344. Mimo moich win - Tarryn Fisher

Polski tytuł: Mimo moich win
Oryginalny tytuł: The Opportunist
Autorka: Tarryn Fisher
Ilość stron: 305
Wydawnictwo: Otwarte
Kategoria: romans
Wydanie polskie: 2016
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 36,90 zł
Ocena: 5/10


Olivia straciła mężczyznę swojego życia. Jedyną osobę, z którą mogła wiązać swoją przyszłość. Zdaje sobie sprawę z tego, że w przeszłości popełniła wiele błędów i nie była idealna, jednak zawsze zależało jej na Calebie. Teraz pojawia się szansa, by odbudować dawną znajomość i postarać się naprawić swoje winy. Dziewczyna będzie starała się zrobić wszystko, by odzyskać ukochanego, jednak na jej drodze czeka wiele przeszkód.

O tej książce nie wiedziałam zbyt wiele od samego początku i nie chciałam dowiadywać się o co dokładnie w niej chodzi. Zaczęłam czytać Mimo moich win, kompletnie nie mając pojęcia o czym Tarryn Fisher nam tutaj opowie i po przeczytaniu całej powieści czuję niedosyt. Czyta się ją naprawdę bardzo szybko, jednak Fisher nie stworzyła historii, która na długo utkwi w mojej głowie.

Zacznę od tego, że od samego początku nie podobała mi się relacja między Olivią a Calebem. Niektóre ich zachowania były naprawdę dziwne i szczerze kochające się pary nigdy nie zachowywałyby się w ten sposób wobec swojego partnera. Miałam wrażenie, że ich związek był nieznośnie toksyczny dla obu stron, a oni nawet nie zdawali sobie z tego sprawy. Olivia jako główna bohaterka też nie podbiła mojego serca. Nie czytało mi się źle książki z jej punktu widzenia, jednak wiele razy zachowywała się w naprawdę pochopny i nieznośny sposób. Kilka razy łapałam się nad tym, że krzyczałam w głowie: "Dziewczyno, co ty właściwie robisz?!", bo swoim jednym zachowaniem potrafiła zniszczyć wszystko to, co tak dokładnie budowała. Caleb i Leah to były dla mnie postacie, z którymi kompletnie nie czułam żadnej więzi emocjonalnej. Kibicowałam mocno związkowi głównej bohaterki, mimo tego, że często denerwowała mnie swoimi decyzjami, jednak i tak nie spodziewałam się tego wszystkiego, co tutaj zaserwowała nam Tarryn Fisher.

Autorka posługuje się sprawnym językiem: pisze w sposób przejrzysty, płynny i bez zbędnych ozdobników. Dobrze nakreśla całą sytuację dla czytelnika i potrafi przekazać mu cały bagaż doświadczeń i emocji, który dźwigają za sobą główni bohaterowie, jednak wiele razy odnosiłam wrażenie, że ich decyzje były przypadkowe. Nic nie zwiastowało tego, w jakim kierunku potoczy się sytuacja Olivii i Caleba, a to, co robili często było po prostu pochopne i pewnie po głębszym zastanowieniu nigdy w życiu nie zachowaliby się w ten sposób. O ile pierwszą część książki naprawdę przyjemnie mi się czytało, bo byłam ciekawa, co wydarzyło się w życiu głównych bohaterów, to jednak z drugą częścią miałam spore problemy. Na początku Tarryn Fisher mocno mnie zaciekawiła tą historią i naprawdę wniknęłam w losy Olivii i Caleba, jednak od pewnego momentu po prostu nie mogłam patrzeć na to, jak bohaterowie coraz bardziej wzajemnie się pogrążają i dążą do upadku.

Fisher ciekawie pokazuje tutaj fakt, jak człowiek potrafi być przywiązany do drugiej osoby i fakt, że pierwszej miłości nigdy się nie zapomina. Można być związanym z wieloma kolejnymi osobami, jednak to ta pierwsza miłość na zawsze pozostanie w naszej głowie i wszystko będziemy z nią porównywać. Byłam pod wrażeniem tego, jak konsekwentnie Olivia dążyła do celu i jak bardzo Caleb potrafił zawładnąć jej myślami. Czułam się naprawdę źle z tym, co działo się w jej życiu i chciałam, żeby cała sytuacja się uporządkowała, jednak prawdą było to, że nasi główni bohaterowie przez cały czas działali przeciw sobie. Trójkąt miłosny, który Fisher tutaj ukazała był dla mnie... przerażający. Nie pod względem tego, że był źle wykreowany, bo nie o to mi chodzi, ale pod względem tego, jak wiele te dwie dziewczyny potrafiły zrobić byle tylko zniszczyć siebie nawzajem. Fisher z jednej strony zachwyciła mnie tutaj tym, jak wiele prawd o człowieku potrafiła pokazać, a jednak z drugiej strony nie jestem do końca usatysfakcjonowana tym, co tutaj otrzymałam. Jestem pewna, że z tej historii można było zrobić coś lepszego.

Mimo moich win to książka, do której mam bardzo ambiwalentny stosunek. Czyta się ją naprawdę bardzo przyjemnie, można się wciągnąć w losy głównych bohaterów i odczuć wszystkie ich emocje na sobie, jednak nie jest to do końca to, czego czytelnik potrzebuje i oczekuje od tej historii. W związku z tym nie mogę Wam jej ani polecić, ani odradzić. Jeśli o nią chodzi to jestem neutralnie nastawiona do tego, co pokazała tutaj Fisher i sami musicie się przekonać czy ta powieść się Wam spodoba.


Za możliwość zrecenzowania Mimo moich win dziękuję wydawnictwu Otwarte.

6 komentarze:

  1. Mam mieszane uczucia, ale ostatecznie nie mówię nie

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się, że na początku nie chciałam w ogóle tykać tej książki, później, po wielkiej promocji (i tym, że wychodzi książka tej autorki napisana z C. Hoover), to przyklasnęłam pomysłowi przeczytania jej. Jednak po Twojej recenzji na pewno po nią nie sięgnę, chyba, że będę mocno zdesperowana albo skończą się książki na mojej półce. :)
    Pozdrawiam,

    www.wachajac-ksiazki.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie do końca mnie ta książka przekonuje. Ale myślę, że jeśli wpadnie mi w ręce, to dam jej szansę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i mnie bardzo zaintrygowała ta opowieść, mam nadzieję, że kolejne tomy dadzą nam więcej odpowiedzi. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przekonuje mnie do siebie. Nie przepadam za tego typu historiami i mam z nimi raczej złe wspomnienia, więc wątpię, że przeczytam tę książkę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam smaka na tą powieść i od samego początku chciałam mieć ją w swojej biblioteczce, aczkolwiek po Twojej recenzji nieco ochłonęłam :3 Książkę chcę przeczytać na pewno! Ale czy warto wydawać na nią pieniądze?

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive