131. Nakręcana dziewczyna - Paolo Bacigalupi

Polski tytuł: Nakręcana dziewczyna
Oryginalny tytuł: The Windup Girl
Autor: Paolo Bacigalupi
Ilość stron: 560
Wydawnictwo: MAG
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2011
Wydanie oryginalne: 2009
Cena z okładki: 39 zł
Ocena: 6/10

W tym tonącym mieście chyba wszystko jest możliwe.

Anderson Lake jest przedstawicielem koncernu kalorycznego AgriGen w Tajlandii. Posiada fabrykę sprężyn, w której jest dyrektorem, jednak to tylko praca pod przykrywką - tak naprawdę całe dnie spędza na przeczesywaniu targów ulicznych w Bangkoku w poszukiwaniu warzyw i owoców, które zostały uznane za dawno wymarłe. W taki oto sposób znajduje przedziwny owoc, na którego miejscowi mówią ngoh. Anderson po spróbowaniu jest zauroczony jego smakiem, który przypomina mu stare czasy. Najdziwniejsze w tym owocu jest to, że nie dotyka go żadna cibiskoza czy rdza pęcherzowa. Jeszcze niedawno w ogóle o nim nie słyszał, a teraz sprzedają go niemal wszędzie po bardzo wygórowanych cenach. Ngoh nie powinien istnieć. Anderson nie może przestać o tym myśleć dlatego postanawia dowiedzieć się wszystkiego na jego temat - jednak nie jest to wcale takie proste. Podczas swojego małego dochodzenia poznaje tajemniczą dziewczynę.

Emiko jest prześliczną i zgrabną Japonką, a właściwie mogłaby nią być, gdyby nie fakt, że zalicza się do Nowych Ludzi. Jest nakręcanką, która została wyprodukowana tylko po to, by zaspokajać kaprysy bogatych ludzi. Nowych Ludzi często wykorzystuje się również jako żołnierzy lub maskotki do towarzystwa - jeśli człowiek nie może podołać jakiemuś zadaniu to zostaje nimi zastąpiony, gdyż radzą sobie ze wszystkim. Emiko niestety musiała pojawić się w Królestwie Tajlandii, gdzie jest traktowana jak intruz. Wszyscy wokół jej nienawidzą i traktują jak zabawkę, a ona sama jest zepchnięta na margines społeczeństwa i musi pomieszkiwać w brudnych slumsach. Po poznaniu Andersona ulega wewnętrznej zmianie - znowu staje się tą szczęśliwą nakręcanką z Japonii, która była uwielbiana. Lake zakochuje się w Emiko, mimo swojej początkowej niechęci, i daje się nie zauważać tego, co dzieje się wokół niego. Pośród nieznośnego upału zawiązują się intrygi i nikt nie jest w stanie przewidzieć niszczycielskiego wpływu nakręcanej dziewczyny.

W Japonii była cudem. Tu jest tylko nakręcanką.

Paolo Bacigalupi to już od dawna jeden z moich ulubionych pisarzy, który zachwycił mnie swoją bogatą wyobraźnią i sposobem kreowania niesamowitego świata. Za każdym razem, gdy sięgam po jego książki wchodzę w całkowicie inny świat, który diametralnie różni się od tego rzeczywistego. Jego powieści potrafią oderwać mnie od wszystkich problemów i przenoszą do niemal do innego wymiaru. Żałuję, że dopiero teraz miałam okazję, by zapoznać się z Nakręcaną dziewczyną, ale lepiej późno niż wcale, prawda? Wydawnictwo MAG wydało tę książkę w 2011 roku, jednak nakład szybko został wyczerpany, gdyż pozycja cieszyła się naprawdę wielką popularnością i z uśmiechem na twarzy była witana na półkach domowych biblioteczek. Dlatego w tym roku zdecydowali się na wznowienie tejże historii, co według mnie było naprawdę dobrym pomysłem.

Wizje świata, które w swoich książkach kreuje dla czytelnika Paolo Bacigalupi nigdy nie są utopijne i marzycielskie. Nie spotkamy się tutaj z wyidealizowanym krajem niczym z bajek, który ukazuje naszą przyszłość w samych kolorowych barwach. U Bacigalupiego nie ma co liczyć na takie rzeczy. Pokazuje światy mroczne, niemal postapokaliptyczne, które najeżone są koncernami spożywczymi, traktującymi ludzi jak maszyny, które wcale nie potrzebują zdrowych składników do swojej diety, a po świecie szaleją choroby, które zostały wyprodukowane przez ludzi w laboratoriach. Wizje, które snuje przed nami autor są na tyle realistyczne, iż naprawdę można odnieść wrażenie, że właśnie w tym kierunku potoczy się nasza przyszłość. Właśnie za to uwielbiam tego autora: Nie owija niczego w bawełnę i bezpośrednio mówi o tym, co może się wydarzyć, a przedstawia to w taki sposób, że po prostu nie można mu nie uwierzyć.

Moje największe zainteresowanie wzbudziła Emiko i rasa Nowych Ludzi, ale to chyba nie jest dziwne. Już teraz słyszymy o klonowaniu zwierząt, a niedługo zapewne spotka to i ludzi, więc Bacigalupi poruszył temat, który jest naprawdę bardzo interesujący i ważny w tym czasie. Nowi Ludzie byli zaprojektowani przez Japończyków, by wykonywać wszystkie ich zachcianki: czy to być maskotką do towarzystwa, sekretarką, niewolnikiem, czy żołnierzem. Dlatego Emiko czuła się wyjątkowa, będąc nakręcanką - w końcu była Nowym Człowiekiem, kimś całkowicie idealnym bez żadnej skazy. Jednak, kiedy trafiła do Królestwa Tajlandii nie było już tak kolorowo. Mieszkańcy byli uprzedzeni do Nowych Ludzi, gdyż wybili oni wiele tajskiego wojska, więc zamiast traktować Emiko jak kogoś nadzwyczajnego zachowywali się okrutnie i cały czas ją poniżali, żeby pokazać swoją siłę. Nakręcanka mogła być w Tajlandii tylko dlatego, że jej właściciel wiedział komu trzeba dać w łapę, żeby nie nasłał na nią białych koszul, jednak mimo tego nie miała łatwego życia - przecież nie liczyło się to, że potrafiła myśleć i czuć, najważniejsze dla Tajów było to, że jest czymś dziwnym i nienaturalnym.

Wszystko jest pięknie przedstawione, jednak zanim zabierze się do lektury jakiejkolwiek książki Paolo Bacigalupiego powiem szczerze, że trzeba się mentalnie przygotować. Nie jest to łatwa i przyjemna pozycja, z którą spędzi się dzień lub dwa. Czyta się ją ciężko, mi bardzo długo zajęło dobrnięcie do końca mimo tego, że książka mi się podobała, i trzeba przy niej naprawdę ruszyć głową, żeby zrozumieć problematykę tamtego świata. Z pewnością wypadałoby mieć w sobie wiele samozaparcia, żeby wytrzymać pierwsze 100 stron. Ja miałam ochotę ją od razu odrzucić i wystawić najniższą ocenę, jednak stwierdziłam, że Bacigalupi mnie jeszcze nigdy nie zawiódł i muszę dać mu kolejną szansę. Tak też się stało i po przełamaniu pierwszych lodów nie mogłam się oderwać od książki i żałowałam, że chciałam ją tak łatwo przekreślić.

Styl Bacigalupiego ma to do siebie, że rzuca czytelnika od razu na głęboką wodę. Nie ma powolnego wprowadzenia w świat kreowany w danej książce, jeśli sięgamy po powieści tego autora musimy się przygotować na to, że od razu zostaniemy wessani przez problematykę tego świata, a autor nie pozostawi na nas suchej nitki. Na początku trudno będzie się przełamać i zrozumieć, o co Bacigalupiemu chodzi, ale po jakimś czasie przestaniemy zwracać na to uwagę i wciągniemy się w lekturę. No właśnie, jedynym mankamentem tej powieści jest to, że autor cały czas używa skomplikowanych słów takich jak: japońskie genhakowane ryjkowce, AgriGen, U-Tex, cibiskoza i przez całą powieść towarzyszą nam liczne wypowiedzi bohaterów po tajsku lub japońsku (z czego jedynie hai możemy zrozumieć), które nie zostały w żaden sposób wytłumaczone. Rozumiem to, że autor wykreował ten świat od zera i zna go od podszewki, ale wydaje mi się, że jednak lepiej by było, gdyby wytłumaczył nam chociaż niektóre zwroty.

Jestem na tyle dziwną osobą, że zaczęłam swoją przygodę z tym autorem od jego najnowszej książki (pod względem wydania na polskim rynku), czyli Zatopionych miast, a następnie wzięłam się za Złomiarza i na samym końcu przeczytałam Nakręcaną dziewczynę. Patrząc na oceny poprzednich książek, które przeczytałam, stwierdziłam, że styl Bacigalupiego naprawdę bardzo się poprawił od pierwszej wydanej książki, czyli Nakręcanej dziewczyny, gdyż Zatopione miasta były jedną z moich ulubionych lektur. Jeśli więc nie mogliście przebrnąć przez Nakręcaną dziewczynę to nie skreślajcie z góry twórczości Paolo Bacigalupiego - sięgnijcie po Złomiarza lub Zatopione miasta, a zrozumiecie dlaczego Was o to prosiłam. Według mnie Bacigalupi ma nieprawdopodobny talent i to jeden z moich ulubionych autorów, a na Nakręcanej dziewczynie zawiodłam się tylko w malutkim stopniu. Mimo tych minusów, które przedstawiłam stwierdzam, że naprawdę warto dać jej szansę i nie odrzucać jej po kilku stronach, gdyż naprawdę może pozytywnie zaskoczyć - jestem tego żywym dowodem.

 - Powinienem się domyślić, że wygryziesz mnie z mojej niszy.
- To nic osobistego.
- Nic, tylko moje dzieło życia.


Za możliwość poznania przygód Emiko i Andersona w Królestwie Tajlandii serdecznie dziękuję wydawnictwu MAG!

10 komentarze:

  1. Nie przepadam za fantastyką, ale po tę książkę chętnie bym sięgnęła.

    Serdecznie zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś innego jest w tej książce, i bardzo mnie przyciąga :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka wydaje się trochę dziwna, ale przyznam, że twoja recenzja przekonała mnie do tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak się składa, że czytałam Zatopione miasta około miesiąca temu. Owszem, autor pisze dobrze, ale nie dostałam tego, czego pragnęłam od tamtej książki. Interesuje mnie natomiast Nakręcana dziewczyna i postaram się dać autorowi jeszcze raz szansę... Choc skoro ZM są najnowsze i najlepsze... hm, sama nie wiem, na co się porywam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zatopione miasta czytała moja mama, i nawet jej się podobały, ale mi bardziej do gustu przypadłaby chyba właśnie Nakręcana dziewczyna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest w tej książce coś, co mnie do niej zachęca, mimo tego, że zyskuje średnie opinie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tę książkę, ale niestety nie doczytałam. Zupełnie nie trafiła w mój gust, choć myślałam, że to jednak książka dla mnie. Cóż. Czasami pozory mylą.
    Pozdrawiam!
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje się być ciekawa. :)

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Chętnie bym przeczytała, chyba by mi się spodobała.

    in-corner-with-book.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu to przeczytałaś. Męczyłaś to od maja? xD

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive