Abi podbija Anglię: Dzień 1-2

Pierwsze dwa dni za mną, a ja czuję, że mogłabym tutaj zamieszkać na stałe. Zresztą zawsze o tym wiedziałam, ale ten wyjazd przypomniał mi o tym, że kocham Anglię i... Brytyjczyków. :D Już teraz jestem strasznie zmęczona wyjazdami, ale to w taki sposób, że chętnie pomęczyłabym się jeszcze bardziej. Zresztą właśnie to czeka mnie jutro, bo wreszcie znajdę się w centrum Londynu. Byłam tam już na tyle często, że teraz za każdym razem, gdy jestem w Anglii do centrum wpadam okazyjnie i tylko po to, żeby porobić zdjęcia, przejść się po Piccadilly Circus, Trafalgar Square i Queen's Walk oraz oczywiście pokupować ubrania i książki. Jeśli jesteście ciekawi jak minęły mi pierwsze dwa dni do zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć. ^^

Dzień 1:

Dosłownie kilka sekund przed wylotem z Balic. Akurat pisałam do Julii, Mateusza i Patryka, że wylatuję, a na kolanach czekała na mnie książka Co wylądowało w lesie Rendlesham?
Pierwsze spojrzenie na morze w Southend.
Piaskowo-kamieniowa plaża w Southend.
Pomimo uprzedzeń na temat angielskiej pogody było całkiem ciepło i aż przyjemnie się spacerowało te... 3 km do centrum miasta nad morzem. :D
A tutaj jestem szczęśliwa, bo rozwaliłam małża. :D Oczywiście żartuję... Ja tylko zbierałam muszelki ^^
To jedna z głównych atrakcji, jednak... Hmm... Ładnie wygląda z daleka, ale na niczym bym się nie przejechała. :D Było jeszcze pewnego rodzaju "kasyno", w którym można było wygrać różne ciekawe rzeczy. Oczywiście jest jeszcze więcej zdjęć, bo całe Southend zostało sfotografowane, ale wychodziły niewyraźne lub po prostu mi się nie spodobały. Generalnie Southend to piękne nadmorskie miasteczko i z pewnością będę chciała tam wrócić. :3


Dzień 2:

Nie ma co dużo opisywać tego dnia. Dzisiaj cały czas spędziłam na buszowaniu po second hand'ach w poszukiwaniu książek (tak, w angielskich second hand'ach są też książki *o*) i zjeździłam Twickenham, następnie Teddington, Kingston i Richmond. Wycieczka była bardzo udana, ale jestem teraz niesamowicie zmęczona, jednak zadowolona z zakupów. Poniższe zdjęcie zostało zrobione na Richmond Green, gdzie poszłam zjeść obiad (powiedzmy, że to obiad, bo najadłam się kanapek i sałatki z krewetkami). To po prostu wielkie pole z trawą, na którym Brytyjczycy spędzają czas, wiele takich Greenów jest w różnych częściach państwa.


- "Beyonders" - Brandon Mull - kupione za £1,50, czyli około 7,50 zł
- "The Hunger Games", "Catching Fire"Suzanne Collins - każda kupiona za £1, czyli za obydwie zapłaciłam £2, a przeliczając na polskie złotówki to około 10 zł.
- "Fated", Alyson Noel - kupiona za £2, czyli około 10 zł.
- "Paper Towns" John Green - najcudowniejsza ♥ kupiona za około £1,25, czyli koło 6,25 zł, a do tego jest jeszcze drugi egzemplarz specjalnie dla Julii :3


Ten wyjazd jest naprawdę świetny i oby był taki do samego końca, bo naprawdę nie mogłam sobie wymarzyć lepszych wakacji. ;3 A jutro wreszcie jadę do centrum, więc możecie niedługo spodziewać się relacji z kolejnych dwóch dni. Miłej reszty tygodnia! :*

17 komentarze:

  1. Dużo mnie w tym poście. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne książki! Sama czytam teraz The Hunger Games po angielsku i niedługo mam zamiar przeczytać coś Johna Greena. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję bratnią duszę! Również uwielbiam Londyn, Brytyjczyków <3 i ja się tam przeprowadzam. Kiedyś, ale na pewno. :D
    Świetne zdjęcia i dzięki za info o second hand'ach. Następnym razem będę buszować. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, ale ja ci zazdroszczę tego wyjazdu! Życzę dobrej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejnych tak udanych dni w Londynie życzę! :)
    P.S. Piękne książeczki. *.* ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raaaany, mogłam się wkraść do Twojej walizki i lecieć razem z Tobą XD Miłego pobytu, czekam na resztę relacji! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Łoooooo... Biorąc pod uwagę ich zarobki, te książki prawdopodobnie kosztują tyle co bułka *.*
    Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja Ci zazdroszczę!!! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne zdjęcia :D
    no, zazdroszczę tych książek. Kiedy ja byłam w Londynie miałam tak napięty grafik zwiedzania, że prawie nie starczyło mi czasu na kupowanie ubrań ;D
    aż się zdziwiłam, patrząc na Twoje focie w t-shircie i swetrze, ale swoim zwyczajem zapominam o wielu rzeczach, jak na przykład o tym że jest lato a ja byłam zimą xd
    a do lunaparku baaardzo chętnie bym poszła, bo kocham adrenalinę, chociaż ten PIONOWY rollercoaster chyba by mnie przerósł ;D
    miłej zabawy:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowicie zazdroszczę, bo podobnie jak Ty Anglię uwielbiam. No i te książki <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze marzyłam, żeby odwiedzić Londyn! Zazdroszczę i wycieczki, i książkowych nabytków! Oby kolejne dni były równie udane. :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie, pięknie! <3
    Ja się w Dublinie też obłowiłam, ale buszowałam w księgarniach, bo w second handach niektóre książki były droższe niż w księgarni, więc wiesz... Za rok jedziemy razem! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Super książki :) Zwłaszcza Paper Towns :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszczę Ci takich wakacji *.* Ja dopiero w przyszłym roku odwiedzę Anglię po raz pierwszy... :<

    Zapraszam do blogowej zabawy, w której Cię nominowałam! :)
    http://domowa-biblioteczka-drrim.blogspot.com/2013/08/nie-niszcz-ksiazek-uzywaj-zakadek.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Też chce do Anglii, bo jeszcze nigdy tam nie byłam :(

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive