164. Mechaniczna księżniczka - Cassandra Clare

Polski tytuł: Mechaniczna księżniczka
Oryginalny tytuł: The Clockwork Princess
Autorka: Cassandra Clare
Ilość stron: 544
Wydawnictwo: MAG
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 21 listopada 2013
Wydanie oryginalne: 2013
Cena z okładki: 39 zł
Ocena: 10/10


"W każdym spotkaniu jest część żalu z rozstania, ale w każdym rozstaniu jest ta sama ilość radości ze spotkania".

Mortmain nie odpuszcza. Nocni Łowcy mogli pomyśleć, że po ostatniej walce to już koniec, ale niestety tak się nie dzieje. Mortmain siedzi w ukryciu, ale zawsze będzie udoskonalał swój plan przeciwko wrogom. To tylko kwestia czasu kiedy zaatakuje, a Nocni Łowcy muszą być na to przygotowani.

Tessa po raz kolejny znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Kocha obydwu mężczyzn i nie chce skrzywdzić ani Jema, ani Willa, jednak kiedyś w końcu będzie musiała wybrać. Okazuje się, że Jem jest coraz bardziej chory, a jakby tego było mało - całe lekarstwo znajduje się w rękach Mortmaina. Układ jest prosty - Tessa odda się w jego ręce, żeby mógł dokończyć swój okrutny plan, a on prześlę Jemowi wszystkie zapasy opium, które posiada. Jeśli Jem nie dostanie opium - zginie, jeśli Tessa dostanie się w ręce Mortmaina - zginie. To sytuacja bez wyjścia, a Nocni Łowcy kompletnie nie mogą sobie z tym faktem poradzić. Kto w końcu zwycięży? Czy Mortmainowi uda się zrealizować swój okrutny plan?

"Życie to książka i są w niej tysiące stron, których jeszcze nie przeczytałem. Przeczytam je razem z tobą, ile się da, zanim umrę..."

Książki Cassandry Clare są ze mną od zawsze. Najpierw zakochałam się w Darach anioła, a potem zapałałam równie głęboką, o ile nawet nie głębszą, miłością do Diabelskich maszyn. Kiedy sięgałam po Mechaniczną księżniczkę, kompletnie nie mogłam poradzić sobie z faktem, że to już ostatnia część jednej z moich ulubionych serii. Nie wyobrażałam sobie tego, żeby przeczytać tę powieść i żyć, jakby nic się nie stało po jej zakończeniu. Mam naprawdę wielki strach przed kończeniem czegokolwiek - nie obejrzę ostatniego odcinka serialu; nie napiszę ostatniego rozdziału opowiadania; nie chcę przeczytać ostatniej książki z mojej ukochanej serii. Dokładnie tak samo miałam z tą powieścią, jednak moja ciekawość, co do dalszych losów bohaterów była zbyt wielka, by darować sobie lekturę Mechanicznej księżniczki.

Muszę zacząć od tego, że nie mogłam posiąść się z radości, kiedy dostałam tę książkę w ręce. Powieści Cassandry Clare mają na mnie dziwnie zbawienny wpływ i jest to jedyna autorka, która swoim stylem pisania potrafi wprowadzić mnie w niesamowity trans, z którego nie potrafię się wybudzić. Nie jem, nie piję, nie śpię - muszę ciągle czytać i rozkoszować się każdą kolejną kartką. Kiedyś wydawało mi się, że 500 stron powieści to naprawdę wiele i nigdy tego nie przeczytam, a jednak książki Cassandry Clare połykam w kilka dni - Mechaniczną księżniczkę przeczytałam w dwa i naprawdę żałowałam, że tak szybko zakończyłam swoją przygodę z ukochanymi bohaterami. Bo naprawdę jest o kim wspominać. Kocham w tej powieści niemal każdą postać, nawet samego Mortmaina na swój sposób uwielbiam. Cassandra Clare jest jedyną autorką, która potrafi stworzyć tak rzeczywistych i charakterystycznych bohaterów, którzy pozostają w umyśle czytelnika na długi czas. Tessa była jedną z niewielu bohaterek, które nie irytowały mnie swoim zachowaniem i wręcz idealnie czytało mi się powieść z jej punktu widzenia. Jem był według mnie idealnym wzorem przyjaciela, jakiego powinna mieć każda kobieta (I'm really sorry, but - Team Wessa) i sama byłabym naprawdę wniebowzięta, gdybym miała takiego chłopaka obok siebie. Will był natomiast według mnie najlepszym mężczyzną, jakiego może sobie kobieta wymarzyć. Cały czas się troszczył o swoich najbliższych i zawsze był dobry dla Tessy. Przypominał mi nieco Jace Waylanda z Darów anioła, ale tylko przy niektórych swoich słowach, którymi ripostował do wszystkich wokół. Z tą trójką bohaterów niesamowicie się zżyłam (no i oczywiście z cudownym Magnusem), więc byłam naprawdę ciekawa tego, jak autorka wybrnie ich trójkątu miłosnego. I kolejna niesamowita rzecz! Pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie denerwuje mnie niespełniony trójkąt miłosny głównych bohaterów. Sama miałam niesamowite trudności z wybraniem lepszego według mnie chłopaka i pewnie na miejscu Tessy nigdy nie potrafiłabym tego zrobić.

Wszyscy wokół mówią, że są szczęśliwi z zakończenia, jakie zafundowała nam Cassandra Clare. A ja muszę powiedzieć, że absolutnie nie jestem z niego zadowolona. To mało powiedziane - po zakończeniu powieści myślałam, że nią rzucę. Nie będę przytaczać dokładnie tego, co wprawiło mnie w taki nastrój, bo nie mam zamiaru Wam spoilerować. Po prostu wystarczy Wam stwierdzenie, że według mnie zakończyło się kompletnie bez sensu i jeszcze przez kilka dni po końcu powieści chodziłam, jak zombie i dalej nie mogłam zrozumieć rozumowania Cassandry Clare. Ja takiego zakończenia nie kupuję, dla mnie istnieje tylko połowa epilogu, a o reszcie zapominam. Jednak nie zmienia to faktu, że dalej ta książka znajduje się na liście moich najukochańszych pozycji. To jest naprawdę mało powiedziane, że mi się podobała - ja nią dosłownie żyłam. Czułam się, jakby te wszystkie wydarzenia rozgrywały się u moich przyjaciół, a ja niestety nie mogę nic z tym zrobić, tylko życzliwie przyglądać się z oddali. W kilku momentach, to muszę przyznać, Cassandra Clare była według mnie naprawdę niepoprawna i kilkakrotnie zdarzyło się, że musiałam przerwać lekturę, bo nie wierzyłam w to, co się dzieje. Niektóre sytuacje wydawały mi się niedorzeczne, a za chwilę wręcz uwielbiałam autorkę. Ale to jest chyba wyznacznik dobrej lektury - kochasz i nienawidzisz autora za to, co robi z twoim życiem. Ja miałam tak prawie przez całą powieść.

"Nasze serca, Tesso, potrzebują lustra. Widzimy swoje lepsze ja w oczach tych, którzy nas kochają".

Jestem chyba nieco za bardzo emocjonalnym człowiekiem, bo muszę przyznać z ręką na sercu, że na żadnej książce do tej pory nie płakałam aż tyle. Przy czytaniu Mechanicznej księżniczki zużyłam 10 paczek chusteczek i niemal wypłakałam sobie oczy. Nie przesadzając, moje oczy robiły się mokre przeciętnie co kilka kartek, bo cały czas przypominałam sobie o tym, że to ostatnia część mojej ukochanej trylogii. Chciałam zapamiętać z niej jak najwięcej i chłonęłam niemal każdy fragment zachowania bohaterów: doszło w końcu do tego, że pamiętałam w co dokładnie byli ubrani oraz kiedy poruszali się w prawo, a kiedy w lewo. Więc po prostu prawda jest taka, że ta książka zniszczyła mnie psychicznie. Dalej nie jestem w stanie się po niej pozbierać, a chyba najlepszym dowodem na to jest fakt: piszę tę recenzję po niemal miesiącu (bez dwóch dni) od jej przeczytania, wcześniej nie dałam rady.

Mechaniczna księżniczka jest chyba najlepsza z całej trylogii, co rzadko się zdarza. Cassandra Clare połączyła w niej wszystkie wyznaczniki dobrej książki: akcję rosnącą w miarę upływu stron, niesamowite uczucia bohaterów, walkę dobra ze złem oraz chwile smutków. Jestem przekonana, że jeśli będzie czytać tę część osoba, której chociaż trochę spodobały się dwa pierwsze tomy to wypłacze sobie na niej oczy. Naprawdę. Mechaniczna księżniczka jest niesamowicie wzruszającą książką, a ja nie potrafię pisać o swoich emocjach ani opowiadać o powieściach, które wywołały w mojej duszy, sercu i rozumie fizyczne obrażenia. O książkach, które się naprawdę pokochało, pisze się najgorzej, bo nie ma wystarczająco wielu słów, które w pełni wyraziłyby nasze uczucia względem danej powieści. Ta książka jest po prostu piękna.

Mechaniczna księżniczka mnie psychicznie wykończyła i bardzo długo zbierałam się do tego, żeby móc przekazać Wam te wszystkie uczucia, które targały mną podczas jej czytania. I tak nie opisałam wszystkiego w wystarczająco dobry sposób. Dalej rozpaczam nad tym, że muszę pożegnać moich ulubionych bohaterów, a ta książka jest ostatnią, którą zrecenzuję z tej trylogii. Chciałabym teraz powiedzieć Wam, jak bardzo zachęcam Was do przeczytania wszystkich części, ale nie jestem w stanie tego zrobić. Musicie mi uwierzyć, że naprawdę warto i Diabelskie maszyny będą się niesamowicie cieszyć, jeśli znajdą się na Waszej półce i je pokochacie. To ostatnia recenzja książki z tej serii. Już ostatnie zdanie, więc: Trwaj trylogio w sercach swoich czytelników, bo chwile spędzone przy twojej lekturze są piękne.

" - (...) Co się dzieje?
- Właśnie - Sztućce Willa szczęknęły o talerz. - Konsul? Przeszkadza nam w śniadaniu? Co będzie dalej? Inkwizytor na herbacie? Pikniki z Cichymi Braćmi?
- Pieczone kaczki w parku - rzucił Jem szeptem, po czym on i Will uśmiechnęli się do siebie".


Mechaniczny anioł | Mechaniczny książę | Mechaniczna księżniczka


Za możliwość poznania Mechanicznej księżniczki serdecznie dziękuję wydawnictwu MAG!

15 komentarze:

  1. ''Mechanicznego Anioła'' mam na półce, więc niedługo wezmę się za tą serię :)
    Pozdrawiam!

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Na mojej półce czeka "Mechaniczny anioł" i po Twojej recenzji nie wyobrażam sobie, że nie sięgnę po nią w najbliższych dniach! Już czuję, że pokocham tę serię :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż Ci zazdroszczę, że już miałaś okazję przeczytać księżniczkę. Ja jestem po mechanicznym księciu, bardzo mi się podobał i tak strasznie jestem ciekawa jak to się zakończy.

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam tylko 1 część i w sumie nie wiem, dlaczego jeszcze nie wzięłam się za następne xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę w końcu zapoznać się z twórczością tej autorki ;)
    wiktoriansblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba będę musiała zakupić "Mechaniczną księżniczkę" po Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam serię "Dary Anioła". ale widzę, że "Diabelskie maszyny" trafią w moje gusta

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę skusić się i przeczytać ja ;)
    Dziękuje za fantastyczną recenzję ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mogę się doczekać, aż zacznę ją czytać ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Zbieram się i zbieram do czytania :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio czytałem pierwszy tom tej trylogii. Trafił do mnie zupełnie niespodziewanie, ale spodobał mi się, więc prawdopodobnie sięgnę po kolejne części. Ciekawy jestem, czy będę równie zachwycony tym tomem ;D
    Pozdrawiam!
    Polaris

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż mam ochotę od razu ściągnąć książkę z półki i zatopić się w jej lekturze :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę żałuję, że nie popatrzyłam na okładki podczas kupowania pierwszego tomu tej trylogii. Na moje nieszczęście mam wersję z mniej atrakcyjną okładką, co mnie boli i dołuje, bo te nowe okładki pięknie wyglądają. Boże jakie to płytkie XD
    Aktualnie jestem w drugim tomie. Konkretniej gdzieś w połowie. Zupełnie nie mogę przez niego przebrnąć. Zaczynam czytać, do automatycznie nie mogę znaleźć sobie dogodnej pozycji i ciągle coś mnie rozprasza. Pierwsza część przeszła gładko, a z drugą mam już spory kłopot. A tak bardzo chciałabym już skończyć, żeby sięgnąć po Mechaniczną księżniczkę!

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetna recenzja! Ja nie wiem w jakim świecie żyłam, ale kompletnie przegapiłam datę premiery książki, a gdy już się wreszcie zorientowałam o jej istnieniu wszystkie świąteczne środki były dawno wydane. Będę musiała czekać do szczęśliwego dnia wypłaty kieszonkowego o ile wcześniej nie umrę ze zniecierpliwienia i ciekawości ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam tę książkę! (chociaż wg mnie była ociupenieczkę gorsza od "Mechanicznego Księcia"). Zakończenie było BEZ-NA-DZIEJ-NE! Totalnie się zawiodłam. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Zresztą... (uwaga, spoiler) Jem jako... Cichy Brat też mnie nie przekonywał... ale autorka trochę udobruchała mnie stworzeniem takiej cudownej pary jak Cecily i Gabriel, więc chyba jej wybaczę:)

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive