Oryginalny tytuł: Titans
Autorka: Victoria Scott
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: IUVI
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2016
Wydanie oryginalne: 2016
Cena z okładki: 34,90 zł
Ocena: 5/10
Całe życie Astrid w Detroit kręci się wokół tytanów. Od najmłodszych lat obserwowała wyścigi tych półkoni, pół maszyn i stało się to dla niej prawdziwą obsesją. Dziewczyna marzy o tym, żeby kiedyś dotknąć tytana, jednak z drugiej strony również trochę ich nienawidzi ze względu na to, czego była świadkiem. Kiedy Astrid dostaje szansę by wystartować w wyścigu, postanawia zrobić wszystko, by wygrać. Nie liczy się dla niej tylko sława i pieniądze, ale to również jedyna możliwość o jej lepszą przyszłość.
Od samego początku ta historia nieznośnie przypominała mi Wyścig śmierci Maggie Stiefvater. I co się okazało po przeczytaniu? Historia jest naprawdę niesamowicie podobna do tego, co pokazała w swojej książce Stiefvater. Miałam przyjemność czytać Ogień i wodę Victorii Scott i była to historia, którą całkiem dobrze mi się czytało, ale wyraźnie widziałam w niej inspirację Igrzyskami śmierci. Wygląda na to, że Scott naprawdę wiele zaczerpuje z innych książek, gdyż tutaj również przez cały czas możemy odnieść wrażenie, że gdzieś już to czytaliśmy. Mimo wszystko tę powieść również przyjemnie mi się czytało.
Gdybym chciała wymienić wszystkie podobieństwa do Wyścigu śmierci to pewnie nie wystarczyłoby mi tutaj miejsca. Zaczynając już od samego pomysłu, widzimy wyraźną inspirację twórczością Stiefvater. Jej tytany są bardzo podobne do stworzeń, które widzimy w Wyścigu śmierci, główna bohaterka z bardzo podobnych powodów startuje w wyścigu oraz w przeszłości też miała za sobą pewne traumatyczne przeżycia. Jednak ja od samego początku postanowiłam, że nie będę porównywać tej historii do książki Stiefvater i muszę przyznać, że dopiero wtedy udało mi się w pełni w nią wciągnąć, bo cała powieść jest naprawdę intrygująca.
Bardzo podobało mi się ukazanie tytanów i samo przedstawienie tytana głównej bohaterki. Więź między jeźdźcem a jego koniem została tutaj naprawdę cudownie wyeksponowana i byłam zauroczona tym, jak wiele Astrid jest w stanie zrobić dla swojego wierzchowca. Sama fabuła nie była dla mnie do końca czymś bardzo oryginalnym, bo te same motywy powtarzają się w wielu innych książkach. Czytałam Tytany z zaciekawieniem, jednak po pewnym czasie zaczęła mnie ta historia nużyć, gdyż tak naprawdę Scott nie wychodzi tutaj poza pewne utarte schematy. Dalej jej sposób pisania i kreowania postaci jest dobry, jednak nie jest to taka historia, która utkwi mi w głowie na zawsze. Momentami nie mogłam wczuć się w sytuację głównej bohaterki i denerwowały mnie jej decyzje, jednak udało mi się przebrnąć przez tę historię i mimo wszystko całkiem dobrze ją wspominać. Szczególnie zakończenie było dla mnie niesamowitym szokiem i muszę przyznać, że trochę wzruszyło.
Tytany to ciekawa książki, która nosi dosyć liczne znamiona inspiracji Wyścigiem śmierci Maggie Stiefvater. Scott dodała tutaj od siebie trochę innych elementów, które miały bardziej grać na emocjach czytelnika, jednak mimo wszystko przez całą książkę czytelnik ma wrażenie, że już gdzieś o tym wcześniej czytał. Ja się nie wynudziłam przy tej historii, jednak nie była ona również najbardziej wciągającą powieścią jaką czytałam. Nie polecam jej ani nie odradzam - do Was należy decyzja czy pomysł wydaje się ciekawy i czy może być to coś, co Wam się spodoba.
Za możliwość przeczytania Tytanów dziękuję wydawnictwu IUVI.
Ja również wylapalam mnóstwo podobieństw do Wyścigu śmierci :/
OdpowiedzUsuńOd dawna ta książka mnie interesuje. Ostatnio byłąm w empiku by zobaczyć sobie różne książki i wzięłam tą książkę do ręki i ogromnie się zdziwiłam, gdyż ta książka jest cieniutka w porównaniu z tym co sobie wyobraziłam :P Bo nie wiem czemu, ale myślałam, że ta książka to jakaś cegła (i nie nie wiedziałam ile ma stron), a tu takie zaskoczenie. Wyścig śmierci mam jeszcze przed sobą, ale z chęcią sięgnę po obie te pozycje :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :D
pomiedzy-wersami.blogspot.com
Boje się, że mi się będzie kojarzyła z Piekielnym wyścigiem...
OdpowiedzUsuńWyścig śmierci jest jedną z moich ulubionych książek. A ponieważ bardzo cenię sobie oryginalność, nigdy nie sięgnę po książkę tak bardzo inspirowaną inną książką.
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że Victoria Scott zawodzi mnie już kolejny raz, bo jej seria "Ogień i woda" była dla mnie ogromnym rozczarowaniem przez te wszystkie podobieństwa do Igrzysk.
Victoria, trochę oryginalności!
Pozdrawiam :)
moonybookishcorner.blogspot.com