342. Więzień labiryntu - James Dashner

Polski tytuł: Więzień labiryntu
Oryginalny tytuł: The Maze Runner
Autor: James Dashner
Ilość stron: 421
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Kategoria: dystopia
Wydanie polskie: 2011
Wydanie oryginalne: 2009
Cena z okładki: 34,90 zł
Ocena: 5/10


Thomas budzi się w windzie i ma wrażenie, że wszystkie jego wspomnienia zostały wymazane, a jedyna rzecz, którą pamięta to swoje imię. Wkrótce spotyka na swojej drodze nastoletnich chłopców, którzy witają go w Strefie. Okazuje się, że od tej pory to właśnie to miejsce będzie jedynym domem Thomasa. Strefa jest otoczona ze wszystkich stron wielkimi murami porośniętymi bluszczem i znajduje się w samym środku mrocznego Labiryntu. Nikt nie wie z jakiego powodu się tutaj znaleźli, jednak wiedzą, że ich obecność nie jest przypadkowa. Thomas zwracać uwagę na coraz więcej rzeczy i wraz z przybyciem tajemniczego gościa mieszkańcy Strefy zdają sobie sprawę z tego, że ich jedynym wyjściem będzie odnalezienie drogi ucieczki z Labiryntu.

O Więźniu labiryntu słyszałam dosłownie wszędzie. Ta powieść pojawiała się w każdym miejscu już po premierze, a po wyjściu filmu na jej podstawie dosłownie każdy o niej mówił. Mnie już od dłuższego czasu kusiła i wreszcie postanowiłam dać jej szansę i postarać się zrozumieć o co chodzi z jej fenomenem. Niestety muszę przyznać, że trochę się na niej zawiodłam i raczej nie jest to powieść, która stanie się moją ulubioną. Nie twierdzę, że książka jest zła, jednak spodziewałam się po całej historii czegoś innego i nieco lepszego.

Nie wiem dlaczego kompletnie nie polubiłam Thomasa. Narracja z jego perspektywy naprawdę mnie irytowała i nie mogłam wytrzymać niektórych jego zachowań. Mimo wszystko doceniam go jako bohatera, bo potrafił zrobić coś, czego inni nigdy nie dokonali i nie bał się nowego miejsca, w którym się znalazł, jednak dla mnie osobiście nie jest to postać, która utkwi na długo w mojej pamięci. Nie mam nic do niego jako do bohatera, jednak ciężko czytało mi się powieść z nim jako główną postacią, z perspektywy której poznajemy wszystkie wydarzenia. O wiele bardziej polubiłam pobocznych bohaterów, takich jak Minho, Newt czy Chuck, jednak nie spisuję tej książki na straty.

Z pewnością nie jest to coś, czego się spodziewałam. Myślałam, że ta powieść będzie przedstawiała nieco inne wydarzenia, jednak mimo tego to, co pokazał tutaj James Dashner spodobało mi się. Fajnie zobaczyć społeczność, w której żyją tylko mężczyźni, która musi się sama utrzymywać, a ludzie wrócili praktycznie do świata bez telewizji, internetu bądź telefonów. Nasz główny bohater musi zadomowić się w tych warunkach, które tam panują i James Dashner dobrze poradził sobie z przystosowaniem Thomasa. Świetne jest również to, że jako czytelnicy nie mamy zielonego pojęcia o co chodzi w Strefie i Labiryncie, więc dostajemy na początku dokładnie tyle informacji, co nasz główny bohater. Razem z Thomasem musimy dowiedzieć się, co się wydarzyło i zgromadzić wszystkie ciekawostki na temat Strefy. Dzięki temu, że główny bohater nie wie, co tak naprawdę dzieje się w miejscu, do którego się dostał czytelnik może odkrywać wszystkie te tajemnice razem z nim. James Dashner absolutnie nie daje nam wszystkiego na talerzu już w pierwszym rozdziale, ale stopniuje napięcie i ilość informacji do samego końca, za co naprawdę bardzo go cenię.

Cała historia naprawdę mocno mnie wciągnęła, bo przeczytałam książkę w ciągu jednego dnia, jednak nie mogę powiedzieć, że będzie to jedna z moich ulubionych historii. Z pewnością Dashner zaciekawił mnie swoim przystępnym językiem i stworzeniem ciekawego świata, przez co będę chciała sięgnąć po kolejne tomy i przeczytać całą trylogię. Czasami miałam wrażenie, że nasi bohaterowie nie czynią wielkich postępów w związku z historią Labiryntu, jednak mimo tego, że akcja toczy się w miarę normalnym tempie to można zaciekawić się tą historią i dać się jej wciągnąć. Jestem naprawdę bardzo ciekawa tego, co będzie działo się dalej i na co jeszcze zostaną wystawieni nasi główni bohaterowie. Przyznam też, że chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej na temat całego Labiryntu i jak został on stworzony, bo ten aspekt w książce naprawdę bardzo mnie zainteresował.

Więzień labiryntu to ciekawa historia do pochłonięcia w jeden dzień. Nie jest to najlepsza dystopia, jaką miałam okazję przeczytać i z pewnością nie jest tak dobra, jak o tym wszędzie słyszałam, ale zaciekawiła mnie na tyle, że przeczytam całą trylogię. Mam nadzieję, że Dashner zaskoczy mnie pozytywnie w kolejnych tomach i zachwyci historią, bo niestety na chwilę obecną wiem, że Więzień labiryntu nie pozostanie na długo w mojej głowie. Nie polecam Wam ani nie odradzam tej historii, bo całą opinię będę mogła wydać dopiero po przeczytaniu ostatniej części, jednak Więźnia labiryntu czyta się naprawdę przyjemnie mimo tego, że dla mnie nie jest to historia, która zapisuje się na długo w pamięci.

7 komentarze:

  1. Liczyłam jednak na wyższą ocenę. Chyba przeczytam i sama ocenię jak to z nią jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i mnie również szczególnie nie porwał - choć ja oceniłam go ciut wyżej, chyba bardziej z szacunku do wyobraźni autora niż jego umiejętności. Bo trochę tak przegalopował przez fabułę i nawet nie było czasu wsiąknąć w jego świat...
    medycy nie gęsi, też książki czytają!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam szczerze, że nigdy nie słyszałam o tej książce...
    Dystopie to nie do końca moje klimaty, a Twoja recenzja - średnia... Gdyby była wyższa to może bym się skusiła...

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie po lekturze miałam podobne odczucia - była to historia całkiem dobra, ale nie pozostająca w mojej głowie na dłużej. Kolejne tomy, mimo że są na moich półkach, jak dotąd pozostają nieczytane, a są serie dystopijne, które pochłaniam praktycznie za jednym razem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się cała seria podobała i nawet oglądałam ekranizacje dwóch części lecz one sporo różnią się od książki. Jestem ciekawa jakie wrażenia odniesiesz po kolejnych tomach

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tej książce różne opinie i już od długiego czasu chcę ją przeczytać i przekonać się jaka jest naprawdę. Może nadrobię w wakacje ;)
    Buziaki ;*
    bookowe-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive