10 książek, które zmieniły moje życie

Niedawno na Facebooku pojawił się tag, w którym oznaczone osoby miały wybrać 10 książek, które z jakiegoś powodu są dla nich ważne. Ja już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad postem o 10 książkach, które zmieniły moje życie bądź po prostu wyjątkowo do mnie trafiły. Do tagu na Facebooku zaprosiły mnie Jane Rachel i FC Zuzia, a brzmi on tak: W poście zrób listę dziesięciu książek, które z jakiegoś powodu są dla Ciebie ważne. Nie zastanawiaj się zbyt mocno - nie muszą być "poprawne" ani "dobre", wybierz te, które do Ciebie trafiły. Otaguj dziesięciu znajomych i mnie (żebym zobaczyła listę Twoich książek). Upewnij się, że znajomi wiedzą, że ich otagowałeś(/łaś). Co prawda ja nieco ten tag modyfikuję, ale jednak dzisiaj chciałabym się podzielić z Wami książkami, które wywarły na mnie duży wpływ. Kolejność wyboru jest raczej przypadkowa.


Wielki Gatsby, F. S. Fitzgerald 
Chyba każdy, kto mnie dobrze zna, wie, że mam absolutną obsesję na punkcie tej książki. Nigdy nie pomyślałam, że uda mi się znaleźć powieść, która będzie zasługiwała na miano "tej ulubionej" i będzie o niebo wyprzedzała wszystkie inne książki przeczytane przeze mnie bądź te, które dopiero przeczytam. Wielki Gatsby ma wyjątkowe miejsce w moim sercu, którego nie będzie potrafiła zająć żadna inna pozycja. Tak jak to powiedział Zafón: Niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca. Dla mnie dokładnie taką powieścią jest Wielki Gatsby. Przeczytałam ją kilka razy, wzdłuż, wszerz i wspak, odruchowo często cytuję bohaterów i również mam swój egzemplarz w oryginale. Była to pierwsza książka, którą przeczytałam po angielsku od deski do deski.


Miasto kości, Cassandra Clare
To dla mnie bardzo wyjątkowa książka ze względu na to, że to dzięki niej zaczęłam więcej czytać. Właściwie to od małego czytałam co tylko wpadło mi w ręce, ale moja miłość do książek rozwinęła się dopiero wtedy, gdy poznałam twórczość Cassandry Clare. Wtedy wiedziałam, że pokocham wszystkie jej książki i będę chciała czytać nie tylko lektury szkolne, ale również nieobowiązkowe książki. Mam niesamowity sentyment do książek Cassie.


Mały Książę, Antoine de Saint-Exupéry
Czytałam tę książkę chyba w piątej bądź szóstej klasie podstawówki i od samego początku podbiła moje serce. To była pierwsza lektura szkolna, o której nawet nie wiedziałam, że jest lekturą. Przeczytałam ją dlatego, że miałam w domu i byłam ciekawa o czym jest. Po pierwszych stronach przepadłam. Potem dowiedziałam się, że będzie to moja lektura szkolna w gimnazjum i uwierzcie mi, że jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa i nigdy nie miałam tak dobrych ocen. Poza tym Mały Książę jest dla mnie bardzo mądrą książką, po którą często sięgam i czytałam ją już dobre kilka razy. Cały czas mi się podoba.


Dobry ojciec, Diane Chamberlain
Nie chodzi nawet o to, że ta jedna książka była na tyle dobra, że wpłynęła bardzo na moje życie. Owszem, była genialna, ale umieściłam ją tutaj dlatego, że to właśnie od niej zaczęłam swoją przygodę z powieściami Diane Chamberlain. Chyba na zawsze będę mieć do niej szczególny sentyment i będę nosić ją w sercu, bo gdyby nie Dobry ojciec to pewnie o wiele później zaczęłabym czytać powieści tej genialnej pisarki. Generalnie cała twórczość Diane Chamberlain jest dla mnie bardzo głęboka i poruszająca, więc wraz z każdą kolejną książką jedynie utwierdzam się w tym, że uwielbiam tę autorkę za to, jak bardzo zmienia moje życie.


Nasze szczęśliwe czasy, Gong Ji-Young
Nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że taka książka może mi się spodobać. Sięgnęłam po nią tylko dlatego, że napisała to koreańska autorka i bardzo chciałam zapoznać się z literaturą koreańską. Okazuje się, że Koreańczycy w swoich książkach są bardzo odmienni niż inni zagraniczni bądź polscy autorzy. Przede wszystkim uderzyło mnie w niej to, że porusza bardzo poważne tematy, jest ciężka, bo czytelnika przytłacza ilość tragedii, które dzieją się w życiu bohaterów i jest naprawdę bardzo życiowa. Nie ma tutaj happy endów wyssanych z palca, ale sama brutalna rzeczywistość. To pierwsza książka, która pokazała mi jak może wyglądać życie i uzmysłowiła, że istnieją jeszcze inne powieści niż tylko fantastyka.


Portret Doriana Graya, Oscar Wilde
Właściwie jeszcze zanim zabrałam się za czytanie tej powieści, wiedziałam, że mi się spodoba. I że zmieni moje życie. Jestem całkowicie zauroczona sposobem pisania Oscara Wilde'a, kreacją postaci i fabułą. Nie wiedziałam również, że będzie ona dla mnie tak inspirująca. Bo tylko tym słowem można określić tę książkę. Jest po prostu niesamowicie inspirująca. Często łapię się na tym, że sięgam po nią, otwieram na którejkolwiek stronie i po prostu sobie czytam, a po skończeniu np. rozdziału od razu czuję się lepiej.


Twórczość Williama Shakespeare'a
W tym przypadku nie potrafię wybrać jednej książki, która odmieniła moje życie. Na pewno pierwszym dramatem, który przeczytałam był Romeo i Julia zanim jeszcze miałam go jako lekturę szkolną. Potem tak jakoś się złożyło, że był czas, gdy po prostu połykałam dramaty Szekspira. Hamlet, Otello, Król Lear, Troilus i Kresyda, Sen nocy letniej... I tak jeszcze nie przeczytałam wszystkiego tego, co bym chciała, jednak chcę to nadrobić. Zakochałam się również w jego sonetach i nie rozumiałam nigdy ludzi, którzy nie zachwycali się jego twórczością. Coś z nimi musi być nie tak. 


Anna Karenina, Lew Tołstoj
Od wieków zbierałam się do przeczytania tej powieści i kiedy wreszcie to się stało, przepadłam od samego początku. Jestem zakochana w tej historii i w piórze Tołstoja, które od zawsze jest moim wyznacznikiem dobrego pisania. Do tej pory nie znalazłam drugiego takiego pisarza, który potrafiłby tak pięknie operować słowami i tak idealnie opisywać otaczającą rzeczywistość. Sama historia jest dla mnie naprawdę bardzo piękna, ale to właśnie język Tołstoja zmienił moje życie. Od tego czasu jestem zawsze krytyczna wobec tego, co inni napisali i co ja sama napisałam. Zawsze, gdy piszę opowiadanie bądź jakąś dłuższą pracę to powtarzam sobie: pisz tak, żeby Tołstoj się Ciebie nie wstydził! Nawet jeśli nigdy nie wyjdzie mi to tak dobrze jak jemu, to przynajmniej dzięki temu mam motywację do parcia naprzód i ciągłego pisania.


Przegląd Końca Świata, Mira Grant
Okay, wiem, co teraz sobie myślicie. Zombie i w ogóle, jak może coś takiego zmienić życie? Właściwie to nie chodzi mi nawet o samą fabułę książki i jej tło, którym są zombie, ale fakt, który został tam przedstawiony. Dziennikarzy/blogerów, którzy cały czas dążyli do prawdy, nawet za cenę śmierci. Jeśli kiedykolwiek miałabym tym zajmować się zawodowo to postać Georgii Mason jest dla mnie wzorem idealnego dziennikarza/blogera, który mimo wszystkich przeciwności losu pokazuje prawdę. Poza tym wydaje mi się, że hasło Powstańcie, póki możecie! jest jednym z niewielu dobrych cytatów książkowych, które byłyby warte wytatuowania. 


Baśniarz, Antonia Michaelis
To jedna z niewielu książek, na których płakałam jak bóbr. Jest dla mnie wyjątkowa dlatego, że miałam przy niej niesamowicie mieszane uczucia. Przy żadnej innej czegoś takiego nie miałam. Na samym początku mnie nudziła i chciałam ją odłożyć, a pod sam koniec zakochałam się w niej i płakałam jak nigdy wcześniej. Sama historia jest piękna, a zakończenie chwytające za serce. Wpłynęła na mnie w ten sposób, że cały czas o niej myślę, mimo tego, że minęło sporo od jej przeczytania, i rozpamiętuję kolejne wydarzenia. To prawdopodobnie była pierwsza książka, która uzmysłowiła mi, że lubię złe zakończenia. Że lubię, gdy w książkach ukazana jest brutalna rzeczywistość.


To właśnie 10 książek, które w pewien sposób odmieniły moje życie. Do każdej z nich mam ogromny sentyment i naprawdę kocham je bezgranicznie. Nie będę nikogo tagować, bo pewnie już wszyscy brali udział w zabawie na Facebooku. Jeśli jednak nie braliście to czujcie się przeze mnie oznaczeni, zróbcie ten tag, gdzie chcecie, czy to na blogu, czy na Facebooku. A jakie były książki, które zmieniły Wasze życie?

11 komentarze:

  1. Właśnie sobie ostatnio "Portret Doriana Gray'a" zamówiłam po angielsku i się po prostu nie mogę doczekać :). Ostatnio trochę fragmentów przeczytałam i wiem, że mi się jego styl spodoba :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzy pierwsze książki to pozycje, które znalazłyby się i na mojej liście z podobnych powodów. Od jakiegoś czasu myślę o tym tagu, ale muszę jeszcze wygospodarować trochę czasu i pomyśleć dokładnej nad tym zestawieniem. "Wielkiego Gatsby'ego" również uwielbiam, zarówno książkę jak i film (którego premiera jest dzisiaj w telewizji, a ja widziałam go już niezliczoną ilość razy). Filmem wciąż katuję większość znajomych i rodzinkę, ha! "Dary anioła" to chyba pierwsza typowa seria, którą zaczęłam czytać (oprócz Pottera rzecz jasna), potem posypali się "Błękitnokrwiści" i inne młodzieżówki. Już zawsze będę kochać Jace'a, Clary, Simona i Cassie, za wszystko co nam serwuje. "Małego księcia" czytam ponownie co parę lat i wciąż poznaję go na nowo. Za pierwszym razem, gdy miałam może 6 lat, była to dla mnie ciekawa bajeczka, teraz ma dla mnie inne znaczenie i to jest piękne. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym w końcu przeczytać "Wielkiego Gatsby'ego", bo praktycznie ciągle się nim zachwycasz, a dla mnie nadal jest wielką niewiadomą. Do książek Cassandry Clare też mam sentyment- pamiętam jak w parę dni pochłonęłam oba cykle. "Mały Książę" jest przecudowny, uwielbiam cytaty z niego. Tą książkę można czytać na okrągło :)
    "Romeo i Julia" była moją lekturą i miło nią wspominam, choć jakoś do reszty dzieł Williama Shakespeare'a mnie nie ciągnie.
    Mam wielką ochotę przeczytać "Przegląd Końca Świata" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do "Małego księcia" mam niesamowity sentyment, to dla mnie bardzo ważna książka i jeszcze nieraz ją przeczytam. "Miasto kości" bardzo lubię, ale nie ma dla mnie aż tak wielkiego znaczenia. Szekspira znam tylko z "Romea i Julii" oraz "Makbeta". Pierwsza książka ma swój urok, choć nie zachwyca mnie jakoś szczególnie. "Makbet" też był w porządku, choć słabo go teraz pamiętam. Wiele książek z Twojego zestawienia jest na mojej liście do przeczytania i w tej chwili jeszcze bardziej chcę po nie sięgnąć :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat wczoraj skończyłam czytać "Nasze szczęśliwe czasy" (choć jej treść była mi już mniej więcej znana z mangi na jej podstawie) i mogę oficjalnie uznać ją za jedną z moich ulubionych książek. Poza tym jestem bardzo ciekawa innych powieści koreańskich autorów. Z kolei "Portret Doriana Greya" przez długi czas zaprzątał mi głowę i nie dawał spokoju. Ta książka również wywalczyła sobie ważne miejsce. Żałuję tylko, że nie mam jej w wersji papierowej. No i "Baśniarz". Też miałam co do niego nieco mieszane uczucia, jednak nie zmienia to faktu, że uwielbiam tą książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam Gatsby'ego, Małego księcia, resztę mam w planach do przeczytania, większość dzięki Tobie figuruje na mojej liście, np. Anna Karenina czy Nasze szczęśliwe czasy :)
    Ostatnio nawet w antykwariacie patrzę, a tu książka Diany Chamberlain, no to myślę sobie *Abigail na blogu zachwalała jej książki, to czemu by nie spróbować* i tak oto Tajemnica Noelle w idealnym stanie za 16 zł leży sobie na półeczce i czeka na swoją kolej :3

    Tak przy okazji zapraszam na konkurs, dwie książki do wygrania, może któraś z nich Cię zaciekawi :)
    http://natala-czyta.blogspot.com/2014/08/konkurs.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Szekspir to geniusz i jak ja się cieszyłam, gdy miałam go na rozsz. maturze z polskiego, przyniósł mi szczęście, więc rozumiem dlaczego go tu umieściłaś haha ;-)
    Anne Karenine od dawna chcę przeczytać i tak się zbieram i zbieram, chyba sobie muszę ją kupić, to wtedy będę mieć większą motywację :D Mały książę - to książka, do której również mam ogromny sentyment :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Miasto kości ok. Mały Książe jak najbardziej. Ale reszta... Albo nie czytałam albo mi się nie spodobała.
    Pozdrawiam!
    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. "Portret Doriana Gray'a", "Anna Karenina", "Mały książę" również umieściłabym na mojej liście.
    "Portret" za to, że pokazuje, jak płynna jest młodość i że każdy z nas ma taki swój zgniły obraz. "Anna Karenina" - za miłość, "Księcia" - nie trzeba tłumaczyć.Zastanowiłabym się jeszcze nad "Gatsby'm".

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja nienawidzę Baśniarza! Rozbił mohe serce na kawałki i ciągle wywoływał potoki łez płynące z moich oczu. Wcześniej myślałam, że happy endy są przereklamowane, ale tutaj tak BARDZO chciałam by to wszystko skończyło się inaczej!

    OdpowiedzUsuń
  11. jak dla mnie jedną z ciekawszych książek, jaką miałam okazję czytać i która zdecydowanie odmieniła moje życie jest książka Erica Metaxasa Cuda. Niezwykła, przywraca wiarę, że wszystko jest możliwe.

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive