9. Mechaniczny anioł - Cassandra Clare

Polski tytuł: Mechaniczny anioł
Oryginalny tytuł: Clockwork Angel
Autorka: Cassandra Clare
Ilość stron: 467
Wydawnictwo: MAG
Kategoria: Fantasy
Wydanie polskie: 20 października 2010
Rok wydania oryginału: 2010
Okładka: miękka
Cena z okładki: 39 zł
Ocena: 10/10

"To w porządku kochać kogoś bez wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje."

"Mechaniczny anioł" to pierwsza część trylogii Diabelskie maszyny, prequela serii Darów anioła,  autorstwa Cassandry Clare. Pisarka urodziła się w amerykańskiej rodzinie w Teheranie. Zanim skończyła 10 lat mieszkała we Francji, Anglii i Szwajcarii. Od szkoły średniej mieszkała w Los Angeles i Nowym Jorku, gdzie pracowała w redakcji. W 2004 r. zaczęła pracę nad powieścią "Miasto kości", do której natchnieniem był krajobraz Manhattanu. W fandomie związanym z Harrym Potterem jest znana dzięki opowiadaniu Draco Trilogy. Cassandra Clare jest jej pseudonimem artystycznym.

Po śmierci swojej ciotki Harriet, Theresa Gray przypływa na statku Maine do Londynu, na zaproszenie swojego brata. Jednak to nie on wita ją na wybrzeżu, tylko dwie panie, które chcą, żeby nazywano je Mrocznymi Siostrami. Mimo początkowej niechęci do sióstr jedzie razem z Nimi do Mrocznego Domu, który stanie się wkrótce jej więzieniem.

Mroczne Siostry grożą śmiercią jej brata, Nathaniela, jeśli Tessa nie będzie wieczorami ćwiczyła jej, dotąd nieznanych, umiejętności. Tessa bowiem potrafi zmieniać się w innych ludzi, dotykając przedmiotów, które do nich należały. Zostaje ona uwięziona w Mrocznym Domu i bojąc się o brata, godzi się na tortury, jakim poddają ją Mroczne Siostry. Wszystko się zmienia, gdy zostaje przypadkowo uwolniona przez Nocnego Łowcę. Lecz co stanie się z jej bratem, jeśli ucieknie? Okazuje się, iż Tessa jest zamieszana w większą aferę i ma zostać wydana za mąż za niejakiego Mistrza, co bardzo interesuje Nocnych Łowców. Dziewczyna zostaje wplątana do świata, o którego istnieniu nie miała pojęcia. Czy pomiędzy surowymi zasadami Nocnych Łowców, jest miejsce na miłość?

"- Chyba będziemy musieli wyważyć drzwi...
- Albo nie - powiedział Jem, sięgając do gałki. Drzwi otworzyły się, ukazując prostokąt ciemności.
- Nie, to zwykłe lenistwo - skomentował Will."

W tej książce mamy doczynienia z wieloma różnymi postaciami: wampirami, Nocnymi Łowcami, wilkołakami, a nawet maszynami. Cały czas po ulicach przemykają Podziemni i tylko Nocni Łowcy, utrzymują porządek w chaosie, jaki panuje poprzez panoszenie się demonów. Właśnie do Nich należą nasi bohaterowie: Will, Jem, Jessie, Charlotte i Henry. Tessa wkracza do nowego świata, całkowicie nieświadoma praw, jakie nim rządzą. Bohaterka szczególnie przypadła mi do gustu ze względu na to, iż czytała bardzo dużo książek, o czym często jest mowa w tej powieści. Sama Tessa pragnie się stać jak królowa Boadycea, która była silniejsza psychicznie od niejednego mężczyzny. Postać nie jest wyidealizowana i przesłodzona, jak w ostatnich czasach się często zdarza. Autorka nie bała się mówić o tym, że postać nie ma pojęcia o posługiwaniu się bronią i nie próbuje z Niej za wszelką siłę robić bohaterki. Często podejmuje błędne decyzje i ufa ludziom, którym nie powinna, przez co ma się wrażenie, iż jest ona prawdziwą osobą, a nie tylko fikcyjną postacią. Muszę również wspomnieć tutaj o Williamie i Jamsie. Są oni również znani jako Will i Jem. 

Will do złudzenia przypominał mi Jace'a Wayland'a, którego znamy z serii Dary anioła. Jednak jest on od Niego o wiele gorszy i skrywa w sobie tajemnice, o której nie wie nawet jego najlepszy przyjaciel. Cechuje go przede wszystkim arogancja. Jest całkowicie obojętny na problemy innych ludzi, z wyjątkiem James'a, jego jedynego przyjaciela. Właściwie można stwierdzić, iż William Herondale jest XIX-wieczną wersją Jace'a Wayland'a. Więcej słów nie potrzeba, typowy niegrzeczny chłopiec, na widok którego kobiety mdleją.

James Carstairs pochodzi z Szanghaju. Musiał niestety z niego uciec, gdy demon zabił jego rodziców i polował również na Jema. On i Will są swoimi parabatai. Każdy Nocny Łowca ma swojego parabatai, którzy są dla siebie nie tylko najlepszymi przyjaciółmi, ale również duetem w walce, znają się na wylot. Jem jest całkowitym przeciwieństwem Willa. Za każdym razem, gdy jego przyjaciel dostaje ataku furii to właśnie James sprowadza go na ziemię. Jak na Nocnego Łowcę, jest naprawdę bardzo miłą i empatyczną osobą, która zdaje się rozumieć wszystkich wokoło. Niestety Jem choruje na pewną przypadłość, która powoli zabija go wewnętrznie.

Książka zaczyna się od małego wprowadzenia w życie Nocnych Łowców, bowiem już w prologu Jem i Will zabijają jednego demona. Już od tego, czytelnik nie może się oderwać od książki i czyta ją, coraz bardziej zagłębiając się w kolejne wydarzenia. Nie ma czasu na odpoczynek, gdyż akcja pędzi w niesamowitym tempie. Bohaterowie walczą nie tylko z demonami bądź innymi Podziemnymi, lecz z własnymi słabościami, które uderzają nas w kolejnych stronach powieści. Pojawiają się tam również maszyny, które zagrażają całej Wielkiej Brytanii i Mistrz, który chce stworzyć podległe sobie Imperium Brytyjskie. Tylko właściwie kim on jest? Ostatecznej odpowiedzi dowiemy się dopiero w ostatnich rozdziałach książki.

Fabuła niezmiernie przypadła mi do gustu, po prostu cudo! Zatraciłam się w niej kompletnie, tym bardziej, iż uwielbiam książki, których akcja toczy się w Londynie. To tajemnicze miasto, które sprawia, że historia, która się w nim rozgrywa musi być atrakcyjna dla czytelnika. Nigdy nie jesteśmy pewni tego, czy dobrze trafiliśmy osądzając daną osobę. Udoporniłam się na zagadki pani Clare przez Dary anioła, więc po prostu wiedziałam, iż autorka w pewnym momencie wprowadzi scenę, która na zawsze zmieni książkę. W tym momencie każdy zatrzymuje się myśląc: "Boże, to nie może być prawda". Jednak ja od początku nie ufałam wielu osobom, więc cała historia z Mistrzem nie odcisnęła na mnie wrażenia. Owszem, chciałam wiedzieć kim on jest, ale po pewnym czasie sama zorientowałam się o kogo chodzi. 

Jedyną rzeczą, której brakowało mi w książce to klimat wiktoriański. Akcja rozgrywa się podczas panowania królowej Wiktorii, a jednak nie ma mowy o stylu, który cechował ten okres. Sama uwielbiam styl wiktoriański i byłam szczerze zawiedziona, iż nie trafiłam na jego większą ilość. Do samej fabuły nie mam żadnych zatrzeżeń, bo historia niewiarygodnie wciąga. Na początku zdziwiło mnie trochę, iż jest tam mowa o maszynach, ale po chwili już kompletnie mi to nie przeszkadzało. Tylko czytałam, czytałam i czytałam.. Aż w mgnieniu oka doszłam do ostatniej strony, nie mając pojęcia dlaczego książka się skończyła. Przecież ledwo co ją zaczęłam czytać, to nie fair!

Książki pani Clare mają ten niesamowity nastrój, który pochłania nas od samego początku. Nie mogłam opanować uśmiechu, który wpełzł mi na usta, gdy dostałam w swoje łapki tę serię. Już wiedziałam, że pani Cassandra mnie nie zawiedzie i będę równie szczęśliwa, jak po przeczytaniu Darów anioła. Słyszymy znajome nazwiska, które przewijają się przez powieść: Wayland, Bane, Lightwood.. Po prostu nie da się nie poczuć tutaj atmosfery panującej w Darach anioła. Oczywiście nie brakowało tutaj tego, co lubię najbardziej - walki. Autorka nie dała nam wytchnienia po jednej masakrze, a już dochodziło do drugiej, której nikt się nie spodziewał. Było tutaj naprawdę bardzo dużo krwi, brutalności i morderstw. Niemal w każdej scenie pojawiała się krew, co nie było chyba zbyt dobrym posunięciem, moim zdaniem. Niektórym może się to po prostu nie spodobać - mnie na przykład nie obrzydzają sceny pełne krwi, lecz niektórzy czują się zniesmaczeni. Wolę, gdy są sceny, które wdzierają się w psychikę i powodują u nas lęk przed wszystkim po przeczytaniu książki. Wiem, wiem, jestem dziwna, ale nie moja wina, że przelew krwi mnie nie rusza. Jednak i tak ta książka była o wiele mniej krwawa niż seria Darów anioła, tam to dopiero się działo. Opisywanie czarnej posoki, która wypływała z demonów, obrzydliwe. 

Jeśli ktoś czytał Dary anioła to ta trylogia wyjaśnia jedną sprawę - pojawienie się w Instytucie słynnego kota Church'a. Tego samego, który z dezaprobatą witał wszystkich nowych gości i prowadził ich w błędne korytarze Instytutu. Oczywiście przewija się tutaj również postać Magnusa Bane'a, który - o dziwo! - okazuje się, iż był kiedyś zainteresowany kobietami! Niespodziewałam się tego po Nim.

Pani Cassandra ma naprawdę niesamowicie rozwinięty język oraz warsztat pisarski, którego można tylko pozazdrościć. Bezbłędnie projektuje zdania i dialogi, które, dzięki Willowi, stają się naprawdę niesamowicie zabawne. Czytając to w kilku momentach uśmiechnęłam się do siebie. Miałam również wrażenie, że gdyby Jace i Will mieli szanse się spotkać to pewnie znienawidziliby się. To niebezpieczne, gdy dwie osoby są do siebie tak bardzo podobne. Autorka jednak nie za bardzo poradziła sobie z wiktoriańskim światem, który krótko mówiąc - przerósł ją. Jednak to nie zaważyło na mojej ocenie dla książki, gdyż biorąc pod uwagę talent pani Clare książka zasługuje na najwyższą ocenę.

Jest to przede wszystkim lektura obowiązkowa dla osób, które czytały i pokochały Dary anioła. Mimo tego, iż uważam, że Dary były ciut lepszą powieścią to nie mogę znaleźć przymiotnika, który wyraziłby moje uczucia względem tej powieści. Od pierwszej strony zakochałam się w niej. Historia z Nocnymi Łowcami, która urzekła mnie w Darach anioła, przerodziła się w miłość w Diabelskich maszynach. Jedyne co mnie odstrasza to okładka. Mam nadzieję, że niedługo wezmą przykład z angielskich i zrobią coś równie pięknego. W tej części nie wyjaśniają się żadne tajemnice, może oprócz tej z Mistrzem. Jego zamiary względem Tessy są jednak dalej ukryte i pod koniec ma się ochotę zamordować autorkę. Szczególnie po epilogu nie mogłam uwierzyć, że pani Clare kończy powieść w takim momencie. "Mechaniczny anioł" pozostawia wielki niedosyt i sprawia, iż z utęsknieniem czeka się na kolejną część, żeby móc ponownie zagłębić się w historii Tessy i Willa, którzy przemierzają wiktoriański Londyn. Książki pani Clare są niczym narkotyk, który sprawia, iż chce się czytać więcej i więcej, a kolejne części zasklepiają się w naszym sercu z jeszcze większą mocą. Gdybym mogła dać ocenę 11 to z pewnością bym to uczyniła, lecz muszę poprzestać na 10/10. Z wielką niecierpliwością czekam na kolejny tom i wiem, że autorka mnie nie rozczaruje. Wszyscy, którzy jeszcze nie przeczytali tej serii - niech postanowią się poprawić i sięgnąć po nią szybko. Dziękuję pani za tak wspaniałą książkę!

"- Wiesz, kiedyś myślałem, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi - powiedział Lightwood.
- A ja kiedyś myślałem, że jestem fretką, ale okazało się, że to tylko zamroczenie opium - odparował Will. - Wiedziałeś, że ono właśnie tak działa? Bo ja nie."


Na trylogię Diabelskie maszyny składają się:
1. Mechaniczny anioł (Clockwork Angel)
2. Mechaniczny książę (Clockwork Prince)
3. Mechaniczna księżniczka (Clockwork Princess)

***

Teraz może kilka słów od siebie. Stwierdziłam, iż ankieta jest bez sensu, gdyż znalazłam powieść, która może was zainteresować. Stąd moje pytanie: Czy gdyby do wygrania w konkursie była książka "Miłość w czasach zarazy" Marqueza wzięlibyście w nim udział? Ach, i dodam jeszcze piosenkę, której teledysk pasuje mi do tej trylogii. Sama nie wiem dlaczego, ale to raczej ze względu na budowę maszyny na początku.



18 komentarze:

  1. Bardzo dobra recenzja. Zwróciłaś uwagę na wszystko! Na to co ci się podobało i nie podobało. Po prostu genialna! Dary anioła czytałam, a po Mechanicznego anioła mam zamiar sięgnąć;)

    OdpowiedzUsuń
  2. wpierw muszę zabrać się za Dary Anioła
    a dopiero potem pomyślę o tej serii :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę serię w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja, jednak nie skuszę się :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Facet na okładce przypomina mi Adama Lamberta :) A co do samej książki, to muszę się zabrać za całą serię "Dary anioła" od początku, a następnie sięgnę po tę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mechaniczny Książe <3 Uwielbiam po prostu! Zresztą cała twórczość Cassandry Clare jest cudowna. Masz rację, autorka nie zwróciła uwagi na styl wiktoriański, ale nie przeszkadzało mi to ;) Cała książka wydawałą mi się zupełnie cudowna.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam w planach tą serię:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dary Anioła nie zachwyciły mnie jakoś szczególnie, ale i tak sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie ta seria jest nawet lepsza od Darów anioła :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę koniecznie przeczytać! Ważne dla mnie jest, żeby główni bohaterowie nie byli wyidealizowani - skoro jest tak jak mówisz to tylko jeszcze bardziej mam ochotę na tę pozycję:)
    Co do konkursu - jestem jak najbardziej chętna :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam tą serię. Do Darów anioła dopiero się przymierzam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przygody Tessy chyba bardziej polubiłam niż Dary Anioła ;) Książka doskonała nie jest, ale czytam tom pierwszy już po raz drugi. Tom drugi za to bardzo zajmujący :D Przeczytany zaraz po premierze, ale wciąż wracam do fragmentów :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie wczoraj dopisałam Mechanicznego anioła oraz Mechanicznego księcia do listy "Książek na czerwiec" ;)
    Ciekawe czy Mechaniczny anioł przypadnie mi do gustu :)

    PS Dziękuję za odwiedziny ;*

    Buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam i bardzo mi się ta książka podobała, uwielbiam twórczość Cassandry Clare. Dzisiaj zamówiłam Mechanicznego Księcia :) A ten pierwszy cytat także zapadł mi w pamięć ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Chociaż nie lubię twórczości pani Clare, to muszę przyznać, że Mechaniczna trylogia (Demoniczne maszyny?) jest o wiele lepsza niż Dary Anioła.

    Teraz zaczęłam "Mechaniczną księżniczkę" i na chwilę obecną żałuję tylko tego, że nie dali oryginalnej okładki :X

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetna powieść, a kontynuacja jeszcze lepsza.

    OdpowiedzUsuń
  17. Za nic w świecie jej nie przeczytam. Chyba, że mnie ktoś zmusi. Nie mój klimat i już ;<

    OdpowiedzUsuń
  18. Mimo, tego iż William to dupek to i tak go kocham. :3

    OdpowiedzUsuń

 

Blog Archive