371. Przedpremierowo: November 9 - Colleen Hoover

Polski tytuł: November 9
Oryginalny tytuł: November 9
Autorka: Colleen Hoover
Ilość stron: 330
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: romans
Wydanie polskie: 9 listopada 2016 r.
Wydanie oryginalne: 2015
Cena z okładki: 39,90 zł
Ocena: 6/10


9 listopada to data, która zaważyła na losach zarówno Fallon, jak i Bena. Każdy z nich ma jakieś wspomnienia związane z tym dniem - jedne są nieco przyjemniejsze, a inne tragiczne. Jednak to właśnie 9 listopada udaje im się przypadkiem poznać i od tej chwili zaczynają tworzyć nowe wspomnienie, które mogłoby zatrzeć tamte nieprzyjemne poprzednie skojarzenia z tą datą. Co roku spotykają się i piszą nowy rozdział ich wspólnej historii. Czy będzie miało to swój happy end?

Czytałam kilka powieści Colleen Hoover i zazwyczaj mam do nich ten sam stosunek - są całkiem przyjemne, dobrze mi się je czyta, ale niestety zauważam w nich sporo minusów. Do tej pory chyba najbardziej podobało mi się Never Never w duecie z Tarryn Fisher, jednak nie twierdzę, że książki Hoover są złe. Po prostu zawsze jestem ostrożna z książkami tej autorki i bardzo podobną sytuację miałam tutaj - to była fajna historia, ale według mnie nieco zbyt naciągana.

Na początku ta książka wydała mi się naprawdę niesamowicie interesująca - mamy tragiczne wydarzenie, które zaważyło na karierze i praktycznie całym życiu głównej bohaterki. Nie może sobie poradzić z tym, co się stało, ale jednocześnie jest niesamowicie dzielna i silna. Potem przy spotkaniu Fallon i Bena zaczął się pierwszy zgrzyt - Ben wydawał mi się uroczy, jednak czasami jego rozmowy z Fallon były niesamowicie płytkie i właściwie sprowadzały się tylko do jednej rzeczy. Potem ta historia traciła w moich oczach wraz z upływem kolejnych stron, gdyż cały pomysł wydał mi się zbyt nieprawdopodobny. Bohaterowie mają spotykać się każdego 9 listopada przez następne 5 lat przez pewne "wierzenia" Fallon - koncept wydaje się fajny, jednak trochę upadło jego wykonanie. Nie wierzyłam w to, żeby faktycznie co rok bohaterowie mogli się ze sobą spotykać, że nie znaleźli partnerów na zawsze, itd. 

Ta historia była jednocześnie urocza i naiwna. Były takie momenty, że czytelnik po prostu musi uśmiechać się do siebie pod nosem, bo słowa głównych bohaterów i ich gesty wobec siebie są niesamowicie urocze, ale z drugiej strony zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo momentami jest to nieprawdopodobne, a w wielu momentach również infantylne. Co jednak nie zmienia faktu, że książka była naprawdę całkiem przyjemna - świetnie się ją czytało, bo nie dało się odłożyć na bok i dosłownie trzeba ją trzymać cały czas w ręce i skończyć w jeden dzień. Mam naprawdę ambiwalentny stosunek do November 9, bo z jednej strony była to urocza historia, ale z drugiej nie potrafiłam traktować jej poważnie.

Colleen Hoover w tej książce zaskoczyła mnie chyba jak w żadnej innej. Przy każdym kolejnym spotkaniu głównych bohaterów dowiadujemy się kolejnych rewelacji z ich życia, o których nawet nie moglibyśmy pomyśleć. Czytelnik nawet nie bierze pod uwagę tego, jak wiele Fallon i Ben mogą ukrywać, a jednak kiedy cała prawda wychodzi na jaw, można zostać naprawdę mocno zaskoczonym. Pod tym względem November 9 podobała mi się najbardziej - w żadnej innej książce Hoover nie zostałam tyle razy zaskoczona!

November 9 to przyjemna historia, którą można pochłonąć jednym tchem i odprężyć się przy niej. Ja mam do niej mieszane uczucia, bo wiem, że niesamowicie dobrze się ją czyta, ale niestety samo wykonanie głównego pomysłu na fabułę niezbyt mi się spodobało, a zachowania bohaterów były momentami naprawdę dziecinne. Jednak jeśli lubicie twórczość Hoover to ta książka z pewnością się Wam spodoba i ja polecam Wam November 9 jeżeli szukacie czegoś, przy czym moglibyście się nieco odprężyć, ale również zostać niesamowicie wciągnięci w historię głównych bohaterów.


Za możliwość przeczytania November 9 dziękuję wydawnictwu Otwarte.

8 komentarze:

  1. Mam wielką ochotę na nią :) Jak najbardziej coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ,mimo iż rewelacji i fajerwerków nie było, lektura mi się podobała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubiłam dotychczasowe książki tej autorki ale chyba mam już przesyt historii miłosnych i teraz chętnie sięgnęłabym po kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że to będzie podobna książka do "jeden dzień", przynajmniej tak brzmi. Tamta pozycja niezbyt mi się spodobała, spróbują z tą może mnie zaskoczy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja pomimo tych wszystkich wad i tak sięgnę po te książkę, bo kocham Hoover. Pozdrawiam :)
    moonybookishcorner.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię twórczość autorki, więc pewnie i tą książkę przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  7. Hoover miała u mnie trzy szanse - każda z jej książek była w miarę, aczkolwiek żadna nie porwała mnie tak, jak stało się to w przypadku wielu czytelniczek. Z tego względu nie szaleję na punkcie nowości, jakie wychodzą spod jej pióra. Po tę książkę może kiedyś sięgnę, ale nie czuję parcia na ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej ;) Książka wydaje mi się bardzo interesująca i na pewno chętnie bym ją przeczytała. Nawet jesli po skończeniu uznałabym, że to nie "to" ;)

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive