale nie jest takie łatwe, a z każdym talentem wiąże się odpowiedzialność i pewna misja do wypełnienia. Z czasem Lily ma coraz więcej pytań dotyczących zasad panujących w świecie magii i coraz mniej z tego rozumie. A to dopiero początek, gdyż dziewczyna będzie musiała zmierzyć się ze swoją niepokojącą przeszłością i jeszcze bardziej przerażającą przyszłością.

Do wszystkich książek zawierających w sobie magiczny wątek, podchodzę z wielką rezerwą. Za każdym razem, gdy czytam takie powieści to wydaje mi się, że są one pod pewnymi względami dziecinne i właściwie chyba do tej pory żadna książka z takim wątkiem mi się nie spodobała na tyle, żeby uznać ją za moją ulubioną. Dobrze mi się je czyta, jednak nie znajduję w nich nic głębszego. Złoty kryształ niejednokrotnie bardzo przypominał mi anime, na których zresztą autorka się wzorowała. Zawsze anime kojarzyły mi się z magicznymi mocami bohaterów i zresztą tylko takie oglądałam, dlatego nic dziwnego, że od razu wyczułam powiązanie między nimi a recenzowaną książką. Jednak wcale nie wychodzi to powieści na minus, wręcz przeciwnie - nie mam nic do anime i dobrze mi się czyta o czymś w podobnych klimatach.

Główna rzecz, która rzuciła mi się w oko przy czytaniu Złotego kryształu to fakt, jak bardzo zmienia się styl autorki na przestrzeni stron. Widać, że nie jest to powieść napisana w kilka miesięcy, ale pisarka poświęciła nad nią kilka lat (o ile się nie mylę to dwa?). Jest naprawdę duża przepaść między początkiem książki a jej końcem. Przy czytaniu pierwszych stron nie byłam kompletnie zadowolona z tego, co tam otrzymałam. Autorka pisała bardzo ogólnikowo, krótkimi zdaniami i niektóre wydarzenia działy się właściwie bez żadnej przyczyny. Najdziwniejszym dla mnie był moment, w którym pojawiła się Mgiełka, a potem Gelida, gdyż niestety ani trochę nie wywnioskowałam z tego, co wykreowała autorka, że są jakieś okoliczności sprzyjające ich pojawieniu się. Czułam się tak, jakbym ominęła jakąś duży i znaczący akapit. Wraz z upływem stron styl autorki ulega diametralnej zmianie. Kinga Kozieł wprowadza coraz więcej postaci i zapętla w wręcz niemożliwy sposób wszystkie wątki, tak że kilkakrotnie sama zastanawiałam się, jak autorka z tego wybrnie, bo niezłe sidła na siebie zastawiła. Generalnie książka dzieli się na dwie wyraźne części: w pierwszej mamy lekkie i nieco nieudane wprowadzenie do całej historii o magii, a w drugiej dostrzegamy wartość przyjaźni, poświęcenia i miłości. Warto przebrnąć ten początek, by potem skończyć w tak ciekawy sposób powieść. W drugiej części dzieje się o wiele więcej, a dodatkowo wszystkie wątki stają się jeszcze bardziej pogmatwane i właściwie miałam niezły mętlik w głowie przy czytaniu Złotego kryształu. Dodatkowo ponad dwunastka bohaterów, liczne intrygi i wywrotne znaczenie przepowiedni - wszystko to sprawiło, że nie mogłam sobie niczego poukładać w głowie, jednak dzięki temu tylko chętniej czytałam.

W Złotym krysztale nie można narzekać na jakąkolwiek monotonię, gdyż dzieje się niesamowicie dużo rzeczy, a sama historia magicznego świata czterech gwiazd jest całkowicie poplątana, zagmatwana, pełna intryg i podwójnych znaczeń. Nie da się wyrazić tego słowami, gdyż jestem naprawdę pod wrażeniem wyobraźni autorki... i tego, że chciało się jej tak wszystko wymyślać i jeszcze bardziej mieszać w życiu bohaterów. Myślałam, że pisarka z tego nie wybrnie, ja miałabym z tym wielki problem, a jednak udało się jej to w naprawdę dobry sposób. Byłam pod naprawdę miłym wrażeniem, gdyż po niefortunnym starcie okazało się, że to nie tylko opowieść o posiadaniu magicznych zdolności, ale przede wszystkim o sile przyjaźni, wierze w siebie, walce dobra ze złem i prawdziwej, choć niespodziewanej, miłości. W kilku momentach zastanawiałam się nad pewnymi kwestiami związanymi ze światem bohaterki, gdyż wyczuwałam trochę niedopowiedzeń. Na przykład myślałam nad tym, jak miała na imię matka głównej bohaterki albo czy ludzie żyli w nieświadomości istnienia magii, gdyż w tej książce okazywało się, że właściwie prawie każdy z otoczenia Lily był w jakiś sposób związany z magią. Dlatego brakowało mi nieco przedstawienia takiej "normalności", a nie faktu, że magowie potrafili rzucać w siebie zaklęciami w najbardziej zatłoczonym miejscu w mieście. Brakowało mi również tych "ekscytujących poszukiwań księżniczki i dwunastu walkirii" (jak zapewnia opis na okładce książki), gdyż niestety dla mnie nie było to aż tak bardzo ekscytujące. Właściwie nasi bohaterowie praktycznie nie szukali innych walkirii, gdyż one same do nich przychodziły. Brakowało mi jakiegoś ruszenia się z domu Perkusa, w którym cały czas mieszkali, i wyruszenia na prawdziwe poszukiwania. Nie spodobało mi się również to, że co spotykali jakąś osobę to nagle okazywało się, że jest jedną z dwunastu walkirii. Jednak było też kilka aspektów, które mi się spodobały. Cała historia z zieloną księgą, mocami bohaterów oraz przeszłością świata czterech gwiazd była naprawdę świetnie wykreowana i naprawdę zasługiwała na dużą uwagę. Podziwiam autorkę za to, że miała tak bujną wyobraźnię.

Bohaterów mamy tu naprawdę wielu, bo jest ich... ponad dwunastka, z tego jeszcze niektóre poboczne postaci giną, więc jest ich gdzieś w sumie około piętnastu. Ja miałabym wielki problem z wykreowaniem dobrze chociaż dwóch postaci, a autorka miała tę trudność, że musiała poradzić sobie z opisaniem całej piętnastki w jak najlepszy sposób. Wydawało mi się to wręcz niemożliwe, ale jednak wyszło jej to naprawdę dobrze. Bohaterowie nie byli sztuczni ani też wyidealizowani, ale Kinga Kozieł pokazała nam typową grupę nastolatków z własnymi problemami i marzeniami, które dzięki magii miały okazję się spełnić. Na początku nie było tego widać, ale w końcu wielką rolę odegrały wątki miłosne, gdyż... praktycznie każdy znalazł sobie drugą połówkę, co, mimo tego, że jestem przeciwniczką takiego swatania postaci, bardzo mi się spodobało. Dodatkowo dużym plusem jest fakt, że Złoty kryształ to jednotomowa powieść. Przy takiej ilości tasiemców, które pojawiają się na książkowym rynku, przeczytanie jednotomówki to naprawdę miła odmiana. W ogólnym rozrachunku przyznaję, że książka jest ciekawa, jednak zawiera w sobie kilka minusów, które dla mnie miały duże znaczenie.

Złoty kryształ to dobry debiut i liczę na to, że następne powieści tej autorki okażą się jeszcze lepsze. Kilka rzeczy mi się w niej nie spodobało, natomiast kilka innych było świetnych, więc moje odczucia są raczej neutralne. Gdyby cała książka została napisana tak, jak te ostatnie 200 stron, to z pewnością byłaby to jedna z lepszych powieści, jakie można przeczytać. Niestety początek historii jest nieco zniechęcający i aż zdziwiłam się, że z tak błahego tematu zrobiła się taka poważna lektura traktująca o sile przyjaźni, miłości, dorastaniu i wierze w siebie. Nie będę Was w żaden specjalny sposób zachęcać ani zniechęcać, bo jeśli jesteście ciekawi, co nasza rodzima autorka mogła wymyślić w temacie związanym z magią to z pewnością musicie po nią sięgnąć. Ja do Złotego kryształu jestem neutralnie nastawiona, ale z pewnością będę czekać na inne książki tej autorki i z przyjemnością je przeczytam.


Za możliwość przeczytania Złotego kryształu serdecznie dziękuję autorce - Kindze Kozieł!

5 komentarze:

  1. Jeśli będę miała okazję to na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 5/10 trochę słabo, ale fabuła przedstawia się nawet nawet :)
    zapraszam do mnie zaczytan-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo takiej sobie oceny z chęcią przeczytam.. jedyne co mnie zraża to polska autorka - wiem, wiem, ale po prostu kiedy widzę książkę fantasy i polskiego autora na okładce to zazwyczaj owa książka okazuje się delikatnie powiedziawszy, słaba, dlatego podchodzę do takich książek z dużą rezerwą. Ale zaciekawiłaś mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nie zachwyciła, ale przyjemnie spędziłam czas w jej towarzystwie

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba pozycja nie dla mnie. Odpuszczę sobie...
    Pozdrawiam i zapraszam for me :3

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive