156. Beta - Rachel Cohn

Polski tytuł: Beta
Oryginalny tytuł: Beta
Autorka: Rachel Cohn
Ilość stron: 316
Wydawnictwo: Czarna Owca
Kategoria: antyutopia
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 29,90 zł
Ocena: 5/10

"Ogień zaczął płonąć. Teraz może tylko przybierać na sile. Nie da się go ugasić".

Elizja jest klonem, który żyje na Dominium - rajskiej wyspie, na której mieszkają najbogatsi i najznamienitsi ludzie. Jednak coś odróżnia ją od innych: jest betą, czyli klonem-nastolatką. Jak dotąd klonowaniu poddawani byli jedynie dorośli ludzie ze względu na to, iż nastolatkowie mają w zwyczaju się buntować, a mieszkańcy Dominium postanowili wyeliminować te negatywne zachowania. Elizja jest pierwszą udaną betą, która wygląda i zachowuje się według idealnych kryteriów ustalonych na wyspie. Ma służyć ludziom, gdyż mieszkańcy tego rajskiego miejsca za bardzo uzależnili się od słodkiego powietrza, które wprowadza do ich organizmów spokój i niestety nie są w stanie w jakikolwiek sposób pracować.

Elizja miała zostać pod okiem doktor, która ją stworzyła i pracować w sklepie z ubraniami, jednak pewnego dnia zostaje dostrzeżona przez jedną z bardziej wpływowych kobiet na wyspie, która od razu pragnie ją kupić. Udaje się jej dostać swoją zdobycz i Elizja wreszcie ma zacząć właściwą pracę oraz poznać swoich nowych właścicieli. W związku z tym, że dziewczyna nie posiada żadnych emocji ani duszy jest wręcz idealną pomocą domową, która ma za zadanie bawić się z młodszą córką jej właścicieli i szkolić ich starszego syna do szkoły wojskowej. Podczas jednej z zabaw na powietrzu okazuje się, że żywiołem dziewczyny jest woda. Jej Pierwsza, czyli osoba, od której przejęła ciało, jako klon, musiała być wyćwiczoną pływaczką, gdyż Elizja czuje jakby pod wodą był jej drugi dom. W miarę tego, jak przystaje ze znajomymi Ivana, czyli chłopaka, którego ma szkolić do szkoły wojskowej, poznaje coraz to piękniejsze aspekty życia i przede wszystkim: odczuwania. Niepokojąca jest dla niej świadomość, że nagle zaczyna rozumieć wszystkie emocje, które posiadają zwykli ludzie: potrafi rozkoszować się czekoladą, jak i również przeżywać miłosne wzloty i upadki. Jeśli inni dowiedzą się, że Elizja jednak może cokolwiek czuć to zostanie uznana za wadliwy egzemplarz i natychmiast odeślą ją do Lecznicy, gdzie na pewno zostanie zabita. Tylko, że pragnienie bycia zwykłym człowiekiem jest zbyt silne...

"Każdy na tej wyspie ma coś, o czym nie chce mówić głośno. A ja mam ochotę krzyczeć".

Od kiedy usłyszałam o premierze tej książki wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Wydawało mi się, że tematyka rajskiej wyspy, na której żyją klony usługujące ludziom, może okazać się naprawdę bardzo interesująca. Już dawno nie czytałam książki, w której mogłabym zobaczyć istnienie w pewnym sensie "robotów", którzy są właściwie sterowani przez swoich właścicieli i tresowani, jak psy. Miałam nadzieję, że ta lektura naprawdę zapadnie mi głęboko w pamięć i będę mogła umieścić ją wysoko na mojej półce ulubionych. Niestety książkowy instynkt mnie tutaj zawiódł. Mój apetyt na Betę nie został w pełni zaspokojony.

Zaczynało się naprawdę bardzo ciekawie. Czytanie o tym, jak Elizja grzecznie wykonywała wszystkie polecenia było w pewien sposób przerażające, ale i interesujące. W końcu, czy jest ktoś z nas taki, że absolutnie się ze wszystkim zgadza i nie ma swojego zdania? Klony właśnie takie były: bez własnej woli, duszy, czy emocji, które mogłyby sprawić, że zaczną cokolwiek czuć i mieć swoje zdanie. A przecież posiadanie swojego poglądu na dany temat byłoby niepożądaną rzeczą na Dominium, nieprawdaż? Dlatego mieszkańców tak bardzo zirytował fakt, iż Elizja postanowiła się przeciwstawić. Chyba nic w tym dziwnego, bo ostatnio w większości książek czytamy o nastolatkach, które postanawiają wyjść naprzeciw całemu światu i wstrząsnąć jego posadami. Niestety naczytałam się już o takich przejawach rebelii zbyt często i jest to dla mnie motyw na tyle nużący oraz powielany w niemal każdej książce, że od razu mam ochotę pozbyć się danej pozycji. Chyba autorzy ostatnio rozmiłowali się w powieściowym buntowaniu. Lubię o takich rzeczach czytać, ale znowu bez przesady. Chociaż... Od początku w Becie zanosiło się na taką rebelię jednostki wobec wszechobecnego światopoglądu. To było do przewidzenia i absolutnie mnie nie zdziwił fakt, że o czymś takim mogliśmy przeczytać. Już nawet mogłabym to strawić, gdyby nie fakt, że reszta powieści również jakoś nie za bardzo mi przypadła do gustu.

Nie czuję się w żaden specjalny sposób powiązana z bohaterami tej książki. Elizja jest dla mnie zwykłą nastolatką, godną uwagi tylko i wyłącznie dla tego, że jest klonem, który zachowuje się nieco inaczej niż człowiek. Niemniej jednak bardzo miło czytało mi się o tym, w jaki sposób dziewczyna uczyła się naszego "ludzkiego" świata. Jak dziwiła się wszystkimi doznaniami smakowymi, tym, że potrafi cokolwiek poczuć oraz, że woda potrafi tak koić jej rozkołatane nerwy. Pod tym względem autorce naprawdę się udało wykreować bohaterkę, jak i przeprowadzić ciekawą akcję. Wprowadziła również do Elizji nieco charakterku, o który bym jej nie posądziła. Przejawił się on szczególnie pod koniec książki, kiedy musiała zrobić krzywdę pewnej osobie. Niemniej miała też swoje wady, które mnie często irytowały: na przykład jej niestałość w uczuciach. Wiadomo, iż nauczyła się kochać jednego mężczyznę i chciała zobaczyć też, jak wyszłoby z kimś innym, jednak było to dla mnie naprawdę bardzo nieprzyjemne w odbiorze. Niestety nie znoszę fałszu i zdrady, więc przykro mi, ale pod tym względem Elizja straciła w moich oczach. O reszcie bohaterów nie będę się rozpisywać, bo tworzyli raczej tło, na które rzadko zwracałam uwagę. Elizja jest niejako słodko-gorzkim koktajlem cech charakteru, które z jednej strony uwielbiam w bohaterkach, a z drugiej nie znoszę. No cóż, zobaczymy, jak jej zachowanie rozwinie się w kolejnej części, bo jestem przekonana, że takowa powstanie.

Z przykrością muszę stwierdzić, że niejednokrotnie nudziłam się przy czytaniu tej powieści. Napisana jest w taki sposób, że momentami naprawdę miałam ochotę odłożyć książkę, ale z racji tego, że nie miałam nic ciekawszego do robienia to czytałam dalej. Miałam wrażenie, jakby autorka miała dobry pomysł na klony istniejące na rajskiej wyspie, ale zabrakło jej weny do stworzenia czegoś nieco ciekawszego w wykreowanym przez siebie świecie. A niestety niewykorzystany potencjał powieści boli czytelników najbardziej. Mimo tego, że cały czas niejako pluję na tę książkę to nie jest ona aż taka zła. Doskonale sprawdziła się w roli odmóżdżacza, którego potrzebowałam po wcześniej przeczytanej książce. Połknęłam ją w jeden dzień, a jest to przede wszystkim zasługa krótkich rozdziałów oraz mojej zwykłej ciekawości do poznania dalszych losów głównej bohaterki. Pomijając to, iż książka mnie nieco bardziej zawiodła niż zachwyciła to nie uważam czasu, jaki spędziłam na jej czytaniu za stracony. Wydaje mi się, że w kolejnej powieści autorka nieco bardziej popuści wodzę fantazji i stworzy coś lepszego niż pierwsza część, gdyż końcówka zapowiadała się naprawdę bardzo obiecująco.

Beta jest dosyć specyficzną książką, którą albo pokochacie, albo znienawidzicie. Ja jestem chyba gdzieś po środku i to od kolejnej części będzie zależeć, w którą stronę szala się przechyli. Pokładam głęboką nadzieję w kolejnym tomie powieści, gdyż po przeczytaniu zakończenia książki nabrałam wielkiej ochoty na poznanie dalszych losów Elizji. Mam nadzieję, że autorka nieco bardziej popracuje nad kolejną częścią i będę mogła z przyjemnością stwierdzić, że jest to książka godna polecenia. Na razie mam wobec niej ambiwalentne uczucia, stąd ani Wam jej nie polecę, ani nie odradzę. Jeśli nie przeszkadzają Wam wyżej wymienione przeze mnie rzeczy lub zainteresował Was opis to mam nadzieję, że będziecie się delektować lekturą tej książki. Ja, żeby dokładnie oznajmić moją ocenę na temat tej powieści, czekam na kolejny tom i trzymam kciuki, żeby autorka mnie nie zawiodła.

"Lepiej nie mieć duszy. Niż pozwolić, żeby ludzie ją z ciebie wytrzęśli".


Beta | Emergent | kolejne dwie części nie zostały jeszcze zatytułowane


Za możliwość wypoczynku na Dominium serdecznie dziękuję wydawnictwu Czarna Owca!


20 komentarze:

  1. Widziałam już recenzje negatywne i pozytywne, więc pozostaje mi kupić tą lekturę i przekonać się na własnej skórze :)
    Pozdrawiam Serdecznie!

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podobnie, spotkałam się tak z pozytywnymi jak i totalnie miażdżącymi opiniami. Książka jednak mnie intryguje, może kiedyś poszczęści mi się w jakimś konkursie, albo trafię na promocję i będę się mogła przekonać ;)

      Pozdrawiam!
      http://beauty-little-moment.blogspot.com/

      Usuń
  2. Ciekawa byłam Twojej opinii o "Becie", ale nie sądziłam, że książka w tak niewielkim stopniu wypadnie u Ciebie pozytywnie. Dużo uwag. Ja chyba należę do tej drugiej grupy osób, bo świat rajskiej wyspy bardzo mi się spodobał. Elizja dopiero zaczyna pokazywać, do czego jest zdolna. Jej charakter się kształci i mam nadzieję, że w dalszych częściach pokaże pazur.
    Czytadła Tetiisheri

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam wiele recenzji tej książki i przyznam szczerze, że żadna mnie tak nie przekonała jak twoja. Kto wie, może się skuszę :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Spotykam się z przeróżnymi opiniami na temat tej książki, zarówno pozytywnymi jak i tymi trochę mniej;) Sama mam ją na półce i niedługo zabieram się za lekturę. Jestem bardzo ciekawa, czy mi się spodoba;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja byłabym raczej w tej grupie, która "Betę" znienawidzi. za dużo już w życiu przeczytałam antyutopii, żeby ich lektura sprawiała mi przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  6. Większość książek zapowiada się ciekawie, a w środku czeka rozczarowanie :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakoś "Beta" mnie nie przekonywała od początku zapowiedzi, a czytając większości negatywne opinię, jestem jeszcze bardziej na nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja ją obowiązkowo muszę przeczytać ;) Zaintrygowała mnie od początku zapowiedzi...

    OdpowiedzUsuń
  9. "Beta" zdecydowanie nie jest książką genialną czy ambitną. Ma swoje wady, ale mimo wszystko nie żałuję, że ją przeczytałam. Podobnie jak Ty, pokładam wielkie nadzieje w kolejnym tomie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. No właśnie, taki temat pojawia się ostatnio w większości książek dla młodzieży, a mnie to powoli nudzi. Sama nie wiem, czy zabiorę się za 'betę' :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Według mnie, pomysł jest genialny, szkoda, ze trochę gorzej z wykonaniem... Ale chyba jestem skłonna przeczytać dla samej tej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest to pierwsza recenzja taka bardziej negatywna, którą czytałam. Książka czeka na mnie na półce, zatem jestem ciekawa jak ja ją przyjmę. ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Zdziwiłaś mnie. Do tej pory czytałam o tej książce w samych pozytywach i nagle Ty wynalazłaś tyle wad, że się trochę boję.

    OdpowiedzUsuń
  14. Prawdę mówiąc to wcale nie dziwię się takiej ocenie, bo po samym opisie wyczułem, że nie będzie to nic nowego, kolejna książka o rebelii i miłości i to z zerżniętymi motywami. A jak do tego jeszcze momentami nudzi...

    OdpowiedzUsuń
  15. Dno i metr mułu. Książka wygląda jak konspekt konspektu siebie samej.

    Brak elementarnej logiki.

    Nieprawdopodobna pod względem psychologicznym.

    Świat przedstawiony ledwo naszkicowany - trzy osoby na krzyż, wśród których obraca się bohaterka, a i te trzy osoby są niedopracowane i właściwie nie różnią się specjalnie od siebie.

    Książka wygląda jak napisana po kursie kreatywnego pisania.

    W porównaniu z "Pokarmem bogów" H.G.Wellsa*, którą przeczytałam poprzednio, a która, mimo wyraźnej wymowy nietzscheańskiej, jest jednak dobrą powieścią - książka jest, że użyję języka jej samej - totalnie drętwa.

    *Z punktu widzenia bohaterów książki, których perspektywa czasowa wynosi około 20 lat - skamieliny z czasów dinozaurów.

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam całą w jeden dzień tak mnie wciągla. Polecam ...Super książka

    OdpowiedzUsuń
  17. wciągla

    WCIĄGNĘŁA!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam chętkę na "Betę", ale jakoś mi przeszło

    OdpowiedzUsuń
  19. wiecie może, czy można już kupić w Polsce Emergent (drugą część). Jak tak to gdzie?

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive