78. Zatruty tron - Celine Kiernan

Polski tytuł: Zatruty tron
Oryginalny tytuł: The Poison Throne
Autorka: Celine Kiernan
Ilość stron: 418
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2011
Wydanie oryginalne: 2008
Cena z okładki: 37 zł
Dostępna również: Księgarnia Gandalf
Ocena: 6/10

"Miała wrażenie, że świat stanął na głowie, a ona bezskutecznie usiłuje utrzymać równowagę. Co takiego się stało, że koty nie odpowiadają na grzeczne powitania, a duchy boją się zamienić kilka słów z przyjacielem?"

Celine Kiernan urodziła się i wychowała w Dublinie. Obecnie z mężem i dwójką nastoletnich dzieci mieszka w hrabstwie Cavan. Jest pisarką, ilustratorką i animatorką filmów rysunkowych; od wielu lat związana zawodowo z branżą filmową. Trylogia Moorehawke to jej literacki debiut.

Piętnastoletnia Wynter Moorehawke wraca w rodzinne strony z nieprzyjaznych Krain Północy. Cieszy się, że wreszcie będzie mogła znaleźć się w tym miejscu, w którym zostawiła swoich przyjaciół oraz swoje ukochane koty. Już nie może się doczekać spotkania z Razim i Alberonem, z którymi znała się od najmłodszych lat. Jednak po wjeździe do miasta Wynter dostrzega, że coś się zmieniło. Koty nie odpowiadają na jej grzeczne przywitania, a duchy uciekają przed ludźmi. Co to wszystko ma znaczyć?

Później Wynter przekonuje się, że Alberon zniknął, a król Jonathon bardzo zmienił swoje postępowanie. Z uczynnego króla przemienił się w okrutnego i despotycznego tyrana, który brutalnie tłumi każdy opór. Okazuje się, że Alberon, razem z bratem króla Olivierem, został posądzony o zdradę, a Jonathon ma zamiar wymazać go ze swojego życia. Na miejsce następcy tronu pragnie wywyższyć Raziego, któremu nie podoba się taki obrót spraw. Królestwo aż wrze od intryg oraz tortur. Czy uda się przywrócić ład w królestwie?

"Dlaczego tak trudno nam słuchać, gdy ludzie mówią o nas dobre rzeczy?"

Tę książkę pragnęłam już od dawna przeczytać, gdyż jeszcze zanim założyłam bloga słyszałam od znajomych wiele pozytywnych opinii. Dlatego też kiedy nadarzyła się szansa, żeby ją przeczytać - nawet wiele nie myślałam tylko od razu się za nią zabrałam. Czy sprostała moim wymaganiom? Nie do końca.

Średniowiecze to okres w historii, który nigdy szczególnie mnie nie interesował. O wiele bardziej wolałam inne epoki, jednak po przeczytaniu kilku książek, które zostały umiejscowione w średniowieczu pomału się do niego przekonywałam. W tej książce klimat tych czasów został naprawdę bardzo dobrze oddany. Przyjemnie czytało się o życiu dworskim, o wszystkich tych zwyczajach i tradycjach. W tym kontekście autorka dobrze się przygotowała i to zdecydowanie wychodzi tej historii na plus.

Szczerze mówiąc to po książce spodziewałam się naprawdę wybitnego dzieła, gdyż przez wszystkich jest tak bardzo wychwalana. Nie będę już tutaj wymieniać jak wiele pozytywnych recenzji się naczytałam, które tylko zaostrzyły mój apetyt na tę historię i niestety przyczyniły się do mojego rozczarowania. 

Jeśli chodzi o bohaterów to jestem pewna tego, że nie zapadną mi długo w pamięci. Jedynymi osobami, które się dało jakoś znieść był Lorcan i Razi. Wynter prawie cały czas mnie bardzo irytowała i czasami miałam ochotę nią potrząsnąć - a z drugiej strony kiedy indziej zgadzałam się z jej poglądami i twierdziłam, że ja zachowałabym się tak samo. Zdaję sobie sprawę z tego, że pewnie większość czytelniczek mdleje z zachwytu nad Christopherem, bo został on wykreowany na typowego złego chłopca z czarną i tajemniczą przeszłością, jednak przyznam szczerze, że poznałam wielu takich bohaterów i ten był z nich chyba najgorszy. Jedyne co podobało mi się w tajemniczym Christopherze to jego skośne oczy i właściwie to by było na tyle. Od początku nie rozumiałam fascynacji Wynter tym chłopakiem, ale jak widać ja i główna bohaterka w prawie niczym nie mogłyśmy znaleźć wspólnego języka.

" - Razi chciał żebyś zaczekał na niego tutaj - przypomniała.
- Razi może mnie pocałować w mój merroński tyłek - rzucił ze znużeniem (...)".

Według mnie przez prawie całą książkę nic wielkiego się nie dzieje. Co prawda nasi bohaterowie cały czas dowiadują się o nowych i strasznych rzeczach oraz są przeprowadzane zamachy na życie Raziego, ale gdyby nie te kilka stron to właściwie nic by się tam nie działo. Wszyscy tylko prawie cały czas spędzali w swoich komnatach, zjedli posiłki oraz rozmawiali. Dopiero pod koniec książki zaczęło się coś dziać i wreszcie mogliśmy wyruszyć z tych dusznych komnat. Autorka roztoczyła też przed nami wizję krwawej maszyny, która miała być naprawdę śmiercionośna, straszna i tajemnicza. Na początku było to intrygujące, ale potem zrobiło się irytujące. To maszyna, o której nikt nic nie może powiedzieć, ale wszyscy mimo tego się jej boją. Według mnie to trochę nużąca tajemnica.

Jednak jest również kilka plusów w tej historii. Po prostu uwielbiam przyjaźń Wynter i Raziego. Zachowywali się jakby byli typowym rodzeństwem, chociaż nie łączyły ich żadne więzy krwi. Następnym plusem były gadające koty. Co prawda sama ta wizja jest dla mnie niedorzeczna, ale, o dziwo, pasuje to do tej historii i przyjemnie czytało się fragmenty z bezczelnym kotem w roli głównej. Na początku bałam się, że będzie mnie denerwował język w książce, ale wcale tak nie było. Autorka stosowała tutaj wiele opisów miejsc, co w umiejscowieniu książki w takich czasach jest po prostu obowiązkowe, jednak czasami trochę za bardzo ponosiła ją wyobraźnia i pisała o nieistotnych faktach.

Mimo tego, że na tej książce się zawiodłam to nie lubię rozpoczynać jakiejś serii i jej nie kończyć, dlatego chętnie przeczytam kolejne tomy Trylogii Moorehawke. Mam nadzieję, że w następnych częściach będzie się działo coś więcej i niektóre sprawy się wyjaśnią, a ja wreszcie będę mogła powiedzieć, że ta trylogia jest warta czytania. Na razie wstrzymuję się od polecania jej bądź odradzania. Chcę przeczytać kolejne tomy i dopiero wtedy określę czy warto sięgać po tę trylogię, czy nie ma po co tracić czasu.

"Cały czas łudzimy się, że wszystko zostanie po staremu, i to jest właśnie najgorsze, nie mam racji? (...) Gdybyśmy tylko mogli wyzbyć się tej głupiej iluzji, tego przekonania, że tym razem będziemy mogli zostać. Że tym razem wszystko zostanie po staremu. Bylibyśmy o wiele szczęśliwsi."


Zatruty tron | Królestwo cieni | Zbuntowany książę


Za możliwość wyruszenia do królestwa Jonathona dziękuję grupie wydawniczej Publicat!

25 komentarze:

  1. Jestem świeżo po lekturze tej książki i muszę całkowicie zgodzić się z Twoją opinią. Ja również spodziewałam się po owym dziele czegoś znacznie lepszego. Akcja powieści jest rzeczywiście bardzo monotonna a bohaterowie w moją pamięć raczej też nie zapadną. Chyba daruję sobie lekturę kolejnych tomów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A już myślałam, że to ze mną jest coś nie tak, bo również nie do końca kupuję tę historię. Jest taka sztuczna i nudna. Nie wiem co inni w niej widzą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam zamiar sięgnąć po tą książkę, ale teraz sobie już daruje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to ja będę inna i się nie zgodzę. Według mnie historia nie była nudna, a bohaterowie świetnie wykreowani, barwni, wyraziści. Czytając pewne fragmenty czułam jakbym była tam, stała kilka metrów od nich i widziała to wszystko. Może nie było aż tak dużo akcji, ale według mnie Zatruty tron jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja tą książkę wprost uwielbiam *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. A to ci dopiero. Dotąd wszyscy zachwalali ten tytuł. Niedługo sama będę książkę oceniać. Ciekawa jestem jak mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie interesowałam się jakoś szczególnie serią, dopiero po przeczytaniu kilku pozytywnych recenzji stwierdziłam, że muszę się z nią zapoznać. Z przeczytaniem Twojej recenzji pojawiły się we mnie pewne wątpliwości co do faktycznego stanu rzeczy. Ale nie zrażam się, już raz miałam taką sytuację, że pierwsyz tom nie wypadł zbyt obiecująco, a kolejne prezentowały zupełnie inny poziom. Sądzę, że jednak kiedyś skuszę sie na Zatruty tron;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli książka miałaby niemiecką okładkę (wydaje mi się, że to niemiecka) to odruchowo bym ją wzięła. Jednak sama historia nie brzmi zachęcająco, a po Twoim opisie tym bardziej odpuszczę. No i chyba po prostu wyrosłam z nastolatkowych książek.

    OdpowiedzUsuń
  9. słyszałam o książce, ale mnie do niej nie ciągnie - średniowiecze nie należy do moich ulubionych epok. jeśli jednak ocenisz całą trylogię pozytywnie, wtedy obiecuję jeszcze raz to przemyśleć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam podobnie jak ty, że kiedy zaczynam jakąś serię, nawet jak mi nie za bardzo przypadła do gustu, to mam w zwyczaju ją kończyć. Przygody z tą serię nie rozpocznę, chociaż zdania czytelników są podzielone. Wolę nie ryzykować i sięgnąć po jakiś pewniejszy tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja już sama nie wiem czy przeczytać tę książkę czy nie - jedni zachwalają, drudzy wręcz odwrotnie.. Chciałabym się przekonać sama, ale z drugiej strony, boję się że bardzo się rozczaruję, a przecież uwielbiam średniowiecze, zamki i te sprawy! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Do niedawna książki, w których akcja toczyła się w średniowieczu bądź w innych dawnych epokach, odrzucały mnie. Jednak ostatnio przekonałam się do takiej tematyki, więc nabrałam chęci na "Zatruty tron". Po Twojej recenzji, wiem mniej więcej, czego powinnam się spodziewać. Spróbuję, ale pierw sięgnę po te książki, które dłużej już czekać nie mogą ;)
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda, że książka nie do końca przypadła Ci do gustu. Ja mam zamiar ją przeczytać i mam nadzieję, że mi się spodoba. Mam już ją na swojej półce i na razie cieszę oko:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja podzielam zdanie Cassiel w 100%, książka jest świetna ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szczerze mówiąc, co pozycja wydaje mi się taka średnia, chociaż nie miałam jeszcze okazji się z nią zapoznać. Po prostu tematyka mnie nie przekonuje, więc na razie sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Książka do mnie idzie, więc zobaczę, jak mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja z recenzją się zupełnie nie zgadzam, stając murem za Cassiel i Sol. Byłam jedną z pierwszych blogerek, które przeczytały tę książkę i od tamtej pory - a od premiery minęło sporo czasu - jestem całą serią Celine absolutnie oczarowana, a Królestwo Cieni okazało się najlepszą premierą 2011 roku. Co więcej, całość stanowi niepowtarzaną opowieść o wojnie, braterstwie i wielkiej miłości. Można uznać, że Zatruty tron jest wprowadzeniem - nieco spokojnym, taką "ciszą przed burzą". W dodatku to lektura napisana po prostu doskonale - literacko 6/6! No i bohaterowie - kocham Christophera, a Wynter jest niezwykle odważną, młodą dziewczyną! No i chyba tyle ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo chciałabym przeczytać tą książkę:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Tirindeth: Ja na razie powstrzymałam się od jakiegoś wyraźnego głosu i nie przekreślam z góry całej serii. Wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że "Królestwo cieni" i "Zbuntowany książę" okażą się świetne i będę cofać swoje poprzednie słowa. :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedyś tam miałam "wizję", że przeczytam tę książkę, ale mi się odechciało. Tak, więc czekam aż zrecenzujesz pozostałe 2 tomy może wtedy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hm... Jeszcze się zastanowię. Mam na nią ochotę, ale trochę się boję, że mi się nie spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie niedawno skończyłam ją czytać i mi się tam ona bardzo podobała. I nie będę oryginalna, ja wprost szaleję za Christopherem!

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja mogę się podpisać pod wypowiedzią Cassiel, Sol, Tirindeth i Blueberry - Mnie także oczarowało dzieło pani Kiernan. To prawda, że akcja w "Zatrutym tronie" płynie nieśpiesznie, ale ma to też swoje plusy. Autorka może bliżej nakreślić nam bohaterów, dokładniej ich poznajemy. Mi Wynter, Christopher, Razi, Lorcan i pozostałe postaci wydali się tacy żywi, naturalni, pełnokrwiści. :) Ale oczywiście każdy ma inny gust i rozumiem, że Tobie akurat mogła się ta książka nie spodobać. Niemniej jednak jeśli będziesz miała okazję to sięgnij po "Królestwo Cieni" - tam akcja się rozkręca. :) Ja tymczasem nie mogę doczekać się przeczytania ostatniego tomu serii. :)
    Pozdrawiam . :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja się muszę nie zgodzić... Książka wg mnie jest świetna i niepowtarzalna, już za niedługo wezmę się za drugą część, która podobno jest jeszcze lepsza:) Ale wiadomo każdy ma inny gust.

    OdpowiedzUsuń
  25. A mnie książka złapała w swoje sidła od samego początku. Nie mogłam się od niej oderwać :D

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive