95. Królestwo łabędzi - Zoe Marriott

Polski tytuł: Królestwo łabędzi
Oryginalny tytuł: The Swan Kingdom
Autorka: Zoe Marriott
Ilość stron: 260
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 6 marca 2013
Wydanie oryginalne: 2007
Cena z okładki: 34,99 zł
Dostępna również: Księgarnia Gandalf
Ocena: 8/10

"Jesteś strażniczką tej ziemi i nosisz w sobie mądrość. Choć może to być dla ciebie ciężarem, nie uciekniesz od swojego przeznaczenia".

Zoe Marriott mieszka w północno-wschodnim Lincolnshire z dwoma kotami, Echo i Hero, oraz psem Finnem. Królestwo łabędzi to jej debiutancka powieść, która zdobyła USBBY Outstanding International Book Award. Autorka została także nagrodzona prestiżową Sasakawa Prize za książkę Cienie na Księżycu, której polskie wydanie ukazało się w serii Poza czasem w 2012 roku.

Aleksandra mieszka razem ze swoją rodziną w Królestwie, a dokładniej mówiąc - na królewskim dworze. Nie jest to sielankowa rodzina. Aleksandra bardzo kocha trójkę swoich braci i matkę, jednak nie otrzymuje żadnego uczucia od swojego ojca, który jest królem. Wszyscy jej bracia mają jakiś cel w życiu i do czegoś dążą, natomiast nikt nie wie, co stanie się z malutką Aleksandrą, gdy już będzie mogła wyjść za mąż. Czy ktoś w ogóle ją zechce? Przecież wcale nie jest piękna, tak jak przystoi na królewską córkę. Jednak Aleksandra przywykła do tych docinków i one jej nie obchodzą. Od najmłodszych lat razem z matką ćwiczy swoje magiczne umiejętności. Siłę do ich wykonywania pobiera z ziemi, w której płynie prąd eneidy. Aleksandra jest coraz lepsza i robi duże postępy w swoich zdolnościach. Kiedy osiąga wiek piętnastu lat, matka zabiera ją do tajemniczego miejsca w lesie...

Tam dziewczyna poznaje swoje przeznaczenie poprzez Krąg Przodków. Jednak podczas jej podróży powrotnej do miejsca spotkania z matką, znajduje swoją rodzicielkę całą we krwi. Okazuje się, że matka została zaatakowana przez tajemniczą i okrutną bestię. Aleksandra stara się jej pomóc, jednak nie udaje jej się i królowa umiera. Król nie cierpi zbyt długo i po kilku dniach znajduje na polanie w lesie tajemniczą kobietę o imieniu Zella, z którą się żeni. Niestety Zella nienawidzi pasierbów, a dodatkowo Aleksandra ma wrażenie, że w tej kobiecie czają się złe moce. Po nieudanej próbie odkrycia magicznych zdolności macochy Aleksandra zostaje wywieziona do ciotki, do pobliskiego państwa Midlandu, a jej bracia zostają wygnani z Królestwa. Aleksandra będzie musiała odnaleźć w sobie siłę i wykorzystać ją, żeby wypełnić przeznaczony jej cel, a pomoże jej w tym przystojny Gabriel, z którym dziewczynę połączy głębokie uczucie.

"Gdyby życzenia zamieniały się w konie, żebracy byliby wspaniałymi jeźdźcami".

Niedawno miałam okazję zapoznać się z twórczością tej autorki w książce Cienie na Księżycu. Dopiero jakiś czas temu dowiedziałam się, że Królestwo łabędzi to pierwsza powieść tej autorki, a Cienie na Księżycu zostały wydane trochę później. Po książce, w której autorka nawiązała do magicznej Japonii, nie mogłam się doczekać Królestwa łabędzi i gdy wreszcie dowiedziałam się o premierze długo nie myślałam i od razu zabrałam się do czytania. Czy się rozczarowałam? Ani trochę.

Muszę zacząć od pochwalenia wydawnictwa Egmont za cudowne wydanie tej książki. Okładka jest po prostu przepiękna i równie magiczna jak treść tej pozycji. A jeśli już mówimy o treści to muszę pochwalić autorkę za oryginalny pomysł. Zoe Marriott stworzyła od podstaw swój własny świat z jego osobistymi i wieloletnimi problemami, a dodatkowo dodała do tego coś nowego - nurt energii życiowej ziemi, który nazwała eneidą. Nasza bohaterka czerpie z eneidy bardzo dużo siły i teoretycznie bez niej nie istnieje. Dodatkowo autorka pokazała nam to, że każde drzewo, krzak i zwierzę ma swoje uczucia i potrafi mówić o nich równie pięknie co ludzie.

Jeśli chodzi o bohaterów to jestem z nich bardzo zadowolona. Aleksandra może była "brzydkim kaczątkiem", ale wyrósł z niej przepiękny łabędź. Nasza główna bohaterka rozwijała się niemal przez całą historię i ciągle zauważaliśmy w niej postępujące zmiany. Była odważna, niezależna i potrafiła zrobić wszystko dla tych, których naprawdę kochała. Niestety jakoś nie poczułam większych emocji do Gabriela, który był towarzyszem Aleksandry, ale może to dlatego, że nie występował zbyt dużo w książce. Oczywiście uległam takiemu samemu zafascynowaniu jego osobą, jak główna bohaterka, jednak potem nie wzbudził we mnie sympatii. Reszta bohaterów jest już o wiele lepiej nakreślona. Nawet jeśli postacie te pojawiają się epizodycznie to i tak mamy pewien pogląd na ich charakter i osobowość. Autorka nie zostawiła żadnej postaci "pustej".

Zaskoczył mnie wątek miłosny. Jestem naprawdę zauroczona pierwszym spotkaniem Aleksandra i Gabriela, jednak potem zaczęło się robić troszeczkę dziwnie. Główni bohaterowie poznali się w nocy i dużo ze sobą rozmawiali, a niemal kilka kartek potem Aleksandra mówiła, że jest już w nim zakochana. Miałam wrażenie, że autorka nakreśliła tę miłość nieco za szybko, tak jakby zgubiła ją gdzieś po drodze i starała się ją na siłę wcisnąć. Pomimo tego, że na początku nie przypadło mi do gustu uczucie między Aleksą i Gabrielem to potem byłam o wiele bardziej usatysfakcjonowana ich miłością. Autorka nakreśliła ją tak realnie, że poczułam ją w tym jednym tomie bardziej niż w czterech z jakiejś innej serii.

Mimo, że to tylko ponad 200 stron to ma miejsce tutaj więcej wydarzeń niż w niejednej książce ponad 500 stronicowej. Naprawdę uwielbiam styl pisania tej autorki, jej dokładność w określaniu wyglądu danej osoby, ubrania bądź cech charakteru. Przy czytaniu tej książki czułam tę samą magiczną i specyficzną atmosferę, co przy Cieniach na Księżycu. Widać tutaj duże nawiązania do baśni Andersena pt. "Dzikie łabędzie". Jako dziecko uwielbiałam ją, jak i wszystkie baśnie Andersena, więc był to dla mnie dodatkowy plus dla tej powieści. Oczywiście autorka zaczerpnęła sporo z oryginału, ale również urozmaiciła opowieść o nurt eneidy i wykreowała odmienny świat niż ten w baśni. 

Jedyna rzecz, na której się zawiodłam to zakończenie. Wiadomo, że w baśni dobro zawsze musi wygrać ze złem oraz upływa na wierzch morał, jednak mnie zakończenie nie uszczęśliwiło i pozostawiło wielki niedosyt. Chociaż wydaje mi się, że skoro jest to baśń to nie powinnam narzekać na bajkowe zakończenie. A jaki płynie morał z tej powieści? Autorka podała go nam na samym początku lektury: "Książkę tę dedykuję wszystkim brzydkim kaczątkom. Nie zazdrośćcie tym puszystym żółciutkim głuptaskom. To nie z nich wyrosną łabędzie".

Mimo tego, że Cienie na Księżycu podobały mi się bardziej, to Królestwo łabędzi jest naprawdę genialną lekturą. Na podstawie tych dwóch książek widzę, że autorka bardzo się rozwinęła i pisze coraz lepiej, więc ze swojej strony życzę jej coraz większych sukcesów i naprawdę chciałabym zobaczyć więcej takich pozycji na polskim rynku. Jeśli zastanawiacie się nad kupnem tej książki to z ręką na sercu ją Wam polecam i jestem pewna, że nie będziecie się przy niej nudzić. Nie ma tutaj żadnych ograniczeń wiekowych: da się pochłonąć magii zarówno młodzież, jak i będą się nią parać dorośli. Ja jedynie mogę Wam ją naprawdę gorąco polecić i zapewnić, że spędzicie z nią wiele magicznych chwil.

" - Jesteś całkiem prawdziwa - wymamrotał jak gdyby do siebie.
- Co? Oczywiście, że jestem prawdziwa. (...)
- To wcale nie jest oczywiste - odparł. - Widziałem, jak zbiegałaś na plażę, jak tańczyłaś w falach. Sądziłem, że jesteś syreną albo kobietą-foką".

Za możliwość goszczenia w Królestwie i Midlandzie z całego serca dziękuję wydawnictwu Egmont!

24 komentarze:

  1. Również czytałam "Cienie na Księżycu", ale podobnie jak Ty też nie wiedziałam, że to "Królestwo łabędzi" wyszło pierwsze. Niemniej jednak z chęcią przeczytam. Przyznać też muszę, że polska okładka podoba mi się najbardziej ze wszystkich. Naprawdę, genialna robota :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawi mnie ta książka. "Cieni nie księżycu" jeszcze nie czytałam, więc ten tytuł byłby moim pierwszym tej autorki. Mam nadzieję, że już wkrótce będzie mi dane zapoznać się z jej twórczością ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna okładka :) Niestety nie czytałam pierwszej części, ale msze to jak najszybciej nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cienie były świetne. Mam nadzieję, że Królestwo łabędzi będzie równie magiczne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Egmont wie jak robić cudne okładki :) Książka wydaje się być fajna, więc z pewnością po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już sama okładka przyciąga, a czy wnętrze mi się spodoba, zobaczymy ;) Jestem dobrej myśli ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś czuję, że koniecznie muszę ją przeczytać :) Teraz jest moda na pisanie powieści z elementami baśniowymi; "Dziewczyna w czerwonej pelerynie" - Czerwony Kapturek, "Saga księżycowa. Cinder" - Kopciuszek, "Królestwo łabędzi" - (tak jak wspomniałaś) "Dzikie łabędzie". Ciekawie ^^ A okładka fantastyczna :D Przykuwa oko i jest po prostu mistrzowska! Twoja recenzja całkowicie mnie powaliła :) Jest świetna, genialnie, lekko i przyjemnie napisana :) Wow! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. mam w najbliższych planach "Cienie na księżycu", jeśli książka spodoba mi się, to sięgnę również po "Królestwo łabędzi". okładka rzeczywiście przepiękna!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś do końca nie jestem przekonana. Wolę wziąć się za "Cienie na księżycu", która bardziej podchodzi pod mój gust literacki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem niezwykle ciekawa tej książki- uwielbiam wszelkie baśniowe historie. Tylko troszkę przed przeczytaniem hamuje mnie ten za szybko rozwijający się wątek miłosny - coś czuję, że będzie mnie irytował. Ale co tam! Przeboleję go jakoś dla takiej magicznej lektury ( i okładki ). ;)
    Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też chemm przeczytać! Miałam dostać do recenzji, ale chyba o mnie zapomnieli :c

    OdpowiedzUsuń
  12. Okładka jest cudowna, taka delikatna... :)
    Sięgnę na pewno, bo Twoja recenzja bardzo mnie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  13. "Cienie na księżycu" czekają już u mnie na półce. Czuję, że mi się spodobają, więc "Królestwo..." też chętnie bym przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałabym przeczytać tę książkę. Już sama okładka do tego zachęca :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale ty jesteś szybka! xd No, ale strasznie chcę przeczytać tę książkę :33 Zwłaszcza jak mnie tak zachęcasz tymi recenzjami *.*

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko, ależ marzy mi się ta książka!

    OdpowiedzUsuń
  17. Niestety to nie dla mnie. Mimo to ciekawa recenzja. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo zachęcająca recenzja i już nie mogę się doczekać, aż dostanę książkę w swoje łapki :D
    A oprawa Egmontu najlepsza! Uwielbiam ich okładki! :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękna okładka. Od razu zwróciła moją uwagę na książkę. Chętnie sama bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chetnie bym ją przeczytała :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam na lekturę tej pozycji coraz większą ochotę;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Miałam nie kupować więcej książek w tym miesiącu ;). Ale mam na nią coraz większą ochotę.
    Moim zdaniem, polska okładka jest chyba najładniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie czytałam jeszcze "Cieni na Księżycu". Ale to do "Królestwa Łabędzi" jakoś tak bardziej mnie ciągnie... ; )

    OdpowiedzUsuń
  24. Aż mam ochotę od razu zabrać się do czytania :P

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive