184. Nasze szczęśliwe czasy - Gong Ji-Young

Polski tytuł: Nasze szczęśliwe czasy
Oryginalny tytuł: 우리들의 행복한 시간
Autorka: Gong Ji-Young (공지영)
Liczba stron: 314
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Kategoria: literatura współczesna
Wydanie polskie: 2013
Wydanie oryginalne: 2010
Cena z okładki: 35 zł
Ocena: 9/10

Yu-jeong zawsze była we własnej rodzinie outsiderką. Ze wszystkimi musiała się kłócić i mieć kompletnie inne poglądy niż reszta, a dodatkowo jej beznadziejne stosunki z własną matką, która twierdziła, że to przez fakt, że Yu-jeong się urodziła musiała zakończyć karierę pianistki, tylko pogarszają stan psychiczny dziewczyny. Zawsze żyła w cieniu swoich braci i na nią, jako na najmłodszą, nikt nie zwracał żadnej uwagi. Nawet kiedy doszło do brzemiennego w konsekwencje zdarzenia, po którym Yu-jeong całkowicie zamknęła się w sobie i zmieniła się w inną osobę, nikt nie był przy niej, by ją wysłuchać i zapewnić jej chociaż minimalny komfort psychiczny. Jedyną osobą, która zawsze ją rozumiała była ciotka Monika, zakonnica. To właśnie ją Yu-jeong uważała za prawdziwą matkę i do niej zwracała się w każdej trudnej sytuacji. Ciotka Monika była jedyną prawdziwą osobą w całym fałszu, który otaczał rodzinę Yu-jeong i jedyną przystanią, w której mogła zatrzymać się na dłużej i wiedzieć, że jest bezpieczna. 

Ciotka Monika wręcz uwielbia pomagać ludziom i widzieć, jak dzięki niej odnajdują drogę do Boga. Właśnie dlatego przez 30 lat odwiedza skazanych na śmierć w Seulskim Więzieniu. Szczerze z nimi rozmawia, stara się zrozumieć ich postępowanie i ma nadzieję ich w ten sposób resocjalizować. Kiedy Yu-jeong po trzeciej próbie samobójczej ląduje w szpitalu, ciotka Monika postanawia, że nie wyśle ją znowu na konsultację do psychologa, ale zabierze ze sobą do więzienia, gdzie Yu-jeong będzie musiała odwiedzać pewnego więźnia przez przynajmniej miesiąc. Dziewczyna również ma dość chodzenia po psychologach, więc zgadza się na propozycję ciotki. Właśnie w ten sposób Yu-jeong poznaje Yun-su, skazanego na karę śmierci za gwałt na siedemnastoletniej dziewczynie i zamordowanie jej oraz dwójki innych kobiet. Mimo początkowej niechęci Yu-jeong odkrywa, że jest coś, co łączy ją z Yun-su, a mianowicie: smutek. Po tym nagłym odkryciu w dziewczynie zaczyna zachodzić coraz więcej gwałtownych zmian. Czy piękna i bogata kobieta może nauczyć się czegoś od człowieka skazanego na karę śmierci?

Nie od dziś interesuję się wszystkim, co związane z Koreą Południową, jednak jak dotąd miałam pewne opory przed podjęciem się przeczytania jakiejś książki napisanej przez koreańskiego autora/kę. Moje pierwsze spotkanie z taką literaturą przypadło na Nasze szczęśliwe czasy i - lepiej stać się nie mogło. Jedna z najpiękniejszych, najbardziej pouczających i skłaniających do refleksji książek, jakie kiedykolwiek miałam okazję przeczytać.

Ciągle nie mogę otrząsnąć się z szoku, jaki wywołała we mnie ta pozycja. Moje myśli zataczają błędne koła, starając się wysłać mi jakikolwiek impuls, który pobudziłby moje palce do opisania wszystkich przemyśleń na temat tej powieści. Jest ich zdecydowanie zbyt wiele i z pewnością nie będę w stanie podzielić się nimi wszystkimi z Wami. Tę książkę po prostu trzeba przeżyć. Na własnej skórze, na własnym mózgu, sercu i duszy. Nie jest ona lekką i przyjemną powieścią, jeśli tego szukacie, to z takim nastawieniem nawet nie sięgajcie po Nasze szczęśliwe czasy. Trzeba być naprawdę bardzo odporną psychicznie osobą, by móc ją w całości przeczytać i zrozumieć, co tak naprawdę Gong Ji-Young chce nam pokazać. Wiem, że okładka i znajdujący się na niej różaniec może nieco odstraszać przed przeczytaniem (bo w moim wypadku tak było), jednak nie zwracajcie na to najmniejszej uwagi. Historia nie dzieje się w klasztorze, kościele czy innej sakralnej budowli, ale spotkania naszych bohaterów odbywają się w więzieniu. I nie są one tak bezsensowne, jak wydawało mi się przed sięgnięciem po tej powieść. Dzięki tym spotkaniom bohaterowie lepiej poznają siebie nawzajem, ale również zdają sobie sprawę z własnych lęków i uczuć, o których nie mieli pojęcia.

Bogata kobieta i mężczyzna skazany na karę śmierci. Całkowite przeciwieństwa, które jednak mają ze sobą tak wiele wspólnego. Nie mogło być dwojga tak różnych osób jak Yu-jeong i Yun-su. Każdy z nich niestety nosi ze sobą własny bagaż przykrych doświadczeń, które nie pozwalają im normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Yu-jeong w młodości była okropnie traktowana przez własną matkę, a każda ich rozmowa doprowadzała do wybuchów kłótni. Nawet w chwili, kiedy najbardziej potrzebowała drugiej osoby, by odgoniła czarne myśli i bolesne wspomnienia z pewnego strasznego wydarzenia, nikogo nie było obok niej. Dziewczyna jest po trzech próbach samobójczych, a pierwszy raz chciała skończyć ze sobą w wieku 15 lat. Mimo tego, że upłynęło drugie tyle, myśli samobójcze nigdy jej nie opuściły, a brutalne obrazy z przeszłości wyryły się w jej pamięci na zawsze. Przez to Yu-jeong nie jest teraz w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie i cały czas jest odizolowana od innych ludzi. Ale teraz, kiedy poznaje Yun-su, obiecuje sobie, że nie umrze. Nie odbierze sobie życia, jak ostatni tchórz. Główni bohaterowie idealnie się uzupełniają. Yu-jeong potrzebowała właśnie takiej osoby, jak Yun-su, a on chciał dokładnie kogoś takiego, jak ona. Dzięki mężczyźnie Yu-jeong zdała sobie sprawę z wartości własnego życia. W końcu nad Yun-su niemal wisi miecz Damoklesa i w każdej chwili może zostać wykonany jego wyrok śmierci, a kobieta sama chce sobie odebrać coś tak wartościowego. Mężczyzna żyje w ciągłej niepewności i stagnacji. Przyjdą po niego już teraz, jutro, a może za kilka lat? Kiedy Yu-jeong zdaje sobie z tego sprawę, zaczyna zauważać, jak bardzo ważne jest nasze życie. Jednak Yun-su również czerpie korzyści ze spotkań z kobietą. Zawsze był pewien, że on jest jedyną osobą, która cierpi tak wielki smutek, ale okazuje się, że bogaci również płaczą i zmagają się z własnymi demonami. Kolejną płaszczyzną, na której rozgrywa się relacja między Yu-jeong i Yun-su jest po prostu stan majątkowy. Mężczyzna przez całe życie był biedny i nienawidził bogatych, a Yu-jeong od zawsze była bogata, jednak pieniądze nigdy nie dały jej prawdziwego szczęścia. Dopiero po ich spotkaniu okazuje się, że tylko razem mogą dać sobie szczęście, obalając wszystkie stereotypy.

Psychika głównych bohaterów jest naprawdę ogromnie złożona i można odczytywać ich zachowania na wiele możliwych sposobów, więc pewnie po przeczytaniu książki drugi raz jeszcze lepiej rozumiałabym wszystke motywy, kierujące postaciami. Same przemyślenia Yu-jeong są dla mnie wręcz genialne i książka spodobałaby mi się nawet wtedy, jeśli byłaby tylko związana z opowiadaniem własnego światopoglądu przez główną bohaterkę. Gong Ji-Young zaprezentowała nam jednak bardzo złożoną relację głównych bohaterów, której przebieg jest ogromnie dramatyczny, co sprawia, że nie da się nie przywiązać do postaci. Miałam się już do nikogo nie przywiązywać, ale jednak autorka postanowiła dać mi pstryczka w nos i całkowicie podbić moje serce wszystkimi przewijającymi się na kartkach książki postaciami oraz doprowadzić do tego, że w rezultacie byłam załamana po zakończeniu Naszych szczęśliwych czasów i nie mogłam przez długi czas dojść do siebie ani zacząć czytać innej powieści. Cała historia Yu-jeong i Yun-su jest ogromnie poruszająca, a ich przeszłość naprawdę może przytłoczyć czytelnika. Szczególną zmorą są "niebieskie karteczki", które przewijają się w książce i opowiadają przeszłość Yun-su. Za każdym razem, gdy przeczytałam jedną z nich, musiałam przez dobry moment to wszystko przetrawić i ochłonąć, by móc czytać dalej. Jednak mimo tego, że powieść nie należy do łatwych, to wciąga tak bardzo, że nie da się jej odłożyć. Wierzcie mi, nigdy nie czytam książek wieczorami, jednak tę skończyłam o północy i nie mogłam pozbierać z podłogi łez, które wymknęły mi się spod powiek, przy czytaniu zakończenia Naszych szczęśliwych czasów. Ta książka jest jednocześnie przerażająca i piękna. A ja jestem rozdarta między kochaniem jej a nienawiścią.

Nasze szczęśliwe czasy to przede wszystkim ogromnie pouczająca i mądra książka, o której nie da się zapomnieć przez długi czas. Historia Yu-jeong i Yun-su jest dramatyczna i przepełniona smutkiem. Podczas czytania tej książki, czytelnik od razu wpada w pewien rodzaj melancholii, z której jeszcze długo po jej odłożeniu nie może się wyrwać. Nasze szczęśliwe czasy podbija serce, przemuje kontrolę nad mózgiem i uderza z pełną siłą w sam środek duszy czytelnika. Nie jest to łatwa pozycja i to książka dla osób, które potrafią zrozumieć i wczuć się w tak okropnie potraktowanych przez los bohaterów. Jeżeli jednak postanowi się po nią sięgnąć, to okazuje się być naprawdę wykwintną ucztą dla wybrednych kubków smakowych czytelników. Szczerze? To po prostu perła wśród całej masy pseudo pouczających książek. Niestety to bardzo niedoceniana i niezauważana perła, a ja mam nadzieję, że zwróciłam na nią Wasze oczy. Ogromnie irytuje mnie to, że tak mało osób o niej słyszało, a jeszcze mniej ją czytało. Jedno jest pewne - nie wiecie, co tracicie. Sięgnijcie po nią, a Wasze życie ulegnie diametralnej zmianie.

Za możliwość poznania Naszych szczęśliwych czasów dziękuję wydawnictwu Kwiaty Orientu i portalowi A-G-W!

10 komentarze:

  1. Muszę,
    muszę,
    muszę mieć tę książkę...
    MUSZĘ!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście nie słyszałam o tej książce -,-
    Idę zamówić ją przez internet :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako osobę z natury melancholijną ciągnie mnie do tego rodzaju lektur, o sporym ładunku emocjonalnym, siadającym na psychikę ;) Brzmi interesująco, zwłaszcza że przedtem o tej książce nigdzie nie słyszałem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł oryginalny mnie rozwalił zupełnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie słyszałam o tej książce. W sumie to nawet się nie dziwię, ponieważ teraz rynek wydawniczy nieustannie okupowany jest przez utwory anglojęzyczne. Mimo wszystko "Nasze szczęśliwe czasy" wydają się wartą przeczytania lekturą. Ostatnio bardzo często sięgam po ciężką tematykę.

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam o niej, ale swoją recenzją wzbudziłaś we mnie ogromne zaciekawienie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Niemało mnie zaintrygowałaś, bo wcześniej nawet nie słyszałam o tej książce. Tematyka lekko wstrząsająca, chciałabym zapoznać się z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Abigail, masz niezwykły dar i umiejętność oddania emocji, wrażeń po przeczytaniu książki w recenzji. Wielkie brawa, bo sama bardzo chcę przeczytać tę książkę. Trzymaj tak dalej! ;) Pozdrawiam, Marcelina
    marcelinaczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Od bodajże września, jak nie sierpnia, ta książka stoi na mojej półce. Po Twojej recenzji nie obiecuję, że zaraz po nią sięgnę, ale zapewne zostałam bardziej zaintrygowana, co na pewno pomoże mi, aby poznać te lekturę w wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy zaczęłam czytać Twoją recenzję, aż nie mogłam się nadziwić podobieństwom do mangi, którą ostatnio czytałam. Nawet jej tytuł - "Watashitachi no Shawase na Jikan" - i imię ciotki Moniki się zgadza. Co prawda imiona bohaterów i powody skazania się różnią, jednak nie zmienia to ogólnej sytuacji. Tak jak przypuszczałam, manga powstała na podstawie tej powieści. Teraz, bogatsza o te informacje, jestem jeszcze bardziej zaciekawiona pierwowzorem. Skoro jednotomowa manga wywołała we mnie tyle emocji, już nie mogę się doczekać sięgnięcia po książkę. :)

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive