84. Przedpremierowo: Ostatni Smokobójca - Jasper Fforde

Polski tytuł: Ostatni smokobójca
Oryginalny tytuł: The Last Dragonslayer
Autor: Jasper Fforde
Ilość stron: 311
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 20 lutego 2013
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 34,90 zł
Ocena: 8/10


"Dwoje ludzi próbowało mnie zabić, grożono mi więzieniem, dostałam szesnaście propozycji małżeństwa, zostałam wyjęta spod prawa przez króla Snodda. To wszystko i jeszcze więcej stało się w zaledwie kilka dni. Nazywam się Jennifer Strange".

Jasper Fforde to autor bestsellerowych serii Thusday NextNursery Crimes. Ostatni Smokobójca jest jego pierwszą książką dla młodych czytelników i rozpoczyna zupełnie nowy cykl Kroniki Jennifer StrangeJasper mieszka wraz ze swoją rodziną w Walii.

Jennifer Strange jest prawie szesnastoletnią znajdą, która pracuje w Kazam, czyli organizacji, której podlega masa czarodziejów różnej maści. Po zniknięciu pana Zamibiniego, Jennifer musi zajmować się wszystkimi rzeczami w Kazam i jednocześnie została główną szefową, pomimo swojego młodego wieku. Wkroczyła dumnie w życie czarodziejów razem ze swoim zwierzakiem Kwarkostworem w wieku 12 lat i od tej pory Wieże Zambiniego stały się jej domem i azylem.

Niespodziewanie wszystkich jasnowidzów w całym Królestwie Snodda zaczynają nawiedzać prorocze wizje, w których czarodzieje widzą śmierć ostatniego smoka - Maltcassiona. Jednocześnie umiejętności czarodziejów zaczynają rosnąć, mimo tego, że niedawno proste zaklęcie było dla nich bardzo wykańczające - teraz zmienienie ołowiu w złoto nie jest dla nich niczym szczególnym. W Jennifer Strange odzywa się nowo mianowany zabójca smoków, ostatni z pokolenia wielkich Smokobójców. Dziewczyna wyrusza kuloodpornym rolls-royce'em w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące ją pytania do Smoczych Ziem. Jednak jedna rzecz jest pewna: nadchodzi Stara Magia!


"Witam w Kazam, gdzie niewyobrażalne horrory to poranna codzienność, popołudnia upływają w błogiej dezorientacji, a wieczorami dzieją się rzeczy, których pojąć nie sposób. Dom wariatów to zbyt lekkie określenie, będące obrazą dla najbardziej wariackiego domu wariatów".

Na początku muszę przyznać, że według mnie książka wiele traci swoim komiksowym przedstawieniem. Zawsze traktuje takie historie bardziej pobłażliwie, gdy widzę narysowane postacie jak z kreskówki, dlatego ta lektura trochę spadła w moich oczach. Szczerze mówiąc to treść książki jest wręcz fantastyczna i gdyby nie to zilustrowanie postaci byłabym skłonna dać najwyższą ocenę. Po prostu nie potrafię traktować zbyt poważnie książek, w których postacie tak wyglądają.

Szczerze mówiąc to na początku myślałam, że ta książka będzie bajeczką dla dzieci o lataniu na dywanach, czarowaniu i smokach. Poniekąd te rzeczy pokazały się w tej lekturze, ale naprawdę autor dobrze się spisał i przedstawił tak zabawny świat, że aż żałowałam, że nie mogę od razu pochłonąć kolejnej części przygód Jennifer. 

Zakochałam się w całym Królestwie Snodda, a przede wszystkim w Kazam i w większości czarodziejów, którzy tam mieszkali. A już całkowicie zmiękłam przy Kwarkostworze. Co prawda był on stworzeniem o strasznym wyglądzie, ale był taki kochany i cały czas bronił swojej pani, że po prostu nie dało się go nie polubić. Równie mocno polubiłam Jennifer, która pomimo swojego młodego wieku była bardzo rozważną i odpowiedzialną osobą. Jeszcze jednym atutem książki jest fakt, że nie ma tutaj ani jednego wątku miłosnego, który przysłoniłby całą fabułę.

"Miłość i magia są jak olej i woda - nie sposób ich zmieszać".

Akcja książki zaczyna się bardzo niewinnie - tu jakieś naprawianie uszczelki, tam przepowiednia, naprawdę wszystko było bardzo niepozorne i nie można było przewidzieć, że zakończy się w tak dramatyczny sposób. Mimo tego, że książka liczy sobie ponad 300 stron to czyta się ją w naprawdę zawrotnym tempie. Jak tylko zagłębiłam się w lekturę - nie mogłam przestać jej czytać i mimo tego, że obiecywałam sobie, iż będzie to mój ostatni rozdział i zrobię coś bardziej produktywnego, to i tak sięgałam po następny i następny, aż wreszcie dotarłam do końca, co mnie bardzo dobiło. Już tak zżyłam się z bohaterami i wczułam się w historię, że nie mogłam uwierzyć, iż to koniec.

Smokobójca pokazuje nam jak silna jest ludzka chciwość i pazerność. Gdy ludzie dowiedzieli się, że ostatni smok ma zginąć nie mogli się tym nacieszyć, bo wreszcie mogliby zagarnąć Smocze Ziemie tylko dla Ciebie. Żerowali na ludzkim nieszczęściu, żeby móc zaspokoić siebie. Czyż nie tak jest również z nami? Nie potrafimy się cieszyć, gdy drugiej osobie przytrafi się coś dobrego (oczywiście nie wszyscy), za to jesteśmy szczęśliwi, gdy komuś innemu się nie powiedzie. Możemy doprowadzić daną osobę do załamania psychicznego, żeby tylko zrealizować swój własny cel. Pod względem ukazania takiej rzeczywistości Ostatni smokobójca jest do bólu szczerą i prawdziwą książką, mimo tego, że występuje w niej magia, czarodzieje i smoki.

Książka została raczej skierowana z myślą o młodych osobach, które mają w sobie jeszcze cząstkę tej dziecinności, by wierzyć w magię, jednak przyznam z ręką na sercu, że przy tej historii ubawią się nie tylko nastolatki, ale również i starsza młodzież. W tej lekturze jest zawarte bardzo duże poczucie humoru i niemal na każdej kartce występuje jakaś sytuacja, w której czytelnik uśmiecha się do siebie. To zdecydowanie książka obowiązkowa dla wszystkich, którzy kochają fantastykę i smoki, ale również dla tych, którzy nie przepadają za tym gatunkiem. Może dzięki tej książce uda Wam się do niego przekonać? Ze swojej strony mogę ją tylko z ręką na sercu polecić i zapewnić, że Wam się spodoba.

" - Naciągacz - powiedział mężczyzna spokojnym, uroczystym głosem. - Miecz Smokobójcy. (...) Jest najostrzejszą bronią na świecie. Przetnie stal karbidową, jakby była mokrą papierową torbą.
- Dlaczego nazywa się Naciągacz?
- A masz pojęcie, ile kosztowało jego wykonanie?"


Ostatni smokobójca | The Song of the Quarkbeast | The Return of Shandar


Za możliwość wkroczenia do Królestwa Snodda serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!

11 komentarze:

  1. Nie przepadam za fantastyką:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oho, będę musiała się za nią rozejrzeć. Lubię takie książki a ta zapowiada się wyjątkowo interesująco. Nie ma co, narobiłaś mi na nią ochoty i to niemałej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie jestem do niej przekonana, więc raczej dam sobie spokój. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam fantastykę, więc najprawdopodobniej skuszę się na tą pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezbyt ładna ta polska okładka. Ale historia wydaje się być zabawna, więc rozejrzę się za tym tytułem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, ale ja raczej sobie odpuszczę :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajna recenzja! Klimaty, jak najbardziej moje, więc chętnie się zapoznam. :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam książki o takiej tematyce. Pozycja wydaje mi się właśnie nieco dziecinna, jednak zapewne przy najbliższej okazji z ciekawości ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie wiem. Harry Potter mi się spodobał, ale co do tej książki to jakoś nie jestem przekonana mimo, że bardzo zachęcasz. Jakoś nie przepadam za smokami w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm... ogólnie wydaje mi się być ciekawa, ale raczej nie kupię. Pewnie kiedyś pojawi się w biblitoece, to wtedy przeczytam.

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive