Oryginalny tytuł: The Sword of Summer
Autor: Rick Riordan
Ilość stron: 517
Wydawnictwo: Galeria Książki
Kategoria: fantastyka
Wydanie polskie: 2015
Wydanie oryginalne: 2015
Cena z okładki: 39,90 zł
Ocena: 7/10
Magnus Chase od dwóch lat żyje samotnie na ulicach Bostonu. Spowodowała to straszna noc, podczas której jego mama kazała mu uciec, a sama została zaatakowana i zabita. Od tego czasu Magnus umyka przed policją i kuratorami, zaprzyjaźniając się z innymi bezdomnymi. Jednak wkrótce okazuje się, że ktoś go szuka - jego wujek Randolph, człowiek, przed którym mama zawsze go ostrzegała. Mimo tego, że chłopak usilnie stara się wtopić w tłum i nie spotkać wuja, ten jednak go odnajduje i zaczyna mówić Magnusowi rzeczy, które brzmią jak brednie - o nordyckiej mitologii i jego dziedzictwie, czyli broni sprzed tysięcy lat. Chłopak stara się uporządkować wszystko w głowie, jednak wkrótce zostaje wciągnięty w wir dziwnych wydarzeń, które sprawiają, że nagle wszystkie elementy układanki zaczynają składać się w logiczną całość.
Od bardzo dawna słyszałam o twórczości Riordana. Wiele osób uwielbia tego autora, więc doszłam do wniosku, że będzie to idealna pora na zapoznanie się z jego książką i dowiedzenie się dlaczego wszyscy tak bardzo go kochają. Muszę przyznać, że historia Magnusa i jego znajomych naprawdę bardzo mnie wciągnęła i to pierwsze spotkanie z twórczością Riordana okazało się bardzo miłe i owocne, może nawet przerodzić się w znajomość na dłużej.
Zacznę od tego, że absolutnie uwielbiam humor autora. Główny bohater nie jest święty, a nawet robi wszystko, żeby tylko za takiego nie uchodzić, przez co Riordan kompletnie go nie idealizuje - Magnus jest po prostu postacią z krwi i kości mimo wszystkich nadprzyrodzonych wydarzeń, które dzieją się w jego życiu. Autor ma naprawdę świetne poczucie humoru i ja od początku śmiałam się jak głupia przy niektórych wydarzeniach. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że to taka książka, przy której naturalnym jest śmianie się na głos z tego, co się dzieje. Riordan fajnie pokazuje, że w życiu bohatera dzieją się naprawdę bardzo dziwne rzeczy, które tylko wraz z upływem stron stają się tylko dziwniejsze, a czytelnika już to kompletnie nie zaskakuje. Często jego humor wynika z takich absurdalnych sytuacji, które nie miałyby prawa istnieć w prawdziwym życiu, ale chyba to jest właśnie najlepsze w tej książce - jest w niej dużo elementów nie z tego świata, a jednak czytelnik nie odnosi wrażenia, że jest to kompletnie oderwane od prawdziwej rzeczywistości. Mogłaby to być alternatywna wersja naszego świata i czytelnika kompletnie by to nie zaskoczyło.
Podobało mi się również bardzo mocne skupienie uwagi na mitologii nordyckiej. Autor cały czas bazuje na mitach i bogach nordyckich, tych znanych i również tych mniej znanych, co wychodzi mu naprawdę niesamowicie dobrze i płynnie. Czytelnik nie odczuwa, że to wymyślone postaci. Autor postarał się również o to, żeby w odpowiednio śmieszny sposób skomentować każdego boga i nadać mu nowe cechy charakterystyczne (np. Thor używający aplikacji Znajdź Mój Młot lub Ran porównywana do babci z torbami), co sprawia, że nie wydają się aż tacy boscy i majestatyczni. Riordan w ciekawy sposób ośmieszył te bóstwa i sprawił, że stały się bardziej ludzkie, przez co świetnie czyta się tę powieść. To naprawdę idealna powieść na odstresowanie - może rozśmieszyć czytelnika od tytułów rozdziałów aż do nawet najprostszych zdań bądź absurdalnych sytuacji. Za to naprawdę uwielbiam tę książkę.
Polubiłam wszystkie postaci wykreowane przez autora i twierdzę, że stanowili razem naprawdę bardzo zgrany zespół. Akcja wciąga czytelnika już od pierwszej strony i od razu pragniemy się dowiedzieć wszystkiego, co działo się w życiu głównych bohaterów. Świetnie widać tutaj to, że Riordan ma naprawdę niesamowitą i nieposkromioną wyobraźnię, bo postacie musiały przejść przez tyle prób i spotkań ze śmiercią, że naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem kreatywności autora. Po przeczytaniu Miecza lata miałam natychmiast ochotę sięgnąć po kolejną część i naprawdę bardzo żałuję, że jeszcze jej nie ma, gdyż od razu zabrałabym się za nią. Losy głównych bohaterów skończyły się w naprawdę ciekawym momencie i nie mogę się doczekać tego, co autor stworzy dla czytelnika w kolejnych częściach.
Miecz lata to niesamowicie wciągająca i porywająca lektura! Zabiera czytelnika w swój świat od pierwszych stron i sprawia, że każda, nawet najbardziej absurdalna sytuacja, wydaje się dla niego na porządku dziennym. Podziwiam Riordana za jego ogromną wyobraźnię i niesamowity humor, który sprawił, że przez cały czas miałam wielki uśmiech na twarzy. Z przyjemnością sięgnę po inne książki tego autora, gdyż to pierwsze spotkanie uważam za bardzo udane i nie mogę się doczekać kolejnych części przygód Magnusa. Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki to gorąco Was zachęcam do sięgnięcia po nią!
Za możliwość przeczytania Miecza lata dziękuję wydawnictwu Galeria Książki.
Cieszę się, że książka tak przypadłą ci do gustu. Na pewno w przyszłości po nią sięgnę, bo Riordana uwielbiam :) ♥
OdpowiedzUsuńPolecam zacząć od Seri: "Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy" :) Seria "Olimpijscy Herosi" jest kontynuacją Percego Jacksona ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic Riordana, ale myślę, że sięgnę po niego niedługo ;)
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Uwielbiam Riordana, kiedy się dowiedziałam o tej książce wiedziałam, że muszę ją mieć! Pozytywne recenzje jeszcze bardziej mnie do tego zachęcają!
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam do siebie na konkurs! :)
Na Percy'ego jestem już za stara. Próbowałam, ale to było zbyt dziecinne. Ale mitologia noooordycka!
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam, Abi:-) :-D
OdpowiedzUsuńMnie zachwyciła pierwsza seria Ricka Riordana o Percym Jacksonie już parę dobrych lat temu, bo w podstawówce. Nie mogłam się od niej oderwać ! :)
OdpowiedzUsuńARTHEOS - BÓG ARTYSTÓW I PISARZY
OdpowiedzUsuńwizualizacja wymyślonego przeze mnie Boga mojego autorstwa rysowana na niemieckim (zamiast się uczyć to rysuję,ale usprawiedliwiam się liceum plastycznym :) ) :
LINK 1 : http://oi68.tinypic.com/i70ktk.jpg
LINK 2 (awaryjny) : http://pl.tinypic.com/view.php?pic=i70ktk&s=9#.VmnM2yKG-YI
Legenda o Artheosie (tym razem pisana na j.polskim, więc dwojako można rzec, że się edukowałam ) :
Gdy na świecie pojawili się ludzie, Artheos, władający wszelką mocą wyobraźni i rzeczy pięknych spostrzegł, iż Ziemia to smutne miejsce, pełne pustych i szarych barw. Był to potężny Bóg o głowie kozła z rogami tak majestatycznymi, że człowiek już przed nimi samymi chciał oddawać pokłony. Ciało jego było ludzkie, lecz wychudzone, a ogromne, czarne dłonie zakończone szponami. Jednakże dobrze mu z oczu patrzyło, a i czynności jego były dobre.
Przejęty losem ludzkim i jego smutkiem zleciał na swych wielkich, białych skrzydłach dzierżąc w dłoni Susdentę- długi, zagięty kij z zębem niedźwiedzim. Wręczył osłupiałym na widok jego majestatu ludziom farby we wszystkich znanych dzisiaj odcieniach oraz gałązki z przywiązanym jego miękkim, kozim futrem. Rozkazał im pomalować to co ich otacza wedle ich uznania, a sam zasiadł na wielkim krześle i obserwował poczynania ludzkości.
I tak narodzili się malarze.
Artheos niezwykle zadowolony z dzieła ludzi postanowił jeszcze bardziej ukazać im piękno otaczającego och świata. Zanurzył więc swoje czarne szpony w rzecznym mule zamieniając go w węgiel. Potem przemienił drzewa w papier i wręczył wszystko ludziom z rozkazem przeniesienia tego, co widzą na owy papier. Ludzie zasiedli we wszystkich miejscach świata i kreślili drzewa, zwierzęta, swych braci i siostry i zaczęli dostrzegać jak wspaniale złożony jest ich świat.
I tak narodzili się rysownicy.
Gdy Artheos uznał, że ludzie już wystarczająco dobrze rozeznali się w niezwykłej sztuce rysunku postanowił, że uczyni ostatni krok do poszerzenia ludzkiego umysłu twórczego zanim odejdzie. Wręczył każdemu człowiekowi po jednym piórze ze swoich skrzydeł, a jednym dotknięciem niedźwiedziego zęba zamienił wodę w misach w czarny płyn. Rozkazał ludziom wziąć więcej papieru, zanurzyć pióro w czarnym płynie i opisywać to co widzą w pięknych słowach. Ludzie zafascynowani niezwykłością sztuki podziękowali Artheosowi i powzięli to co nakazał.
I tak narodzili się pisarze.
Artheos spacerował brzegiem rzeki zadowolony z tego, co uczynił. W pewnym momencie spostrzegł ze zdziwieniem swoje odbicie w wodzie. Wyglądał jak człowiek. Zdał sobie sprawę, że oddał wszystko co miał ludziom. Ale nie zmartwiło go to , wręcz ucieszyło, gdyż wiedział , że to było dobre.
Wziął więc papier, farby, pędzel i węgiel. Usiadł wśród ludzi i zaczął malować, rysować i pisać...
Kocham Ricka Riordana. Czytałam wszystkie jego książki (i prawie wszystkie mam) i muszę przyznać, że ta mnie nie zachwyciła. Riordan w kółko się powtarza i zdecydowanie ma coraz mniej pomysłów. Zaczęłabym od Percyego Jacksona, ewentualnie Kronik Rodu Kane, ale ja wolę tą 1 serię (P.J.). Wiem jednak, że Olimpijscy Herosi są napisani już jednak trochę "dorośłej" niż Percy. Jeśli reszta twórczości R.R. też ci się tak spodoba, to radziłabym doczytać reszte książek premiery kolejnych książek - połączenie Kronik Rodu Kane i Percyego Jacksona- The Crown of Ptolemy i książka dziejąca się w Obozie Herosów, po *spojlery* - Próby Apolla :)
OdpowiedzUsuń-Zagorzała fanka Ricka Riordana, oraz twoja fanka