254. Wszystko, co lśni - Eleanor Catton

Polski tytuł: Wszystko, co lśni
Oryginalny tytuł: The Luminaries
Autorka: Eleanor Catton
Ilość stron: 933
Wydawnictwo: Literackie
Kategoria: literatura piękna
Wydanie polskie: 2014
Wydanie oryginalne: 2013
Cena z okładki: 59,90 zł
Ocena: 10/10



Lata 60. XIX wieku, Hokitika, Nowa Zelandia. Z wielkimi ambicjami i nadzieją do miasta przypływa Walter Moody, który tak jak inni marzy o tym, żeby dorobić się fortuny podczas trwającej gorączki złota. Zaraz po zameldowaniu w hotelu Korona jest świadkiem bardzo dziwnego zgromadzenia. W palarni dochodzi do spotkania dwunastu mężczyzn, którzy chcą przedyskutować serię niewątpliwie tajemniczych i z pozoru niełączących się ze sobą zdarzeń. Walter Moody zostaje wciągnięty w niesamowitą opowieść relacjonowaną z punktu widzenia wszystkich dwunastu mężczyzn. Okazuje się, iż nie jest to przypadkowa zbieranina, ale wszyscy są ze sobą powiązani. Każdy posiada swoje sekrety, jednak tylko wspólnymi siłami mogą rozwiązać tajemnicę krążącą po Hokitika.

Znacie to uczucie, gdy trzymając w dłoniach książkę, wiecie, iż będzie ona idealna? Na pewno też dobrze zdajecie sobie sprawę z tego, że istnieją powieści tak dobre, tak przemawiające do serca od pierwszych stron i tak niesamowicie poruszające do głębi, iż nie sposób jest opisać wszystkie swoje uczucia. Taką książką jest dla mnie Wszystko, co lśni. Stykałam się z naprawdę wieloma różnymi powieściami, jedne były bardziej ciekawe, a inne mniej, jednak żadna z nich nie wywołała we mnie aż tylu emocji, co recenzowana przeze mnie książka. Brakuje mi słów, by móc oddać wszystko to, co chciałabym powiedzieć na jej temat, jednak wiedzcie jedno: To jedna z niewielu książek napisanych przez współczesnych autorów, która z powodzeniem może zagrzać sobie miejsce obok światowych klasyków.

Catton przez pierwsze ponad czterysta stron prowadzi fabułę książki poprzez opowieści dwunastu mężczyzn zlepione w jedną całość, co daje nam poglądowy obraz sprawy, która działa się w Hokitika. Retrospekcja ta pozwala czytelnikowi na poznanie podstawowych informacji na temat tajemniczych wydarzeń, które z czasem okazują się jeszcze bardziej skomplikowane. Sam fakt, iż autorka przez tyle stron musi tłumaczyć wszystkie zawiłości swojej książki doprowadza do wniosku, iż jest to powieść wielowarstwowa, której nie da się w pełni zrozumieć od samego początku. Eleanor Catton cały czas rzuca czytelnikowi historie całej dwunastki spędzającej czas w palarni Korony, więc na początku można się zgubić w tym, o kim mowa i co się właściwie dzieje. Wydaje nam się, iż ci mężczyźni zebrali się tam całkowicie przypadkowo. Początki ich historii również nie wskazują na to, żeby ich sprawy miały się ze sobą połączyć. Jednak wraz z upływem stron przekonujemy się, że ich relacje są bardziej zazębione i skomplikowane niż myśleliśmy na samym początku. Najciekawsze w tej powieści jest to, iż gdyby nie fakt, że mężczyzn połączyło tyle wspólnych mianowników, pewnie nigdy w życiu nie znaliby się tak dobrze i nawet nie zwracaliby na siebie uwagi na ulicy. Po wyjściu z palarni żaden z nich nie jest już taki sam i wszyscy pozostają w niemym porozumieniu, czując się jak partnerzy w zbrodni.

Autorka posiada niezwykły dar do kreowania postaci. Czytałam wiele książek, w których bohaterowie byli wyraziści, ale w żadnej nie było widać tego aż tak bardzo, jak we Wszystko, co lśni. Każda kolejna osoba (nie da się mówić o nich "postacie literackie"!) posiada swoją historię, wzloty i upadki, miłości, marzenia, tajemnice i przeznaczenie. Każdy znajduje szczęście w czymś innym, a łączy ich jedynie fakt, iż żyją w Hokitika i są w większym bądź mniejszym stopniu zaślepieni gorączką złota. Ludzie przedstawieni w powieści są po prostu niesamowicie prawdziwi. We wszystkim tym, co robią, w każdym swoim zachowaniu, w każdej cesze charakteru widzimy odbicie rzeczywistości i tego, jacy my naprawdę jesteśmy. Śledząc ich losy, czujemy się jakbyśmy podglądali żywych ludzi mieszkających wiele kilometrów stąd i nic nie ukrywa się przed naszym wzrokiem. Możemy interpretować ich zachowania na różne osoby, a jednocześnie dostajemy szeroki obraz wszystkiego, co dzieje się na Hokitika. Jeszcze nigdy tak silnie nie zżyłam się z bohaterami książki. Jeszcze nigdy tak dotkliwie nie przeżywałam na sobie ich losów. Jeszcze nigdy nie zakochałam się tak bardzo w żadnej książce.

Wszystko, co lśni to po prostu majstersztyk. Została przemyślana pod każdym kątem i nic nie umknęło autorce w pisaniu. Mamy tu nawet do czynienia z astrologią, która przedstawia, iż nasze losy są zapisane w gwiazdach i wszystkie wydarzenia następują po sobie w poprawnej sekwencji. Każda sytuacja została ustalona w związku ze znakami zodiaku, planetami bądź fazami księżyca. Losy bohaterów wydają się przesądzone od samego początku, jednak na każdym kroku Eleanor Catton zaskakuje czytelnika kolejnymi rewelacjami. Okazuje się również, że mimo obecności naprawdę wielu postaci, nie sposób jest się w nich pogubić. Tak jak wspominałam, są na tyle wyraziste i charakterystyczne, iż nie da się pomylić np. Aha Quee'ego z Manneringiem.

Eleanor Catton od pierwszych stron zachwyca niesamowitym językiem. Posługuje się piórem sprawnie, a dodatkowo potrafi zaostrzyć je tak, iż czytelnik nie może wyjść ze zdziwienia nad jej talentem. Bo niewątpliwie jej talent jest wprost ogromny. Ja zakochałam się już od pierwszego zdania w tej książce i wraz z upływem kartek utwierdzałam się jedynie w tym, iż jest to powieść jedyna w swoim rodzaju. Nie jestem nawet w stanie określić wszystkich emocji, które wywołał we mnie talent pisarski autorki. Jestem po prostu pod ogromnym wrażeniem i mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że Eleanor Catton to Shakespeare piszący prozą. Już dawno nie widziałam tak utalentowanej młodej pisarki. Czekają ją jeszcze całe lata wspaniałej twórczości!

Historii, którą autorka przedstawia nam w swojej powieści, nie da się powtórzyć, zrelacjonować czy streścić. Po tym poznaje się naprawdę dobrze rozplanowaną i przemyślaną fabułę, a taka niewątpliwie jest we Wszystko, co lśni. Czytelnik od samego początku jest zaaferowany tym, co dzieje się w Hokitika. Oczywiście Catton nie podaje nam wszystkiego od razu na tacy, ale odkrywamy tajemnicę powoli, co jest w tej książce jedną z najlepszych rzeczy. Aż ma się ochotę przewracać kartki z prędkością światła, byle tylko poznać rozwiązanie całej historii! Nigdy nie spotkałam się z tak wielowarstwową, przemyślaną i wciągającą fabułą, od której nie sposób jest się uwolnić. Wszystkie losy bohaterów są ze sobą powiązane i nie jest możliwe, by ta książka funkcjonowała bez chociaż jednej osoby. Wszystko, co lśni jest jak zegar, w którym nieustannie kręcą się trybiki, a jeśli zabrakłoby jednego to cały mechanizm mógłby ulec zniszczeniu.

Po przeczytaniu tej powieści czuję niewysłowiony niedosyt. Oto książka, która tak bardzo poruszyła mnie, namieszała mi w życiu i zaburzyła moją hierarchię wartości, postanawia, ot tak, skończyć się po dziewięciuset stronach. Chciałam skończyć ją czytać, bo nie mogłam się doczekać zakończenia i rozwiązania całej tajemnicy, ale jednocześnie nie chciałam, gdyż wiedziałam, iż będę musiała się z nią rozstać i to będzie definitywny koniec. Autorka pozostawiła kilka wątków, które według mnie nie zostały do końca wytłumaczone i właśnie z tego powodu czuję się źle. Chciałabym wiedzieć dokładnie na czym stoją bohaterowie. Co się stało z Walterem, Anną bądź Emerym. Według mnie Wszystko, co lśni to historia, która nie powinna się nigdy skończyć... I może właśnie to próbowała osiągnąć Eleanor Catton. Zakończenie jest na tyle otwarte, iż pozwala nam snuć domysły o życiu bohaterów, a jednocześnie dobrze podsumowuje ich losy. Czuć, iż autorka inspirowała się klasykami literatury, np. Tołstojem bądź Flaubertem, ale największą zaletą jest to, iż wyszło jej to niesamowicie dobrze. Z przyjemnością postawiłabym ją na półce obok innych sławnych i cenionych autorów minionych wieków.

Wszystko, co lśni to książka, którą się żyje. Po jej przeczytaniu czujesz doskonale, iż nie istnieje druga podobna do niej historia, która wpłynęłaby na Ciebie w równym stopniu. Każde zdanie tej powieści jest przejawem ogromnego talentu i wyobraźni autorki, która jak żadna inna potrafi połączyć powieść obyczajową z thrillerem. Czytając Wszystko, co lśni, byłam przekonana, iż to historia, która zapisze się w literaturze światowej. Dalej trzymam się zdania, że za kilkadziesiąt lat nazwisko Catton będzie wymieniane obok Dostojewskiego, Tołstoja czy Orwella. To powieść specyficzna, która nie musi spodobać się każdemu, jednak nie wyobrażam sobie tego, żebym teraz zapomniała o tej historii i żyła dalej w taki sam sposób. Jeśli chcecie sięgnąć po coś dobrego, tak naprawdę dobrego, co zmieni Wasze spojrzenie na świat, to przeczytajcie Wszystko, co lśni, bo może być to jedna z najpiękniejszych książek w Waszym życiu.


Za możliwość przeczytania Wszystko, co lśni dziękuję wydawnictwu Literackie.

13 komentarze:

  1. Muszę przeczytać, skoro jest tak dobra :) takiej książki nie przepuszczę

    OdpowiedzUsuń
  2. Lata 60. XIX wieku, sprawiają, że mam ochotę pobiec do księgarni i natychmiast zakupić tą książkę. Uwielbiam takie klimaty, 900 stron nie jest mi straszne.
    I ja chcę się szybko zakochać w jej twórczości c;
    http://zagoramiksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam przyjemność czytać tę książkę. Jest cudowna! Teraz stoi na mej półce wśród najważniejszych dla mnie tytułów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niesamowicie wyczerpująca recenzja :) Oczywiście, dzięki Tobie jestem w pełni zachęcona do książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisałaś słowo "majstersztyk" i mnie nim kupiłaś. Autorka za tę recenzję powinna Cię na rękach nosić!;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W takim razie muszę przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O kurde, w takim razie zapisuję ją sobie!

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu coś co warto przeczytać. Będę poszukiwać tej książki. Uwielbiam XIX wiek w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
  9. szczerze mówiąc, chyba nie rozumiem tych zachwytów. wszystko, co lśni to rzeczywiście 'majstersztyk', ale bardziej ze względu na poprowadzenie narracji i podział książki niż na całokształt. całość wyszła catton miejscami zwyczajnie nudna, a fragmentów, które zapierają dech w piersiach jest zaledwie garstka przy długości tej powieści. jeśli nie mogłaś doczekać się zakończenia, to chyba coś przeoczyłaś, bo nie ma w nim nic zaskakującego, wszystko zostało powiedziane już wcześniej. może to przez moją nieuwagę i roztrzepanie, ale bohaterowie mylili mi się nieustannie (w pierwszej części zupełnie nie wiedziałam kto jest kim). na wyrazy uznania zasługuje według mnie świerkocki, bo język jest naprawdę świetny. owszem, to kawał dobrej książki, ale czytałam wiele lepszych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na początku w ogóle nie zwróciłam uwagi na tę książkę. Dopiero pozytywne opinie sprawiły, že przyjrzałam jej się dokładniej. Po Twojej recenzji wiem, że muszę koniecznie ją przeczytać. I w dodatku jest taka długa, a ja uwielbiam długie książki.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż trudno będzie przejść obok takiej pozycji obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem dlaczego ale ani recenzje ani wywiad z autorką nie potrafią przekonać mnie do tego dzieła. Nie ma innej opcji jak tylko sprawdzić na własnej skórze co to jest :) Może nie będzie aż tak źle jak przewiduję?

    OdpowiedzUsuń
  13. Niesamowicie mnie zachęciłaś. Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive