127. Tak to się kończy - Kathleen MacMahon

Polski tytuł: Tak to się kończy
Oryginalny tytuł: This Is How It Ends
Autorka: Kathleen MacMahon
Ilość stron: 376
Wydawnictwo: Bukowy Las
Kategoria: literatura obyczajowa
Wydanie polskie: 2012
Wydanie oryginalne: 2012
Cena z okładki: 39,90 zł
Ocena: 6/10


Well now everything dies baby that's a fact but maybe everything that dies someday comes back. *

Addie wiedzie spokojne życie jako bezrobotna architektka, która snuje nowe plany na temat budowy domów, jednak skrycie jej myśli zajmuje projektowanie basenów. Wszystkie jej dni są wypełnione rutyną i pewną schematycznością - zawsze rano bierze Lolę, swojego psa, na spacer na plażę, gdzie wkłada słuchawki do uszu i wtóruje piosenkarzowi śpiewem, potem zajmuje się swoim ojcem, który niedawno uległ wypadkowi, w którym złamał obydwie ręce. Właściwie całe jej życie kręci się wokół Hugh, ojca, i Loli, aż do pewnego dnia, gdy na plaży spotyka mężczyznę, który przełamie dotychczasową monotonię każdego poranka i obdarzy ją wyjątkowo silną miłością.

Bruno jest Amerykaninem, który przyjechał do Dublina, żeby poznać swoje rodzinne korzenie. Nie może doczekać się tego, żeby poznać swoją daleką rodzinę, gdyż ma wielką potrzebę dowiedzenia się jak najwięcej o swoich przodkach. Ale jest również drugi powód, dla którego zjawił się w Irlandii - nienawidzi polityki Busha, ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, i postanawia, że zostanie w Dublinie aż do wyboru nowego prezydenta - jeśli wybiorą Obamę to wraca do domu, jeśli McCaina to zostaje w Irlandii. Nie wie nawet, że podczas wyprawy na plaże spotka Addie, która zmieni cały jego światopogląd. To musiała być miłość od pierwszego wejrzenia.

Zdawało się, że tej jesieni cały świat postanowił się zakochać.

Niektórych książek naprawdę nie da się przewidzieć. Nie możemy domyśleć się, co znajdziemy w środku i czy to nam się spodoba, czy wręcz przeciwnie. Właśnie takie rozterki miałam z Tak to się kończy. Dobrze wiedziałam o czym będzie ta historia, jednak sama nie byłam pewna co właściwie się tam stanie i czy to mi się spodoba. 

Nawet po przeczytaniu książki mam z nią pewien dylemat, gdyż naprawdę czuję do niej ambiwalentny stosunek. Z jednej strony ta historia spodobała mi się w swojej prostocie i niedużo wymagającej fabule, ale z drugiej strony było to dla mnie za mało, jak na tak mile zapowiadającą się lekturę. Może nie oczekiwałam od niej zbyt wiele, bo czekałam na typową książkę obyczajową z romansem na pierwszym planie, i to właśnie dostałam, jednak miałam nadzieję, że może autorka nie napisze takiej zwykłej i prostej historii, ale postara się ją jakoś bardziej urozmaicić. W sumie to nawet starała się, jednak zakończenie było dla mnie tak przewidywalne, że nawet nie odczułam w sobie żadnych większych emocji. Od samego początku wiedziałam, że ta historia musi się tak skończyć i jak widać autorka nie wyszła z utartych schematów, chociaż miałam na to wielką nadzieję.

Jeśli chodzi o bohaterów to Addie i Bruno bardzo mi się spodobali. Nie wykazywali się jakimiś specjalnymi cechami charakteru, ale mieli te swoje drobne skazy, które sprawiały, że byli bardziej realistyczni. Bo faktycznie autorka stworzyła w tej historii takie wrażenie, jakbyśmy czytali o perypetiach normalnej rodziny, która mogłaby mieszkać w domu obok nas. Widać, że Kathleen MacMahon postarała się w kreowaniu tych dwóch postaci, jednak również przyłożyła się do bohaterów drugoplanowych, którzy byli bardzo przemyślani i idealnie dopełniali dwójkę głównych bohaterów pod każdym względem. Jeśli chodzi o kreację postaci to autorka naprawdę dobrze poradziła sobie z tym zadaniem.

Po tylu tasiemcach, które czytałam, dobrze jest sięgnąć po książkę, która ma tylko jeden tom. To naprawdę odświeża, gdyż bardziej przykładamy się do czytania takiej krótkiej powieści, bo wiemy, że nie spotkamy już tych bohaterów w innych częściach. To pewnie też jest jeden z wielu atutów tej książki, ponieważ teraz naprawdę bardzo rzadko widzi się takie krótkie historie, a nie (przynajmniej!) trylogie. Dodatkowym plusem tej powieści jest oczywiście miłość głównych bohaterów, a raczej ich zdrowa i dorosła relacja. Addie i Bruno idealnie do siebie pasowali, jednak nie zachowywali się jak rozkapryszone nastolatki i jasno przedstawiali swoje uczucia względem drugiej osoby. Po tylu związkach w innych książkach, które zakrawały na brazylijską telenowelę z ciągłym rozchodzeniem i schodzeniem się głównych bohaterów, wiem, że wątek miłosny w Tak to się kończy jest naprawdę mądry i odświeżający po tej niezliczonej ilości kłótni i rozstań w innych powieściach. Czasami po prostu miło jest poczytać o szczerym i prawdziwym uczuciu, które mamy nadzieję, że będzie trwać wiecznie.

Największym mankamentem tej książki jest szybkość akcji. Wlecze się ona doprawdy niemiłosiernie i wszystkie sytuacje dzieją się tak wolno, że ja czytałam tę powieść przez dobry tydzień lub więcej (co jak na mnie to sporo czasu), gdyż nie mogłam się zmusić do dalszej lektury. Właściwie to niewiele rzeczy się tam dzieje, bo dowiadujemy się kilku rzeczy o Hugh oraz jeździmy razem z Addie i Brunem w poszukiwaniu rodzinnych korzeni i właściwie tylko końcówka jest naprawdę godna uwagi, bo dopiero wtedy otrzymujemy pewien element zaskoczenia.

Tak to się kończy to zdecydowanie powieść przepełniona dorosłą miłością i problemami, z którymi muszą się zmagać główni bohaterowie. Będzie to książka idealna dla osób, które chcą poczytać o miłości od pierwszego wejrzenia, która kilkakrotnie została wystawiona na próbę, i po prostu chcą sobie odpocząć od innej papki, którą robią nam w głowach przestarzałe już historie o wampirach czy wilkołakach. Tak to się kończy jest świetną książką na odpoczynek i jestem przekonana, że taką historię dobrze czytałoby się na jesień, siedząc z kubkiem gorącej czekolady/kawy/herbaty (niepotrzebne skreślić) i marząc o wielkiej miłości niczym z filmu. 

 - Cel wizyty?
- Jestem uchodźcą i szukam azylu politycznego - niewiele myśląc odparł Bruno. (...) - Przepraszam, oczywiście żartowałem. Przyznaję, trochę przesadziłem - kontynuował wyjaśnienia. - Tak naprawdę przyjechałem tutaj na wakacje. Chciałem zostać aż do momentu zakończenia wyborów w Stanach. (...)
- W porządku - odpowiedział w końcu. (...) - Coś panu powiem - odezwał się niespodziewanie. - Jeżeli po wyborach u władzy będzie ta sama hołota, może pan do mnie wrócić i załatwimy panu ten azyl.


Za możliwość wyruszenia do Dublina serdecznie dziękuję wydawnictwu Bukowy Las!



* cytat z piosenki Bruce'a Springsteen'a Atlantic City zamieszczony w książce Tak to się kończy na stronie 332. 

14 komentarze:

  1. Czytałam tę książkę już dość dawno temu. Dobra na jeden raz, ale drugi raz już bym do niej nie wróciła. Jeśli jesteś ciekawa mojego zdania o niej, zapraszam tu: http://magicznyswiatksiazki.pl/124-tak-to-sie-konczy-kathleen-macmahon/

    pozdrawiam :)
    Miłośniczka Książek

    OdpowiedzUsuń
  2. "Tak to się kończy" wydaje się być idealną książką na letnie popołudnie. Może kiedyś uda mi się z nią zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem przekonana, wydaje się być książką jakich wiele ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepadam za książkami, w których akcja rozwija się powoli. Nie lubię czytać nic na siłę, więc wole kiedy cały czas coś się dzieje. "Tak to się kończy" raczej nie jest odpowiednie dla mnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja własnie ostatnio zaczęłam bardziej doceniać te książki o krótkiej fabule, bez kontynuacji, bo mogę więcej dobrego z nich wydobyć niż z takich glutów po 8 części. I muszę przyznać, że okładka jest urzekająca. Jak dorwę gdzieś w bibliotece to z przyjemnością przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. niezbyt ciągnie mnie do książki, opis jest średnio zachęcający.. ale prędzej sięgnę po "Tak to się kończy" niż zacznę kolejną trylogię dystopijną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo. Warto przeczytać . ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta książka ma w sobie coś głębszego, ale szalenie ulotnego. Przez całą lekturę autorka buduje dziwne, nierzeczywiste napięcie, a potem... końcowa scena rozbroiła mnie emocjonalnie. Jestem pod wielkim wrażeniem tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi ciekawie, szczególnie ostatni zacytowany fragment mnie urzekł. Może sama po nią sięgnę? Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. W sumie lubię takie historie i chyba wiem już, co sama dziś będę czytać ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. Zupełnie nie umiem się wczuć w czytanie obyczajówek.

    OdpowiedzUsuń
  12. Brzmi interesująco. Może kiedyś po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się okładka, a opis kusi - ale jeszcze nie jestem przekonana ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem dlaczego powieści obyczajowe jakoś mi nie podchodzą... Aczkolwiek ta wydaje się być całkiem interesująca, więc może się przełamię po raz kolejny :)

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive