160. Wołanie kukułki - Robert Galbraith

Polski tytuł: Wołanie kukułki
Oryginalny tytuł: The Cuckoo's Calling
Autor: Robert Galbraith (pseudonim J.K. Rowling)
Ilość stron: 451
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Kategoria: kryminał
Wydanie polskie: 6 grudnia 2013
Wydanie oryginalne: 2013
Cena z okładki: 39,90 zł
Ocena: 7/10

"Archeolog wśród ruin bolesnych ludzkich wspomnień".

Ciemna noc, a jednak można by ją było pomylić z dniem z powodu masy błyskających fleszy, które wręcz oślepiają policję i wszystkich zgromadzonych wokół budynku. W białym świetle wydobywającym się z długonosych aparatów reporterów można niemal nie dostrzec martwego ciała leżącego u stóp wszystkich zebranych. Piękna młoda dziewczyna w najmodniejszych ciuchach, a wokół jej głowy lśniąca czerwienią aureola krwi. Ktoś krzyczy, że słyszał głosy w jej mieszkaniu, jednak wszyscy ignorują wołanie i skupiają się na sławnej modelce, która leży pod ich nogami i już nigdy nie zapozuje przed obiektywem. A właściwie już pozuje, jednak to ostatnie błyski fleszy, które uwiecznią jej, już martwe, ciało. Wszystko wskazuje na to, że dziewczyna, która chorowała na chorobę dwubiegunową, nie poradziła sobie ze swoimi emocjami i wyskoczyła z balkonu.

Cormoran Strike jest byłym wojskowym, który służył w Afganistanie, jednak z powodu kontuzji fizycznej i psychicznej musiał wrócić do kraju. Mężczyzna jest w bardzo marnym stanie, w jego życiu nic się nie układa i można powiedzieć, że jedno niepowodzenie goni drugie. Co najpierw? Stracenie ukochanej pracy w Afganistanie, potem rozstanie z kobietą swojego życia, a do tego jego nowy zawód detektywa nie wykazuje oczekiwanych rezultatów. Jak do tej pory prowadził tylko dwa śledztwa i wszystkie skończyły się niezadowoleniem ze strony klienta, przez co Strike do tej pory otrzymuje listy z pogróżkami. Jednak pewnego dnia do jego drzwi puka niejaki John Bristow, który chce, by Cormoran zajął się sprawą rzekomego samobójstwa jego adoptowanej siostry - Luli Landry, sławnej modelki, która przed trzema miesiącami zginęła. Strike widzi wiele korzyści w takim śledztwie i czuje, że dzięki tej sprawie będzie mógł się odbić od dna, dzięki wysokiej kwocie pieniędzy, którą zaproponował mu John. Przyjmuje zlecenie i od razu zabiera się do pracy. Jednak to śledztwo wcale nie będzie łatwe ani przyjemne. Lula Landry była modelką z wyższych sfer, a im bardziej Strike wciąga się w tę sprawę, tym większe niebezpieczeństwo na siebie ściąga. Czy to na prawdę było samobójstwo? A może jednak umiejętnie przemyślane morderstwo?

"Umarli mogą mówić jedynie ustami tych, którzy nadal żyją".

Wołanie kukułki to książka napisana pod pseudonimem Robert Galbraith. A kto się za nim kryje? Sławna dzięki Harry'emu Potterowi - J. K. Rowling. Jestem chyba jedną z niewielu osób, która nie czytała tej serii i nie ma zamiaru jej przeczytać, natomiast z przyjemnością sięgnęłam po tę powieść, żeby sprawdzić, czy styl pisania Rowling jest rzeczywiście tak dobry, jak wszyscy mówią. Według mnie to dobrze, iż autorka postanowiła napisać książkę w nieco innym klimacie niż jej poprzednie hity, a dodatkowo pod pseudonimem, bo dzięki temu pokazała swoją wielowymiarowość, nie dość, że sprawdziła się jako autorka książek fantastycznych, to jeszcze tego kryminału. Przyznaję, że Wołanie kukułki to naprawdę dobrze rozbudowana i przemyślana powieść detektywistyczna z wciągającą fabułą i niespodziewanym zakończeniem.

Wielkim plusem dla tej książki jest według mnie fakt, że autorka nie skupiła się jedynie na sprawie zabójstwa Luli Landry, ale pokazała również codzienne życie Strike'a. Mieliśmy duży wgląd we wszystko to, co Cormoran robił i poznawaliśmy wszystkie jego wzloty oraz upadki. Oprócz tego, że śledztwo cały czas było w toku to Strike miał jeszcze dużo swoich prywatnych problemów, co sprawiło, że książka wydawała się bardziej realna. A trzeba przyznać, że miał naprawdę wiele przeszkód w życiu. Właściwie wszystko zaczynało mu się sypać i pewnie niedługo musiałby zamknąć swoją agencję, ale całe szczęście pojawiło się nowe śledztwo, które wciągnęło mężczyznę bez końca. Cormoran Strike to świetnie rozbudowana i głęboka postać pełna inteligencji oraz sprytu. Naprawdę taki bohater to skarb w książce, więc jestem naprawdę mile zaskoczona, gdyż to jedna z niewielu postaci, które wydawały się mi całkowicie realne. Przy czytaniu czułam się, jakbym oglądała świetnie wyreżyserowany film i to oparty na faktach. Według mnie autorka bezbłędnie stworzyła wszystkich bohaterów w tej książce, nadając im indywidualny charakter, a Robin z Cormoranem tworzyli zespół niemal niczym Bonnie i Clyde. 

Nieczęsto sięgam po kryminały, jednak wiem, czego powinnam oczekiwać po dobrej książce z tego gatunku: interesującego śledztwa, błyskotliwego detektywa, mnóstwa niełączących się ze sobą poszlak i idealnego zakończenia - właśnie to wszystko otrzymałam w Wołaniu kukułki. Na początku byłam zainteresowana, ale też sceptyczna, a jednak książka naprawdę bardzo mi się spodobała i wciągnęła na kilka dni. Byłam bardzo ciekawa, jak autorka wybrnie z tego tematu, który sama sobie narzuciła i okazało się, że naprawdę jej się to udało, a dodatkowo potrafiła niejednokrotnie wyprowadzić mnie na manowce. Wszystko wygląda na to, że Lula Landry popełniła samobójstwo - spadła z balkonu, skręciła kark i umarła. Policja zrobiła to, co mogła i nie pozostawiła śladów, że rzeczywiście do jej śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie, a jednak brat modelki ciągle ma wątpliwości. Cormoran jest sceptycznie do tego nastawiony, ale w końcu śledztwo go niesamowicie wciąga i udaje mu się ustalić prawdziwą wersję wydarzeń. Autorka zasadziła na siebie wielką pułapkę, gdyż rzeczywiście wszystko wskazywało na to, że Lula popełniła samobójstwo, a jednak udało się jej dowieść, iż wcale tak nie było. Przy okazji śledztwa Strike'a wyszło bardzo brudów, które ukrywały się w rodzinach podejrzanych, więc cała sprawa wydawała się czytelnikowi bardziej prawdopodobna. Nie tylko dowiódł, że istnieje morderca, ale również zaprowadził go przed oblicze sądu i przy okazji pozyskał jeszcze więcej klientów oraz... doprowadził do kilku spraw rozwodowych. Według mnie Wołanie kukułki jest naprawdę godne uwagi i z pewnością chętnie przeczytam, jeśli w ogóle autorka postanowi napisać, kolejne części przygód Strike'a.

Akcja biegła w książce w idealnym tempie, a ja ani na chwilę nie poczułam się znudzona. Tylko trochę musiałam gonić za dedukcją Strike'a i domyślać się tego, na co mógł wpaść po odnalezieniu kolejnych poszlak. Właściwie to sama nie wiem, jak mu się to udało, gdyż ja nigdy bym na coś takiego nie wpadła. No cóż, jeszcze nie czas, by zostać Sherlockiem. Jestem pod wielkim wrażeniem talentu autorki do całkowitego zaplątania akcji, poszlak i podejrzanych, żeby pod sam koniec wyprowadzić jednego, wręcz oczywistego mordercę. Bardzo żałuję, że już skończyłam tę powieść, bo było w niej coś naprawdę wyjątkowego, przez co nie mogłam się oderwać do lektury. Wiadomo, że w kryminałach detektyw musi przez prawie całą książkę szukać poszlak, które skierowałyby go na sprawcę, i myślałam, że będę cały czas się nudzić, a jednak zostałam naprawdę pozytywnie zaskoczona. 

Wołanie kukułki to świetnie rozbudowany i głęboki kryminał, który wciąga na wiele godzin. Nie ma takiej możliwości by się nudzić przy tej książce. Wszystkie problemy poruszane w powieści są bardzo realne, a samo śledztwo niesamowicie interesujące. Czytelnik wprost nie może się doczekać poznania zakończenia historii. Ja miałam wielką ochotę zerknąć na tył książki, by dowiedzieć się kto był mordercą Luli Landry. Zostałam naprawdę mile zaskoczona i czekam na więcej takich ciekawych książek, które będą potrafiły mnie tak niespodziewanie zachwycić. Z pewnością ta powieść zostanie ze mną na długo i nie mogę się doczekać kolejnych tomów z cyklu o detektywie Cormoranie Strike'u. Ze swojej strony naprawdę gorąco polecam tę lekturę, nie tylko fanom kryminałów, gdyż nawet ja, osoba, która w tego typu książkach nie siedzi, była zachwycona tym, co znalazła na kartkach Wołania kukułki.

" - Jak dostałeś się z lotniska do domu?
- Taksówką. Elsa spieprzyła rezerwację samochodu. Miał na mnie czekać szofer.
- Kto to jest Elsa?
- Dziewczyna, którą wylałem za spieprzenie rezerwacji samochodu".


Za możliwość poznania Wołania kukułki serdecznie dziękuję grupie wydawniczej Publicat!

13 komentarze:

  1. Czułam, że to będzie dobre :D Ach, teraz czekam niecierpliwie na mój egzemplarz :D

    Pozdrawiam!
    Olga

    OdpowiedzUsuń
  2. Abi, słońce, dlaczego nie masz zamiaru czytać "Harry'ego"? :((
    Recenzja, jak zawsze, na najwyższym poziomie!
    Już nie umiem się doczekać czytania tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mam ją ochotę przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam na nią ochotę :D

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj miałam ją w ręce i mnie korciło, żeby ją wziąć, ale w końcu się rozmyśliłam. Po Twojej recenzji jednak jeszcze się nad kupnem zastanowię :) W końcu to J.K. Rowling :D

    OdpowiedzUsuń
  6. miałam ją w ręce i zastanawiałam się czy jej nie kupić;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo ciekawie się zapowiada, może zastanowię się nad jej kupnem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za kryminałami i jakoś nigdy nie przejawiłam żadnych szczególnych chęci, aby zacząć je czytać. Jestem jednak wielką fanką "Harry'ego Pottera" i jestem ciekawa jak pani Rowling sprawdzi się w nowym wydaniu. Wiem, że nie ocenia się książki po okładce, ale ta "Wołania kukułki" jest po prostu przepiękna i zdecydowanie zachęca do przeczytania :) Wątpię, żebym sprawiła sobie tę książkę z własnych oszczędności, ale gdybym znalazła ją pod choinką byłabym bardzo szczęśliwa ;) Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje zimowe Must Have :D
    Zapraszam do siebie na konkurs ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kryminał spod pióra Rowling to zdecydowanie coś, z czym chcę się zapoznać!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zamówiłam ją u Mikołaja więc do Świąt muszę poczekać z przeczytaniem ale wielkiej ochoty mi na nią narobiłaś.

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive