194. Echa pamięci - Katherine Webb

Polski tytuł: Echa pamięci
Oryginalny tytuł: A Half Forgotten Song
Autorka: Katherine Webb
Liczba stron: 505
Wydawnictwo: Insignis
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 39,99 zł
Ocena: 8/10

Blacknowle, rok 1937.
Czternastoletnia Mitzy Hatcher musi praktycznie sama dorastać, troszczyć się o to, co znajdzie do jedzenia i opiekować się matką, której nic się nie chce i w mieście znana jest jako cygańska wróżka, do której mężczyźni przychodzą tylko wtedy, kiedy mają problemy w swoich związkach. Mitzy całe dnie spędza na szukaniu ziół, które mogą pomóc klientom mamy bądź które one same mogłyby zjeść. Dziewczyna jest świetnie wyszkolona w takich rzeczach i nawet nie zwraca uwagi na to, że przez cały rok chodzi w jednej parze butów i ma tylko kilka poniszczonych ubrań. Co prawda, jest odrzucona przez lokalną społeczność, ale nie przejmuje się tym. Dopiero kiedy do miasta przyjeżdża słynny artysta, Charles Aubrey, który zauważa Mitzy i czyni ją swoją muzą, dziewczyna zdaje sobie sprawę z tego, że jednak jest komuś potrzebna. Dzięki letnim przyjazdom Aubreya, jego kochanki i córek, z którymi szybko się zaprzyjaźnia, Mitzy czuje, że żyje. Dziewczyna zaczyna widzieć swoją przyszłość w kolorowych barwach i napędza ją czysta miłość. Jednak to niewinne uczucie przybiera na sile, a wraz z jego wzmacnianiem w życiu Mitzy i jej znajomych zaczynają dziać się burzliwe rzeczy.

Siedemdziesiąt pięć lat później.
Zach jest historykiem sztuki, który ostatnio przeżywa załamanie zarówno w swojej galerii, jak i we własnym życiu. Żona od niego odeszła, zabierając ze sobą córkę do Stanów, przez co mężczyzna może się z nią jedynie widzieć poprzez Skype'a czy rozmawiać przez telefon. W jego galerii również nie dzieje się ciekawie. Ostatnie kupno obrazu odbyło się dawno temu i do tej pory nikt nie jest szczególnie zainteresowany tym, co Zach ma do zaoferowania. W swojej kolekcji mężczyzna posiada kilka obrazów Charlesa Aubreya, jego ulubionego malarza, i to właśnie na jego temat ma zamiar kiedyś napisać książkę. Nie chce jednak, żeby była zwyczajną biografią. Chciałby odkryć w niej coś więcej na temat Aubreya, więc gdy nadarza się okazja wyjeżdża do miejscowości, w której Charles spędził ostatnie lata swojego życia, zanim zaciągnął się do wojska i zginął na wojnie. Zach wie, że tylko po części wyjeżdża do Blacknowle w poszukiwaniu inspiracji do książki. Ma nadzieję, że znajdzie tam również kawałek siebie i zapomni o swoich problemach.

Katherine Webb jest znana w Polsce ze swojej książki pt. Dziedzictwo, której niestety ja nie miałam przyjemności przeczytać. Teraz wiem, że był to duży błąd. Nie mam wielkiego pola do manewru, chcąc porównać wcześniejszą twórczość tej autorki z książką Echa pamięci, jednak mam nadzieję, że Dziedzictwo było równie dobre, co recenzowana przeze mnie książka. Po przeczytaniu jej, wiem, że z pewnością zapoznam się z pierwszą wydaną w Polsce powieścią Katherine Webb, gdyż Echa pamięci naprawdę bardzo mi się spodobały i z pewnością na długo zostaną w mojej głowie.

Mimo tego, że tematyka tej książki nie jest jedną z moich ulubionych... Ujmę to inaczej: Do tej pory nie czytałam tego typu powieści. Zawsze wydawało mi się, że są nudne, bo poruszałam się jedynie w świecie fantastycznych istot, jednak z czasem doszłam do wniosku, że to książki takie jak Echa pamięci mają o wiele większą wartość niż te, które do tej pory czytałam. Fakt, że akcja powieści dzieje się w Anglii dodatkowo sprawiał, że musiałam sięgnąć po nią i po przeczytaniu opisu od razu wiedziałam, że mi się spodoba. Czasami ma się po prostu instynkt do niektórych książek, a Echa pamięci wyjątkowo do mnie przemówiły. Literatura obyczajowa nigdy nie była mi szczególnie bilska, jednak okazało się, że ta książka to naprawdę strzał w dziesiątkę. Ma ona naprawdę wiele pozytywnych stron, które od razu zachwycają czytelnika, a ja czułam się nią wręcz zauroczona.

Główną rzeczą, która podobała mi się w Echach pamięci było to, że autorka przedstawiała wszystkie wydarzenia z dwóch punktów widzenia i w dwóch różnych czasach. Duża część książki jest retrospekcją do czasów, kiedy Mitzy poznawała Aubreya i spędzała całe lata w jego domu, bawiąc się z jego córkami i pozując mu do obrazów. Takie retrospekcje okazały się idealnym rozwiązaniem, gdyż czytelnik może poznać wszystkie losy głównej bohaterki od samego początku, gdy jest nakreślone tło jej dotychczasowego życia, kiedy musiała sama starać się o znalezienie pożywienia i opiekę nad domem, do samego końca, który okazał się tragiczny. Oczywiście w tej powieści wisienką na torcie jest zakończenie. Naprawdę w taki sposób powinna się kończyć każda książka, gdyż dopiero wtedy odkrywamy całą tajemnicę, która autorka roztacza przed czytelnikiem od samego początku. To trochę denerwujące, ale zarazem ciekawe, że nie dowiadujemy się wszystkiego na pierwszych stronach, lecz Katherine Webb idealnie buduje napięcie i powoli wprowadza kolejne elementy, które naprowadzają nas do rozwikłania zakończenia powieści, które jest naprawdę bardzo zaskakujące. I jestem nim niesamowicie zachwycona.

Postać Mitzy Hatcher jest bardzo głęboka i rozbudowana. Poznajemy ją jako czternastolatkę, kiedy to musiała przedwcześnie dorosnąć i zajmować się całym domem. Widzimy, że nigdy nie była lubiana w mieście i praktycznie nikt nie miał do niej zaufania. Inne dzieci się z niej śmiały, a ona przez to nie uważała się za wartościowego człowieka. Dopiero wtedy kiedy Aubrey przyjechał do Blacknowle i zaczął malować Mitzy, dziewczyna poczuła się doceniana i kochana. Jego kochanka, Celeste, była dla niej niczym matka, która nigdy właściwie nie była obecna w jej życiu, a Delphine i Elodie kochała jak własne siostry. Tylko Charles był dla niej kimś więcej niż tylko mężczyzną, który uwieczniał ją na obrazach. Dzięki uwadze, którą na niej skupił pierwszy raz w życiu czuła się kochana i pokochała kogoś, mając nadzieję, iż jest to uczucie odwzajemnione. Z czasem to uczucie przerodziło się w pewnego rodzaju obsesję na punkcie Aubreya i skończyło się dosyć... tragicznie. Przez niemal całą powieść miałam wrażenie, że Mitzy nie kocha samego Charlesa, ale uwielbia to jak się przy nim czuje: doceniana, piękna i warta podziwiania. Może była to również kwestia przywiązania do niego, jednak kiedy tylko Aubrey razem z Celeste i córkami wyjeżdżał z Blacknowle, Mitzy czuła się samotna i smutna. Nie było Charlesa, więc nie było nikogo, kto mógłby ją podziwiać. Miłość Mitzy dosyć często mnie samą zadziwiała i czasami przerażała, gdyż była w tym swoim uczuciu bezwzględnie oddana przedmiotowi swojego uwielbienia. Na przykładzie tej powieści widać, że miłość często zasiewa w człowieku negatywne emocje, które potem prowadzą do tego, że zakochany człowiek staje się zazdrosny i potrafi zrobić wszystko, dosłownie wszystko, byle tylko być z tą drugą osobą. Mitzy miała obsesję na punkcie Aubreya. I niestety nie wyszło jej to na dobre.

Katherine Webb operuje bardzo barwnym i płynnym stylem pisarskim. Dzięki niej czytelnik może dokładnie odczuć na sobie wszystkie upalne letnie dni bądź pogrążyć się w sennym krajobrazie Blacknowle, który autorka roztacza. Powieść na tyle wciąga, że nie można się od niej oderwać i nawet samemu się nie spostrzega, że to już koniec rozdziału... bądź całej książki. Nasi bohaterowie zdają sobie sprawę z tego, co jest w życiu ważne: nie sława i rozgłos rzeczy, które mogłyby odbić się niekorzystnie na czyimś życiu, ale sama kwestia poszukiwania prawdy i odnalezienia jej. Zakończene powieści jest naprawdę świetnie skonstruowane i wreszcie czytelnik może dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się w życiu Mitzy i co skrywa przeszłość sprzed II wojny światowej. Jestem naprawdę oczarowana tą książką.

Echa pamięci opowiadają piękną historię o miłości silniejszej niż wszystkie przeciwności losu. Co prawda, ta sama miłość przeradza się w obsesje i ustępuje miejsca jeszcze bardziej skomplikowanym emocjom, jednak czytelnik jest zachwycony wszystkim tym, co Katherine Webb przed nim roztacza. Od razu zanurza się w tej historii i daje się wciągnąć do świata pełnego malarstwa oraz skrywanych emocji. Mnie Echa pamięci ogromnie się podobały i z pewnością powieść wyląduje na najwyższej półce ze względu na niepowtarzalny klimat, historię pełną tajemnic i barwnych bohaterów. Nie mogę się doczekać tego, aż poznam poprzednią powieść autorki wydaną w Polsce, czyli Dziedzictwo, i mam nadzieję, że niedługo uda mi się zabrać za coś, co wyszło spod pióra Katherine Webb. Echa pamięci są warte poświęcenia czasu na przeczytanie. Może ta powieść nie zmieni niczego w Waszym życiu, jednak z pewnością Was wciągnie i da powód do zapomnienia o otaczającej rzeczywistości.


Za możliwość przeczytania książki Echa pamięci dziękuję agencji AiM Media.


12 komentarze:

  1. A ja przeciwnie, zawsze wolałam obyczajówki niż fantasy:) Dlatego książka tym bardziej dla mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także częściej ostatnio obracam się wśród różnorakich książek fantastcznych i czytam zdecydowanie za mało obyczajówek, więc bardzo chętnie sięgnę po "Echa pamięci". Myślę, że będzie to książka zupełnie inna od tych, które do tej pory czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście ciekawie skonstruowana powieść. Z chęcią ją przeczytam kiedy wpadnie mi w ręce. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może kiedyś przeczytam, skoro tak zachwalasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. skończyłam ją czytać dzisiaj. według mnie po prostu geniusz, 10/10 ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie bym przeczytała!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej nie dla mnie, choć w wolnej chwili może przydałaby się mała odmiana ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo chciałabym przeczytać ta książkę, czaję się na nią od dawna ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zwykle nie czytam takich książek. Tak jak Ty, wolę fantastykę. ja przecież wiem, że takie książki jak "Echa pamięci" są dużo bardziej wartościowe, ale jakoś nigdy nie mogłam się do nich przekonać, zawsze bardziej pociągały mnie powieści, w których dużo się działo. Obyczajówki mnie nudzą...
    Ale kto wie, gusta się zmieniają, więc może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham fantastykę na równi z literaturą obyczajową (szczerze powiem, że nie ma gatunku, którego bym nie cierpiała, bo każdy z nich ma coś w sobie), ale zdecydowanie częściej sięgam po tą pierwszą. Echa pamięci wydają się być w sam raz dla mnie, więc teraz pozostaje mi już tylko czekać na okazję zapoznania się z tą powieścią :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tematyka nie moja, aczkolwiek tak mnie zaciekawiłaś tą książką, że w sumie - gdybym ją teraz zobaczyła na półce w księgarni, nie zawahałabym się. Bardzo interesująca fabuła, jestem ciekawa zarówno bohaterów z retrospekcji Mitzy, jak i tego pisarzyny, który zaczyna poznawać historię malarza. Nie miałam styczności z taką literaturą już dawno, jednak mam nadzieję, że kiedyś dane mi będzie wgłębienie się w tą opowieść. :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja czytam zdecydowanie więcej powieści obyczajowych (prawdę mówiąc fantastyki w ogóle nie lubię). A ta książka bardzo mnie zainteresowała. Musze zapisać tytuł i... gdzieś dorwać :)

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive